Niewielka miejscowość na Mierzei Wiślanej przez większą część roku żyje spokojnym rytmem, wyznaczanym wypływaniem i powrotem kutrów z połowów. Ciągle bowiem spora liczba jej mieszkańców utrzymuje się
z rybołówstwa. Ten zawód przejęli oni od ojców i dziadów, często razem z bardzo wysłużonymi łodziami. Coraz gorzej radzą sobie z normami, limitami połowów, ceną paliwa i rosnącym apetytem fiskusa. Czekają
lata jak zbawienia, w nadziei, że wczasowicze zostawią trochę pieniędzy w sklepach, restauracjach i na kwaterach. Kolejnej takiej okazji trzeba będzie czekać aż dziesięć miesięcy.
Początek sezonu letniego zbiega się w Kątach Rybackich z obchodami Święta Morza. Nie znaczy to bynajmniej, że uroczystości są organizowane pod przyjezdnych. Dla miejscowych błogosławieństwo łodzi
i sieci - choć nadają temu bardzo uroczystą oprawę - jest tak samo zwyczajnym przejawem wiary, jak dla innych poświęcenie wianków na Zielną albo tornistrów we wrześniu. Kultywują tę tradycję
od niepamiętnych czasów. A od kiedy mają swoją parafię z pięknym kościołem i gorliwym proboszczem, obchody z roku na rok są bardziej okazałe i gromadzą więcej już chyba gości niż gospodarzy.
Uroczystości rozpoczynają się corocznie w porcie morskim przy plaży od poświęcenia cumujących tam kutrów. Dalszy ciąg jest już nad Zalewem Wiślanym. Wszyscy gromadzą się w tzw. nowym porcie, skąd
po modlitwie i błogosławieństwie dla rybaków wyrusza niezwykła procesja. Na czele płynie stara drewniana łajba, prawie jak z czasów Chrystusa. W niej celebrans i dwunastu mężczyzn ucharakteryzowanych
na Apostołów. Za nimi ruszają wszystkie inne łodzie, odświętne, wypucowane i wystrojone, zabierając na swoje pokłady nie tylko rybackie rodziny, ale i zebranych na brzegu gości. Ta część procesji kończy
się w tzw. starym porcie, gdzie dopływających wita muzyką Orkiestra Morskiego Oddziału Straży Granicznej. Dalej barwny korowód maszeruje ulicami osady do kościoła, gdzie rozpoczyna się Msza św. w intencji
ludzi morza. W tym roku, na zaproszenie miejscowego proboszcza, ks. prał. Marka Cieślaka, uroczystościom będzie przewodniczył sam ordynariusz elbląski - bp Jan Styrna.
Po Liturgii rybacy tradycyjnie już dzielą się z gośćmi owocami swojej pracy. Wszystko, co im się uda złowić poprzedniego dnia, oddają na poczęstunek zorganizowany na placu kościelnym. Można więc za
darmo spróbować, jak smakuje świeżo wędzona i poświęcona ryba z polskiego Bałtyku albo z Zalewu. Wszystkich zatem, którzy na początku wakacji będą odpoczywać nad morzem, na wschód od Gdańska, namawiam
do udziału w obchodach Dnia Morza. Naprawdę warto. Jak nie z pobożności, to z ciekawości albo... z łakomstwa. Wiem, bo sam próbowałem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu