Kościół w Polsce stoi przed zadaniem wypracowania języka bardziej adekwatnego do warunków pluralistycznego społeczeństwa, umiejętnego łączenie dialogu z ewangelizacją oraz inicjowania działań sprzyjających dialogowi na najważniejsze społeczne tematy. Z takim przekonaniem jadą do Watykanu biskupi, którzy w ramach rozpoczynającej się 1 lutego wizyty "ad limina Apostolorum" odwiedzą Papieską Radę ds. Kultury.
Wskazują oni raczej na zjawiska czy tendencje ogólnocywilizacyjne aniżeli na sytuację w sferze kultury artystycznej. Nie kryją, na przykład, niepokoju z powodu ideologii gender, która, jak podkreślają, jest sprzeczna z antropologią chrześcijańską. Dostrzegają jednocześnie szereg pozytywów, np. wielkie przebudzenie polskiego laikatu i jego, jak oceniają, największą w powojennej historii aktywność.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przewodniczącym Papieskiej Rady Kultury - z którym spotka się część polskich hierarchów - jest kard. Gianfranco Ravasi, światowej sławy biblista, promotor dialogu między wiarą a nauką, Kościołem a współczesnym światem. Wielkim dziełem kardynała jest monumentalne dzieło "Biblia dla każdego" (wydane także w Polsce). Mediolański biblista współpracuje we Włoszech z wieloma mediami – prowadzi stałe rubryki, komentuje niedzielną liturgię, występuje w programach radiowych i telewizyjnych.
Reklama
Bardzo zaangażowany jest ponadto w realizację "Dziedzińca pogan" – organizowanych w różnych częściach świata debat z udziałem wierzących i niewierzących. Spotkania takie, będące zamysłem Benedykta XVI, odbyły się już w kilkunastu metropoliach na kilku kontynentach, także – jako "Dziedziniec dialogu" – w Warszawie, w październiku ubiegłego roku.
Zaniepokojenie ideologią gender
Kluczowe kwestie dotyczące kultury widzianej oczyma Kościoła w Polsce przedstawi w Watykanie bp Wiesław Mering, przewodniczący Rady KEP ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego. Jako relator przygotowuje on krótkie sprawozdanie, w którym uwzględni zarówno ponad ośmioletni okres jaki minął od poprzedniej wizyty jak i określi obecne wyzwania.
"Wcale nie ma się tak dobrze, żebyśmy mogli pogrążyć się we śnie ale z drugiej strony nie ma się tak źle, żebyśmy musieli umierać z niepokoju" – ocenia ordynariusz włocławski. Zaznacza, że zadaniem Episkopatu jest nazywanie po imieniu rzeczywistości, pokazanie tych obszarów, w których współczesna kultura budzi niepokój czy przynajmniej niektóre jej elementy, kierunki.
Bp Mering niecierpliwością oczekuje na głos papieża i przełożonych dykasterii wobec złych czy niepokojących stron współczesnej kultury, np. gender. "Jeżeli to jest ideologia, która człowieka sprowadza do przedmiotu, obiektu używki; która pod pozorem walki o równość mężczyzny i kobiety chce faktycznie różnice między mężczyzną a kobietą zatrzeć, to nie możemy być przecież na to obojętni ani spokojni" – tłumaczy ordynariusz włocławski.
Reklama
Jego zdaniem sprawa pomimo tego, iż nauka moralna Kościoła jest w tej sprawie jasna i niezmienna lecz "zmienia się kontekst i agresja" dlatego potrzebne są częstsze przypomnienia. "Oczy całego świata są zwrócone na Rzym, na Ojca Świętego i bardzo potrzebujemy moralnej pewności, że idziemy w dobrym kierunku – przekonuje bp Mering. – Boję się, że jeśli będą jakiekolwiek niedopowiedzenia w sprawach tak zasadniczych, to wszystko nam się pogubi i rozmyje. Dlatego oczekiwałbym na jednoznaczne poparcie czy pokazanie gdzie mamy iść, którą drogą". Zdaniem bp. Meringa "błąd antropologiczny, o którym mówił Jan Paweł II wydaje się wciąż zagadnieniem ważnym dla człowieka".
