Matka Teresa przybyła do Oslo 8 grudnia 1979 r. w towarzystwie swoich dwóch pierwszych sióstr: Agnieszki i Gertrudy. Setki fotografów, ekip telewizyjnych i dziennikarzy przybyły do Oslo specjalnie
po to, by śledzić każdy jej krok. Następnego dnia rano odprawiona została Msza św. w katolickiej katedrze św. Olafa, a wieczorem nabożeństwo ekumeniczne w Domkirche - luterańskiej katedrze w Oslo.
10 grudnia 1979 r. w Aula Magna Uniwersytetu w Oslo, w obecności króla Olafa V, następcy tronu księcia Haralda z żoną oraz licznych dygnitarzy, Matka Teresa przyjęła złoty medal Komitetu Noblowskiego.
Prof. John Sannes, przewodniczący Komitetu, w poruszającym przemówieniu powiedział m.in., że pracy Matki Teresy przyświeca szacunek dla pojedynczego człowieka, dla jego wartości i godności. Ludzie w skrajnej
nędzy, umierający bezdomni, opuszczeni, trędowaci są przyjmowani przez nią i jej siostry z ciepłym współczuciem, opartym na poszanowaniu dla Chrystusa w człowieku. W oczach Matki Teresy osoba, która w
powszechnym rozumieniu tylko przyjmuje, jest również dawcą, i to takim, który daje najwięcej. Dawanie - dawanie części siebie - zawiera prawdziwą radość, a osoba, która pozwala siebie dawać,
jest tą, która otrzymuje najcenniejszy dar. Tam, gdzie inni widzą klientów i proszących, Matka Teresa widzi współpracowników. Związek ten nie jest oparty na oczekiwaniu wdzięczności przez jedną ze stron,
ale na wzajemnym zrozumieniu i szacunku, na ciepłym, ludzkim, wzbogacającym kontakcie. Oto życie Matki Teresy i jej sióstr, życie surowego ubóstwa, długich dni i nocy mozolnej pracy, życie, w którym niewiele
jest miejsca na inne radości niż te najcenniejsze.
Trafnie decyzję norweskiego Komitetu Noblowskiego ujął prezes Banku Światowego - Robert S. McNamara, stwierdzając, że „Matka Teresa zasługuje na Pokojową Nagrodę Nobla, ponieważ propaguje
pokój w najbardziej istotny sposób: przez potwierdzenie nienaruszalności ludzkiej godności”.
Matka Teresa przemówiła, jak zawsze, bez notatek. Najpierw uczyniła znak krzyża, a następnie wezwała zgromadzonych, by wraz z nią odmówili modlitwę św. Franciszka o pokój. Wszyscy obecni - katolicy,
luteranie, anglikanie, prawosławni, baptyści, metodyści i ci, którzy zapomnieli, jak się modli - wspólnie wymawiali słowa: „Panie, uczyń mnie narzędziem Twojego pokoju, abym niósł miłość tam,
gdzie panuje nienawiść...”. Tekst modlitwy znajdował się na wszystkich fotelach.
W prostych słowach Matka Teresa przypomniała następnie, że ludzie zostali stworzeni, by żyć w pokoju, że Jezus stał się człowiekiem, by przynieść tę dobrą nowinę ubogim: „On, będąc Bogiem, stał
się podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu i głosił wyraźnie, że przyszedł, aby przynieść nam dobrą nowinę. Nowiną tą był pokój dla wszystkich ludzi dobrej woli i tego wszyscy pragniemy - pokoju
serca (...). Nie wystarczyło, że stał się człowiekiem - umarł na krzyżu, by pokazać nam największą miłość. Umarł za ciebie i za mnie, za trędowatego, za tego, który umiera z głodu, za nagiego człowieka
leżącego na ulicy nie tylko w Kalkucie, ale także gdzieś w Afryce albo w Nowym Jorku, w Londynie czy w Oslo. I nalegał, byśmy kochali się wzajemnie, jak On kocha każdego z nas (...). Zostaliśmy stworzeni,
by kochać i być kochanymi, a On stał się człowiekiem, byśmy mogli kochać tak, jak On nas umiłował. Jezus wciela się w głodującego, nagiego, bezdomnego, chorego, uwięzionego, samotnego, odtrąconego i mówi:
Mnieście to uczynili. Pragnie naszej miłości tak samo, jak pragną jej nasi ubodzy. To jest głód, który ty i ja winniśmy odnaleźć. Może być on nawet w naszym własnym domu”.
Fragment z książki Czesława Ryszki Święta z Kalkuty, Częstochowa 2003, Biblioteka „Niedzieli”, ul. 3 Maja 12, 42-200 Częstochowa, tel. (0-34) 365-19-17 wew. 228, e-mail: redakcja@niedziela.pl
Pomóż w rozwoju naszego portalu