Należałoby powiedzieć, że minęło sporo tygodni od naszego spotkania
na łamach życzliwej i - trzeba dodać - sędziwej, bo 75-letniej Niedzieli.
Wypada zatem, co zresztą nie jest zwykłą kurtuazją, ale nadzieją
serca, życzyć jej już nie sto lat, ale owocnego stulecia, które rozpoczęliśmy
jeszcze nie tak dawno.
Serdecznie, przy okazji, dziękuję Księdzu Redaktorowi
i całemu Zespołowi za ten katolicki Tygodnik, który pod liczne wszedł "
strzechy" i pełni swą rolę formacyjną.
Z wdzięcznością dziś myślę o tylu bardzo życzliwych i
ważnych w moim życiu osobach, które nawoływały mnie do "myślenia"
z Niedzielą i do kolejnych refleksji. Jeśli zatem Redakcja zechce
na nowo przyjąć mnie na swoje łamy, spróbuję od czasu do czasu kontynuować
drogę zamyślenia i refleksji z Czytelnikami. Zwłaszcza że okres Wielkiego
Postu zachęca do rewizji myśli i podjęcia dobrych (w naszym przekonaniu)
postanowień. Wydarzeń i okazji do zadumań nie brakuje, a że wiary
nie da się oddzielić od decyzji życiowych, to widać wokół każdego
tematu dnia codziennego.
Świętość życia
Reklama
Przez Europę idzie dziś cywilizacja śmierci. Kolejne kraje
dopuszczają eutanazję. Życie poczęte nie jest chronione prawem ludzi,
chroni je jednakże Bóg. Dobrze, że Kościół nieustannie o tym przypomina.
Obrońcą życia jest niestrudzenie Jan Paweł II, który nie tylko o
tym mówi, budzi sumienia, ale buduje struktury, zakłada Papieskie
Rady i Akademie, gromadzi ludzi dla obrony życia. Promuje cywilizację
życia. Naruszono ją w czasie ostatniej wojny w sposób szczególnie
okrutny. Bolejemy nad strasznym Holokaustem, nad wyniszczeniem tysięcy
oficerów polskich w Katyniu, nad nieprawdopodobnym bólem niewinnych
ludzi poddawanych torturom w powojennych więzieniach i podczas "czystek"
ideologicznych (mówi się o 35 tysiącach ofiar w Polsce), które regularnie
wracają. Prześladowania z racji religijnych przekroczyły 100 tysięcy
ofiar w ubiegłym roku. Każda niewinnie przelana krew woła do nieba
jak krew Abla. Świat dziś wymyśla różne pseudoargumenty, aby wmówić
ludziom, że aborcja nie jest przelaniem krwi, że o życiu poczętego
dziecka może decydować matka lub lekarz, a nawet partie polityczne
czy "postępowe" posłanki, które obiecują pełną legalizację aborcji,
jeśli wygrają najbliższe wybory. Groźne to deklaracje i niebezpieczne
myślenie. Nie tylko dlatego, że Polska się wyludnia, ale dlatego,
że każdy taki akt zadaje krzywdę bezbronnemu człowiekowi, zabija
go brutalnie, a także dlatego, że depcze Boże przykazanie "Nie zabijaj".
Ojciec Święty Jan Paweł II przypomniał w Kaliszu, że: "
Prawo do życia nie jest tylko kwestią światopoglądu, nie jest tylko
prawem religijnym, ale jest prawem człowieka". Staje się w ten sposób
własnością ogólnoludzką, podstawą, bez której nie można mówić o postępie,
sprawiedliwości, a nawet nadziei na lepszą przyszłość ludzi. Matka
Teresa z Kalkuty napisała do przedstawicieli ONZ: "Wiele razy powtarzam
i jestem tego pewna, że największym niebezpieczeństwem zagrażającym
pokojowi jest dzisiaj aborcja. Jeśli matce wolno zabić własne dziecko,
cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się wzajemnie nie pozabijali?".
Otrzymałem w tych dniach ważny list. Jego autorem jest
były więzień obozu koncentracyjnego w Dachau - abp Kazimierz Majdański,
który wielką część swojego życia poświęcił rodzinie i obronie życia.
Jest zaniepokojony sytuacją "szeroko stosowanego milczenia" w tej
niezwykle ważnej sprawie i słusznie domaga się czynów, nawołuje do
ogłoszenia Krucjaty Życia. Wiele w tej sprawie zrobiono, a trzeba
zrobić wszystko! I modlić się o przemianę serc - każdego ludzkiego
serca: Oby nie było "równych" i "równiejszych" wobec tego podstawowego
prawa człowieka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
U progu Wielkiego Tygodnia
Dzisiejsza niedziela wprowadzi nas w przeżywanie Wielkiego
Tygodnia. Pan Jezus uroczyście wjechał do Jerozolimy. Młodzież i
dzieci zorganizowały tę manifestację na cześć niezwykłego nauczyciela
i wszyscy, cały tłum, "poczęli wielbić radośnie Boga za wszystkie
cuda, które widzieli" (por. Łk 19, 37). W Rzymie i w naszych diecezjach
celebrujemy w tym dniu Dzień Młodych. Chcemy podkreślić rolę ich
obecności w Kościele, być z nimi na modlitwie. Temat refleksji zaproponował
w tym roku Ojciec Święty: "Jeśli kto chce iść za Mną, (...) niech
co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje!" (Łk 9, 23). Trudno
o bardziej niepopularne hasło niż zachęta do dźwigania krzyża, ale
jest jakaś niezwykła moc w tych słowach i w tym zaproszeniu, skoro
przez tyle wieków nie straciły swej mocy wewnętrznej i gromadzą także
dziś ludzi starszych i młodzież. Pomagajmy sobie wzajemnie w przyjęciu
Krzyża. I w naśladowaniu Pana.
Z wydarzeń obecnego tygodnia chciałbym zwrócić uwagę
na dwa - moim zdaniem - ważne, acz szybko przez media zamilczane.
- Ciekawe, że w środkach przekazu istnieje wiele tematów "tabu".
Mógłbym ich wymienić przynajmniej kilkanaście. Warto kolekcjonować
taką listę, pomaga w krytycznym myśleniu.
W obronie własności
Reklama
Pierwszym wydarzeniem było prezydenckie weto wobec ustawy reprywatyzacyjnej.
Nie miejsce tu na ekonomiczne analizy, przytaczanie argumentów. Istotny
był sposób motywacji owego weta. Społeczeństwu należało się uczciwe
przedstawienie argumentów za i przeciw. Tymczasem otrzymaliśmy mglistą
argumentację, którą zakończyło buńczuczne odesłanie obywateli na
drogę sądowych roszczeń z własnym państwem.
Sądzę jednak, że tę słuszną inicjatywę, jaką jest dążenie
do naprawienia krzywd, musi się rozwiązać z uszanowaniem prawa własności
ludzi pokrzywdzonych. Oczywiście, trzeba zachować należyte proporcje
wobec dóbr użyteczności społecznej (doświadczamy niemal codziennie
ograniczenia praw prywatnych na rzecz dobra wspólnego i wcale nie
czujemy się pokrzywdzeni). Prawo Starego Testamentu było w tej kwestii
proste i bardzo humanitarne: "W tym roku jubileuszowym każdy powróci
do swej własności. Kiedy więc będziecie sprzedawać coś bliźniemu
albo kupować coś od bliźniego, nie wyrządzajcie krzywdy jeden drugiemu" (Kpł 25,13nn).
Księga Mądrości Syracha przestrzega: "Jakby na ofiarę
zabijał syna w obecności jego ojca, tak czyni ten, co składa w ofierze [
rzecz wziętą] z własności ubogich" (34, 20).
To ważkie słowa ostrzeżenia, aktualne także dzisiaj.
Nie można budować przyszłości Narodu i pomyślności Ojczyzny pomijając
prawa ubogich. Pozostawiam ten temat do refleksji czytelników. Mam
nadzieję, że wołanie o prawo do naprawiania krzywd nie pozostanie
bez echa w naszej Ojczyźnie. Samo werbalne "przepraszanie" Żydów,
Polaków czy Niemców jest puste, jeśli najbliższymi współpracownikami
czyni się prześladowców i ludzi bez sumienia. Może słowa, które pragnę
przytoczyć, są nieco patetyczne, ale przecież prawdziwe w swej warstwie
historycznej, gdy chodzi o wspólny nasz dom, o naszą Ojczyznę:
Wam się chylić przed obcemi,
Nam we własnych ufać siłach;
Będziem żyć we własnej ziemi
I we własnych spać mogiłach.
(Juliusz Słowacki, Hymn)
O prawe wzorce wychowania
W tym też tygodniu zainicjowano akcję pomocy dzieciom maltretowanym
w rodzinach. Ma ona trwać do końca roku i - jak stwierdziła jedna
z ini-cjatorek akcji - "być może będzie to wiosenny promień słońca
dla tych biednych dzieci". To piękne słowa i bardzo potrzebna inicjatywa.
Moje wątpliwości budzi jednakże statystyka, którą epatuje się rodziców
i dzieci. Bo oto okazuje się - według medialnych konstatacji - że
w Polsce na dziesięcioro dzieci ośmioro jest maltretowanych przez
swoich rodziców. Czy to prawda? Czy to w ogóle możliwe? Przyjmując
tę informację jako prawdę, należy spodziewać się, że za kilka lat
Polska przestanie być zdolna do samoistnego rozwoju. Niemożliwe jest
bowiem, aby dwadzieścia procent społeczeństwa zdołało zapanować nad
pozostałymi, którzy wchodząc w dorosłe życie, wniosą w nie swoje
wzorce wychowawcze: agresję, kompleksy i emocjonalne zahamowania
spowodowane owym maltretowaniem. Dobrze, że rodzą się zdrowe inicjatywy.
Wiele mogą pomóc. Czasem jednak mam wrażenie, że najważniejszym celem
staje się w pewnych "przygrywkach" stworzenie fundacji, zabezpieczenie
jej środków materialnych i technicznych, usadowienie na stanowiskach
znajomych i zagospodarowanie medialne, aby od czasu do czasu nagłośnić
problem. Tylko czy to wystarczy. Już dziś rodzice rodzin wielodzietnych,
którzy z trudem starają się o zapewnienie środków utrzymania, dostrzegają
patologię w owej akcyjności. Jeden z ojców uczciwie wychowujący siedmioro
dzieci żalił się: "Widzi ksiądz, cała ta pomoc polega na demagogii.
Jako ojciec rodziny mogę liczyć na pomoc, pod pewnymi jednak warunkami:
najlepiej gdybym był pijakiem i bił żonę, a ona gdyby jeszcze była
kaleką. A ja nie chcę tej ´akcyjnej´ pomocy. Mnie wystarczyłoby,
gdyby Sejm uchwalił, że będę płacił podatek od dochodu podzielonego
na wszystkich członków mojej rodziny, a nie tylko na mnie i żonę.
Gdybym doczekał takiego unormowania, byłbym bardzo zadowolony". Istnieje
potrzeba uczciwej pracy nad wychowaniem pokolenia dzieci i młodzieży.
Czasy są takie, że wzorce kreują media. A te wtłaczają młodzież i
dzieci w coraz brutalniejsze obrazy i sytuacje, często wyimaginowane.
Ostatnio na naszym rynku telewizyjnym pojawiły się dwa programy wprost
gorszące. Ostrzegają nauczyciele, psychologowie; w radiu wypowiadają
się na ten temat posłowie, wskazując na szkodliwość i niemoralność
obu programów. Decydenci argumentują: "Ale mają wielką oglądalność,
ludzie chcą takich programów". A może wyobraźnia jest już chora,
zatruta brutalnością i nieczystością... Zaciekawienie prawdą łatwo
zinstrumentalizować "podglądactwem", które jest przekreśleniem dobrego
smaku i prawa do intymności. Czy tylko dlatego, że program będzie
miał wielką oglądalność, należy go wprowadzać i tolerować? Zdrada
tajemnic państwowych też cieszyła się bardzo wysoką oglądalnością,
a nikt jej nie promuje.