Sztuka i godność
Wśród negatywnych zjawisk współczesnej kultury w Polsce ordynariusz włocławski wymienia "ciągłe usiłowanie pomniejszenia tradycji chrześcijańskiej" czego przejawem była np. skandalizująca wideoprojekcja zaprezentowana niedawno w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie (warto wspomnieć, że bp Mering wyraził protest w tej sprawie, solidaryzując się z głosem abp. Józefa Michalika, przewodniczącego KEP).
Także biskup gliwicki Jan Kopiec ocenia, że w dziedzinie kultury artystycznej nie brakuje, niestety, punktów alarmowych. "Ta sfera jest nieco naruszona, zraniona ponieważ nie potrafimy zastosować tu normy szacunku wobec drugiego człowieka" – ocenia. To właśnie brak szacunku dla drugiego jest przyczyną afer czy napięć wokół dzieł czy wydarzeń usiłujących przekraczać dotychczasowe granice czy tabu. "Zawsze stawiamy na szacunek i godność człowieka nie godząc się na sprowadzanie wszystkiego do zupełnej perwersji. Nigdy nie zrezygnujemy" – deklaruje biskup gliwicki dodając, że podobne problemy mają biskupi z Niemiec czy Czech. "Wszyscy jesteśmy zdumieni i lekko sparaliżowani jak można dziś do człowieka podchodzić w tym całym odarciu z godności. Jest to szersze więc zjawisko".
Odrodzenie laikatu
Reklama
Reklama
Bp Mering zwraca uwagę na wiele zjawisk budzących radość i nadzieję oceniając, że "przeżywamy największe w czasach powojennych przebudzenie laikatu". Widać to np. w różnych akcjach na rzecz rodziny i obrony życia czego dowodzi lawinowo rosnąca frekwencjach na corocznych Orszakach Trzech Króli. "To są owoce nauki i działania Jana Pawła II, Benedykta XVI i obecnego papieża, Franciszka, bo cała trójka bardzo pracowała nad takim ożywieniem laikatu".
Biskup dodaje jednocześnie, że docenieniu roli świeckich powinien towarzyszyć głos uznania i wdzięczności wobec duchownych, tymczasem w wypowiedziach płynących z Rzymu słów takich słyszy się mało. Jest to zaś o tyle istotne, że dziś "praca księdza przebiega w dużych stresach".
Przewodniczący Rady KEP ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego jest także pod wrażeniem religijnego otwarcia młodzieży, czego oświadczył choćby podczas niedawnego spotkania z kilkoma tysiącami gimnazjalistów w Licheniu. "Potrafili się skupić, modlić, śpiewać. Nie mogę powiedzieć, że ta młodzież stawia się poza nami. Może im więcej mówi się o księżach rzeczy niedobrych, tym ten Kościół bardziej odzyskuje wiarygodność w oczach wiernych. Kościół, który cierpi, jest mimo wszystko bardziej podobny do tego, co chciał w nim widzieć Chrystus, tak myślę" – mówi KAI bp Mering.
Pluralizm – coś nowego
Reklama
Reklama
Wedle bp. Jana Kopca jednym z kluczowych wyzwań dla Kościoła w Polsce jest troska o klimat wzajemnego szacunku i spotkania na gruncie wspólnych wartości. "Do niedawna byliśmy nauczeni, że 99 proc. społeczeństwa to są katolicy i mamy jeden klucz mówienia do wszystkich. Tymczasem musimy uwzględnić, że dziś jesteśmy społeczeństwem pluralistycznym – podkreśla biskup gliwicki. – Jest to jeden z największych kłopotów naszego Kościoła, nie boję się tego powiedzieć" – dodaje.
Nie wystarczy powtarzać: "Pan Jezus to powiedział, więc wy wszyscy powinniście tacy być", bo to jest dziś zbyt daleko idący skrót – przestrzega bp Kopiec. Przyznaje, że tak mogło być w poprzednich czasach, natomiast dziś trzeba człowieka szukać a trzeba to robić umiejętnie korzystając ze współczesnych możliwości. Bardziej niż kiedyś Kościół winien wsłuchiwać się w to, co mają do powiedzenia zaangażowani świeccy, przypatrywać się różnym oddolnym inicjatywom. "Nie chodzi o ślepą akceptacje ale próbę nadania im dojrzałego kształtu" – zaznacza bp Kopiec.
Przed Kościołem w Polsce staje też zadanie dialogu z ludźmi, którzy nie podzielają punktu widzenia i odczuwania ludzi wierzących. "Zależy nam na tym abyśmy jako obywatele jednego państwa byli społeczeństwem, które się szanuje i pragnie wspólnie coś zrealizować". Chodzi zatem o to, by, bazując na nauce Kościoła, szukać wspólnego gruntu z jak najliczniejszymi środowiskami i najszerszymi kręgami społecznymi.
Bp Andrzej Siemieniewski z Wrocławia, który także odwiedzi Papieską Radę ds. Kultury ocenia, ocenia, że nie chodzi tylko o dialog. "Dialog, spotkanie jest czymś bardzo ważnym, ale z drugiej strony równie ważna jest ewangelizacja i dzielenie się Dobrą Nowiną, prezentacja tego czym jest ewangelia". Wskazuje jednocześnie, że sytuacja taka dla Kościoła nie jest czymś nowym, bowiem obraz Kościoła, początkowo bardzo nielicznego, który staje wobec tygla kultur właśnie przyniosły Dzieje Apostolskie ponad 20 wieków temu. "Dzieje Apostolskie to przeżywanie napięcia między dialogiem a ewangelizacją. Myślę, że z takim pytaniem w sercu jedziemy do Rzymu. Chcemy nabrać nowego światła, nowych wskazówek, nowych impulsów, właśnie na umiejętne łączenie dialogu z ewangelizacją".
Reklama
Zdaniem bp. Jana Kopca nie jest to zadanie łatwe. "Jak wiemy mamy tu bardzo wiele trudnych punktów, bo tzw. świat różni się z znacznym stopniu od naszego podejścia ale na tym właśnie polega udział Kościoła w formowaniu kultury, żebyśmy się mogli spotkać i dojść do porozumienia w tym, co nas łączy" – tłumaczy ordynariusz gliwicki. Powołuje się przy tym na Jana Pawła II, który nie narzucał, nie rozstrzygał, nie stawał w pozycji tego, który ma władzę tylko starał się by człowiek sam zrozumiał, że drugiemu należy się szacunek i godność.
Bp Siemieniewski wskazuje na znaczenie dolnośląskich doświadczeń kulturowych dla przyszłości Kościoła w całym kraju. "Jest to doświadczenie mieszanki, tygla kultur. Duchowość spotkania jest czymś specyficznym dla wrocławskiej codzienności" – wyjaśnia. Przypomina, że po 1945 r. we Wrocławiu nastąpiła całkowita wymiana ludności i wszyscy są albo przybyszami albo potomkami przybyszów. Wrocław, w którym żyją katolicy obrządku zachodniego ale i grekokatolicy oraz prawosławni, luteranie a także żydzi i muzułmanie, nazywany jest miastem spotkań. Dlatego, wskazuje bp Siemieniewski, doświadczenie wrocławskie jest prekursorskie wobec tego, co w innych regionach Polski dopiero staje się codziennością. "To jest ta dolnośląska specyfika, z którą jedziemy do Rzymu na ad limina".
