Dlaczego Papież udaje się do Mongolii? Dlaczego poświęca pięć dni ze swojego programu (dwa dni podróży plus trzy pobytu) na odwiedzenie tak małej grupy katolików? Czy geopolityka ma z tym coś wspólnego, skoro jest to podróż do kraju graniczącego z Federacją Rosyjską i Chińską Republiką Ludową? W rzeczywistości motywacja pielgrzymki na obrzeża Azji nie ma implikacji geopolitycznych i z pewnością nie jest to cechą charakterystyczną pontyfikatu Jorge Mario Bergoglio.
30 listopada 1970 r. św. Paweł VI odbył długą podróż aż na wyspy Samoa na Oceanie Spokojnym. Podczas odprawiania Mszy św. w wiosce Leulumoega Tuai, na północno-zachodnim wybrzeżu wyspy Upolu, papież Montini odłożył na bok majestatyczne „my” używane wówczas przez papieży i powiedział: „To nie przyjemność podróżowania ani żaden interes przywiodły mnie do was: przybywam, ponieważ wszyscy jesteśmy braćmi, a raczej dlatego, że jesteście moimi synami i córkami, i słuszne jest, abym jako ojciec rodziny, tej rodziny, którą jest Kościół katolicki, okazał każdemu, że ma prawo do takich samych uczuć. Czy wiecie, co oznacza Kościół katolicki? To znaczy, że jest stworzony dla całego wszechświata, że jest stworzony dla wszystkich, że nigdzie nie jest obcy: każdy człowiek, niezależnie od narodu, rasy, wieku czy wykształcenia, znajduje w nim miejsce”.
Kościół, miejsce dla każdego. Kościół, w którym priorytetem nie są liczby i w którym nikt nie jest cudzoziemcem, niezależnie od języka, kultury, narodu czy przynależności państwowej. To Kościół „para todos”, dla wszystkich, o którym mówił Franciszek w Lizbonie. Niecały miesiąc po ŚDM biskup Rzymu powraca na szlak, mówiąc do swoich „braci i sióstr z Mongolii”, że jest „szczęśliwy podróżując, aby być wśród [nich] jako brat wszystkich”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu