Dzień Dziecka jest dobrą okazją do świętowania również macierzyństwa – zarówno tego biologicznego, ale także zastępczego czy duchowego. Przykładem macierzyństwa w znaczeniu duchowym jest Helena Pyz, do której mali podopieczni zwracają się „mami”, czyli „mamo”. Wieloletnia misjonarka była jedną z kobiet, które podzieliły się swoim doświadczeniem w roli matek biologicznych i duchowych, a których historie przedstawiła Magdalena Szefernaker w swojej książce „Mama na obcasach”.. W niedzielę 29 maja br. w kościele św. Ojca Pio na warszawskim Gocławiu odbyło się spotkanie autorskie, w którym wzięły udział dwie z bohaterek książki – Helena Pyz oraz Barbara Socha, wiceminister rodziny i polityki społecznej.
Helena Pyz, która w ośrodku w Indiach, gdzie pracuje od ponad 30 lat, wychowała setki dzieci, nawet jak jest na urlopie w Polsce, dzieci są w jej sercu cały czas. Mówiąc o swoim macierzyństwie podkreśliła, że relacja z wychowankami nie kończy się wraz zakończeniem edukacji w szkole, ale trwa.. Nawet po latach dorośli absolwenci odwiedzają ją, żeby podzielić się radościami i smutkami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Choć w każdym człowieku są nieprzebrane pokłady dobra, nie wszyscy mogą wyjechać na misje, Nie znaczy to jednak, że nie można doświadczyć misyjnego macierzyństwa w inny sposób. Program „Adopcja Serca”, w którym poprzez systematyczne wpłacanie określonych kwot na potrzeby konkretnego dziecka w Indiach, nie jest jedynie formą wsparcia finansowego. Przez przesyłanie listów, zdjęć i łączenie online budowana jest prawdziwa relacja wzajemnej miłości. Jak podkreśliła misjonarka, hinduskie sieroty z radością mówią o swoich zastępczych mamach z Polski.
Sekretariat Misyjny Jeevodaya
Pani minister Socha na spotkaniu autorskim zaznaczyła też, że trzeba doceniać czas, który szybko mija. Wiele kobiet żałuje po latach, iż nie zostały mamami i wracają po pracy do pustych domów. Autorka Magdalena Szefernaker przypomniała, że niektóre bohaterki jej książki wskazały na macierzyństwo jako drogę do rozwoju, także zawodowego.
„Dzięki macierzyństwu wiele rzeczy przyziemnych odpuściłam. Ubyło mi małostkowości. Teraz bardzo zwracam uwagę na relacje rodzinne. Spędzanie jak najwięcej czasu z dziećmi, zwłaszcza dorastającymi, jest niezbędne, aby być dla nich oparciem i dać możliwość podzielenia się radościami i bolączkami” – powiedziała wiceminister.
Nie zawsze warto szybko opuszczać dzieci i wracać do pracy, bo potem za tym czasem się tęskni, gdy dzieci dorastają. „Powrót do pracy po urlopie macierzyńskim to ogromny stres. Chcemy być dobrymi mamami, żonami, pracownikami. Połączenie tego w jednym czasie jest trudne” – podkreśliła Barbara Socha.
Uczestniczki spotkania zgodnie przyznały, że mamą jest się przez całe życie i szczęścia rodzinnego nie da się kupić za żadne, nawet ciężko zarobione pieniądze.
.