Dobro wspólne
Reklama
Reklama
Aktywne wychodzenie do współczesnego świata i wskazywanie na to, co łączy stają się, w opinii biskupów, niezbędnym rysem współczesnej działalności Kościoła. Bp Kopiec wskazuje, że takie działania są już tradycją na Górnym Śląsku. Kościół aktywnie uczestniczy tam w spotkaniach z twórcami, światem akademickim czy samorządowcami. Dyskusje dotyczą najważniejszych spraw regionu i kraju oraz w jaki sposób i gdzie Kościół mógłby się "przydać". W tym kontekście rozmawiano np. o relacjach międzypokoleniowych, miejscu Dobrej Nowiny w zakładach pracy oraz o współczesnej etyce pracy.
"Na Górnym Śląsku, gdzie było dużo przemysłu, hut, kopalń, a co dziś się sypie – to są tematy ważne, a Kościół może odegrać wobec nich bardzo dużą rolę, nie tyle decydując ile pomagając w ich rozwiązywaniu" – uważa ordynariusz gliwicki. Warto też wspomnieć, że kilka dni temu opublikowano "Głos z Górnego Śląska" – pierwszy dokument Rady Społecznej przy Arcybiskupie Metropolicie Katowickim. W dokumencie wyraża się oczekiwanie, że kręgi władzy będą respektowały specyfikę historyczną i wielokulturową tradycję Górnego Śląska.
Dzisiejszą rola Kościoła jest wskazywanie społeczeństwu wspólnych fundamentów: rodzinnych, społecznych, pokoleniowych tak, byśmy w rodzinach, miastach, województwach i wreszcie w ojczyźnie tworzyli autentyczną wspólnotę – uważa bp Kopiec. "Uczestniczyłem w różnych spotkaniach, na których inteligencja zastanawiała się co zrobić, byśmy nie byli wobec siebie 'dzikimi'. To szeroki temat, wychodzi poza kulturę a dotyka duszpasterstwa" – przyznaje członek Rady Episkopatu ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego.
Pytania duszpasterza twórców
Przy okazji wizyty ad limina należałoby zapytać, "czy niekiedy nie przekraczamy granicy uzurpacji wobec kultury oczekując, że kultura, która ze swojej natury musi być autonomiczna, zawsze będzie sprzyjała naszej wizji świata" – uważa ks. Grzegorz Michalczyk. Krajowy duszpasterz środowisk twórczych przypomina, iż Kościół nie stoi na stanowisku że kultura jest religijna albo antyreligijna lecz że jest autonomiczna i wolna.
"Konstytucja soborowa 'Gaudium et spes' mówi o poszanowaniu porządku moralnego itd. ale patrząc z perspektywy Kościoła w Polsce mam wątpliwość, czy nie mamy pretensji, zbyt często, zbyt radykalnie wyrażanej, gdy to, co proponuje kultura – w której chrześcijanie mają wciąż za mały udział – nie odpowiada naszej wizji świata. Czy byśmy nie chcieli zbyt łatwo dokonać zaprzęgnięcia kultury do dzieła ewangelizacji" – pyta ks. Michalczyk.
Reklama
Jego zdaniem zamiast ewangelizować kulturę przez swój udział w niej, chrześcijanie w Polsce chcieliby a priori założyć, że każde działanie kulturalne musi być zgodne z chrześcijańską wizją świata. "A jeżeli nie jest lub sprzeciwia jej się sprzeciwia – bo takie prądy można znaleźć, zwłaszcza w kulturze masowej – to mamy pretensje, jesteśmy naburmuszeni, oburzeni, zagniewani na kulturę w ogóle, de facto odcinając się od niej i tracąc możliwość dialogu z nią, także z tą, która prezentuje wątki niekoniecznie chrześcijanom bliskie" – uważa ks. Michalczyk. Dlatego choć oczywiście wskazywać na znaczenie wartości moralnych i poszanowania uczuć religijnych, to nie można z tego robić broni, którą się walczy, bo efekty są przeciwne do zamierzonych. Uważanie, że dzisiejsza kultura będzie w całości chrześcijańska grzeszy naiwnością. Dlatego powstaje pytanie, czy Kościół potrafi dialogować z nią taką jaka ona jest, w dobrej wierze szukając punktów wspólnych.
Ważne też, uważa duszpasterz twórców, by po obydwu stronach, a więc także w środowisku osób niewierzących były osoby gotowe do wejścia w dialog. "Moim zdaniem tego brakuje, bo po obydwu stronach mamy wizje oblężonej twierdzy i fundamentalizmy: z jednej strony agresywnej ideologii ateistycznej czy antyreligijnej, gdzie Kościół traktuje się jak uzurpatora i trzeba się bronić przed jakimkolwiek wpływem chrześcijaństwa. A z drugiej strony, pobożnościowej nie mniej agresywny fundamentalizm chrześcijański, w którym wszystko co nie jest pokropione święconą wodą, jest wrogie i należy to odrzucić" – ocenia ks. Michalczyk. Jego zdaniem w Papieskiej Radzie Kultury należałoby szukać odpowiedzi na pytanie w jaki sposób "dialogowe" postawy Jana Pawła II czy Benedykta XVI, który zainspirował "Dziedziniec pogan" przełożyć na kontekst praktyczny Kościoła w Polsce. W jaki sposób to realizować w sytuacji, kiedy zarówno po jednej jak i drugiej stronie fundamentalizmy są ogromnym zagrożeniem dla dialogu.
Reklama
"Do dialogu trzeba podchodzić bez lęku, z otwartością na inność drugiego, inaczej zamkniemy się w prywatnej kapliczce swoich adorujących się nawzajem przedstawicieli albo lęków, które nie pozwalają wyjść na zewnątrz" – uważa ks. Michalczyk. Przypomina jednocześnie, że Kościół od swojego początku wychodzi na zewnątrz. "Przecież do nas chrześcijaństwo dotarło w szacie kultury greckiej, nie judaistycznej. Ewangeliści czerpali z kultury greckiej pełnymi garściami, choćby Jan ze "swoim" logosem itd. Od chwili zesłania Ducha Świętego widać było, jak bardzo to wejście chrześcijaństwa w kulturę jest faktem. Prawdopodobnie nie dotarło by ono do nas jako zrozumiałe, gdyby tej szaty kultury greckiej, kultury ówczesnego świata, nie przejęło" – tłumaczy duszpasterz twórców. I dodaje, że nie znaczy to, że na wszystkie dyktaty kultury trzeba się zgadzać: chrześcijaństwo nigdy się nie utożsami z kulturą, bo jego misja jest zupełnie inna.
"Musimy się uczyć zgody na inność ludzi, którzy są wokół nas i mając swój wkład, oby coraz większy jako chrześcijanie, w tworzenie kultury, godzić się na to, że będą obok ludzie, którzy mają kompletnie inne inspiracje i mają prawo też wyrażać to, co myślą i tworzą" – stwierdza ks. Michalczyk. Wyraża też przekonanie, że dialogowi Kościoła z kulturą nie może towarzyszyć ani język anatem ani zamknięty z teologicznym hermetyzmie. Tymczasem to jest ogromny problem i przyczyna, dla której wiele osób nie odnajduje w Kościele odpowiedzi na pytania, które sobie stawiają. Chodzi po prostu, o taki kształt wiary, która jest zdolna przemawiać w kategoriach rozumowych, to znaczy wejść w dialog z człowiekiem, który dziś myśli w taki sposób.
"Chrześcijaństwo jest tak fascynujące, że można je przedstawić dzisiejszym językiem, językiem dzisiejszego człowieka w sposób, który będzie adekwatny do genialnych treści, które niesie" – puentuje z krajowy duszpasterz twórców.