Doprowadzanie do monstrualnego wprost nagłaśniania o
biciu dzieci tworzy fałszywe wzorce "moralności", a powoływanie rzecznika
praw dziecka może doprowadzić do sytuacji, w której kochający rodzice
zaczną się bać wychowywać swoje dzieci. Czyż nie przystają do dzisiejszej
sytuacji cierpkie słowa Aleksandra Tyszyńskiego, który z goryczą
pisał przed laty: "...cóż to jest wychowanie, jeśli nie oddalanie
tylko człowieka od stanu przyrodzonego, a naginanie go do uprzedzeń,
narowów, uznanych za dobre w jakim miejscu świata?" (Amerykanka w
Polsce, List IX).
Dlatego trzeba realizować pozytywne wzorce, które sprawdziły
się w naszym życiu i w życiu współczesnych rodziców, trzeba je przypominać
i zachęcać do podjęcia tego trudu powstające fundacje, ruchy, stowarzyszenia,
wszak:
Wszystko idzie za mądrym wychowaniem młodzi:
Dobre nasienie płonnych chwastów nie wywodzi.
Jaki grunt, taki na nim gmach niechybnie stanie;
Na słabym najwspanialsze padnie budowanie.
(Adam Naruszewicz, Do Stanisława Augusta)
Wobec dramatu bezrobocia
Podczas ostatniej Konferencji Episkopatu biskupi podjęli refleksję
nad bolesnym problemem bezrobocia. Trwają przygotowania nad kolejnym
listem pasterskim na ten temat. Rząd podjął wreszcie oczekiwaną decyzję
o budowie autostrad i dróg. Otwiera się wielkie pole pracy. Budzą
się inicjatywy oddolne w promowaniu zarobków i wyszukiwaniu źródeł
utrzymania, problem studiują władze i uczelnie, ale rozwiązanie go
dalekie jest od ideału. Dzisiaj widzimy lepiej wartość pracy, która
nadaje stabilność i sens życiu. Każda godziwa praca. Trzeba ją szanować
i cenić. Nie gardzić żadnym pożytecznym zajęciem. Kościół nie może
pretendować do dawania recept i serwowania rozwiązań we wszystkich
dziedzinach, ale nie może stać obojętnie, patrząc na ludzkie trudności
i kłopoty. Może i powinien stanąć obok każdego człowieka. Także biednego
i pozbawionego nadziei. Samotnym matkom najpierw przyszły z pomocą
inicjatywy oddolne. I oto we wszystkich diecezjach funkcjonują domy
dla mających trudności matek, dla ubogich, a także prowadzi się wiele
świetlic dla dzieci z rodzin poranionych. Korzystają one z fachowej
pomocy wychowawców, otrzymują jedzenie, bo ludzie uczą się dzielić
posiadanymi dobrami. Mówi się, że tylko wielki kapitał ma dzisiaj
prawo głosu i decydowania o wszystkim. Większy potencjał drzemie
w ludziach!
Ojciec Święty na zakończenie Wielkiego Jubileuszu skierował
do Kościoła list apostolski Novo millennio ineunte. Uczy w nim: "
Chrześcijaństwo jest religią zanurzoną w historii! Właśnie bowiem
na płaszczyźnie historii Bóg zechciał zawrzeć przymierze z Izraelem
i w ten sposób przygotować narodziny Syna z łona Maryi..." (5). Dzisiaj,
kiedy pragnie się wydarzenie Wcielenia wyeliminować z historii współczesności
- trzeba, aby chrześcijanie rodzili Chrystusa w historii życia codziennego,
żeby On motywował nas nieustannie do myśli zdrowych i czynów ofiarnych.
Wielkopostne zamyślenia winny nieść w sobie próbę odpowiedzi i na
takie pytanie: Czy ja wnoszę Chrystusa w historię mojej małej Ojczyzny?