Dokładnie 60 lat później uroczystą celebrę odprawił w Watykanie, często odwołujący się do soborowej nauki i podkreślający, że Kościół nadal nie okrył do końca skarbu jaki się w niej kryje, papież Franciszek. Rocznicowe obchody, w kontekście których wielu napisało wiele o Vaticanum II, służyły nie tylko samej celebracji ale było kolejnym momentem wydobywania „bogactw z kościelnego skarbca”. To było tym bardziej naglące, z racji oczywistej zbieżności kontekstów rzeczywistości, w której rozpoczynały się soborowe obrady i w której jesteśmy zanurzeni obecnie. Chodzi o zagrożenie wojną atomową. Rozpoczęcie Vaticanum II praktycznie zbiegło się z kryzysem kubańskim, podczas którego świat stanął na krawędzi atomowej wojny. Dokładnie po 60 latach po raz kolejny ta możliwość staje się całkiem realna. W 1962 r. , także dzięki wysiłkom Kościoła, do niej nie doszło. W 2022 r. Kościół, papież Franciszek robi wszystko, aby zagrożenie odsunąć. - Odnośnie do rozpoczęcia przed 60 laty Soboru nie możemy zapominać o niebezpieczeństwie wojny atomowej, które właśnie wówczas zagrażało światu. Dlaczego nie uczyć się od historii? Również w tamtej chwili istniały konflikty i wielkie napięcia, jednak wybrano drogę pokojową”– wspominał i zachęcał papież podczas modlitwy Anioł Pański na początku tygodnia.
Choć w sam dzień rocznicy rozpoczęcia Soboru, 11 października, wygłaszając homilię podczas Mszy św. Franciszek już nie wspominał o zagrożeniu nuklearnym, a skupił się na Kościele, to podkreślił mocno, że koncentracja Kościoła na samym sobie jest pokusą i światowym sposobem życia, bo Kościół jest po to, aby służyć światu. Media najczęściej wybijały z przemówienia Ojca Świętego apel o jedność Kościoła i o przezwyciężenie podziałów, w które Kościół jest wpychany przez próbujących szufladkować wszystko komentatorów i obserwatorów kościelnego życia. „Sobór przypomina – wołał papież w najbardziej emocjonalnym fragmencie przemówienia - że Kościół, na obraz Trójcy Świętej, jest jednością (por. Lumen gentium, 4, 13). Diabeł natomiast chce zasiać chwast podziału. Nie ulegajmy jego pochlebstwom, nie poddawajmy się pokusie polaryzacji. Ileż to razy po Soborze chrześcijanie starali się obrać jakieś stronnictwo w Kościele, nie zdając sobie sprawy, że rozdzierają serce swojej Matki! Ileż to razy woleli być „kibicami swojej grupy” niż sługami wszystkich, postępowcami i konserwatystami niż braćmi i siostrami, „prawicą” lub „lewicą” niż być Jezusa; ustawiać się w roli „stróży prawdy” lub „solistów nowości”, zamiast uznać się za pokorne i wdzięczne dzieci Świętej Matki Kościoła. Wszyscy, wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi, wszyscy jesteśmy braćmi w Kościele, wszyscy w Kościele, wszyscy...
Pomóż w rozwoju naszego portalu