W Domu Pracy Twórczej KUL w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą wypoczywała 25-osobowa grupa dzieci polonijnych.
Młodzi Polacy z 9 europejskich krajów spędzili część wakacji na obozie zorganizowanym przez Centrum Polonijne KUL i Fundację Rozwoju KUL. - To już trzecia edycja letniego wypoczynku dla dzieci i młodzieży. Ta inicjatywa jest odpowiedzią na potrzeby środowiska polonijnego, które zwraca się do nas z prośbą o organizowanie kolonii i obozów dla polskich dzieci urodzonych poza granicami Ojczyzny - mówi Wojciech Wciseł, zastępca dyrektora Centrum Polonijnego KUL. Jak zdradza, lista uczestników zapełniała się zaledwie w ciągu 5 godzin, a chętnych osób było na kolejnych kilka turnusów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Niektórzy z uczestników przyjechali do Polski po raz pierwszy. - Z informacji przekazanych przez rodziców wiemy, że bardzo zależy im, by ich dzieci poznały Ojczyznę, a z różnych przyczyn mają coraz mniej okazji, by przyjeżdżać do Polski. Dzięki naszym obozom dzieci ze wszystkich stron świata mają okazję poznać polską historię, kulturę i kuchnię, ale też spędzić czas w gronie rówieśników. To dla nich bardzo wartościowy czas - mówi Wciseł. Przyznaje, że wartością dodaną jest wymiana doświadczeń i integracja uczestników pochodzących z odmiennych stron, np. z Białorusi i Anglii. - Podczas spotkań opowiadają o swoich codziennych zajęciach, o szkole, ale potrafią też zaskoczyć rozmowami na bardzo ważne i poważne tematy: co to znaczy być Polakiem, jak kochać Ojczyznę - dzieli się dyrektor.
Organizatorzy lata polonijnego przygotowali dla dzieci wiele atrakcji, w tym wycieczki po Kazimierzu Dolnym i do Lublina, połączone ze zwiedzaniem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. W programie znalazły się też warsztaty fotograficzne i plastyczne oraz liczne gry i zabawy utrwalające znajomość języka polskiego. - Obóz polonijny jest bardzo ciekawy; dużo się dzieje i są bardzo sympatyczni koledzy - mówią zgodnie Julka z Edynburga, Ludwik z Budapesztu i Adam z Londynu. - Chcemy, by nasi goście zabrali z sobą jak najwięcej wspomnień, a także nowe przyjaźnie i znajomości - podkreśla Wojciech Wciseł. Być może niektórzy z nich wrócą do Lublina, by podjąć studia na KUL.