W tym roku jubileuszowym każdy powróci do swej własności (...) nie wyrządzajcie krzywdy jeden drugiemu.
(Kpł 25, 13-14)
Na wstępie tej refleksji chciałbym uprzedzić Czytelników, że
będzie ona miała wymiar nieco regionalny, ale chciałbym z radością
poinformować o wielkich jubileuszowych uroczystościach w archidiecezji
przemyskiej. Uczestniczyłem już w takich obchodach w kilku innych
diecezjach Polski i widziałem, jak twórczy jest to dar dla Kościoła
żyjącego na przełomie wieków.
Jubileusz. Jakże wiele ich w naszym życiu. Są jubileusze
okrągłych rocznic urodzin, ślubu, rocznice powstania parafii i miast,
a także coraz częstsze rocznice ustanowienia wiosek i siół. Jest
to w każdym z wymienionych przypadków czas radości, okazja do spotkań
najbliższych, tych, dla których jubileusz wyzwala wspomnienia, ujawnia
radości z dokonań czy współdziałania.
Jakże zatem wielka winna być radość z okazji tego daru,
jakim jest Jubileusz Narodzin Jezusa, znaczony wielkimi obietnicami
życia wiecznego. Rok Święty to dni łaski, czas Bożego miłosierdzia
dla świata. Analizując nauczanie Jana Pawła II związane z tym wielkim
czasem, którego tak liczni nie doczekali, a tak o nim marzyli, uświadamiamy
sobie, że niezasłużenie, z woli Boga zostaliśmy obdarzeni czasem
szczególnym. Czujemy się jak Abrahamowi nomadzi, którzy kroczą drogą
pustyni, narażeni na różnorakiego rodzaju fatamorganę, a jednak niesieni
nadzieją szczególnej opieki Bożej. Na
drogach historii zbawienia doczekaliśmy Mojżeszowego obwieszczenia,
że jest to rok szczególny. Rok powrotu "do swej własności", do zagwarantowanych
Bożych obietnic. To bardzo ważne słowa Księgi Kapłańskiej, zawierającej
w sobie całą syntezę wybraństwa i powinności, jaką Pan Bóg złożył
na barki ludu wybranego. Poprzez dar Wcielenia złączeni jesteśmy
z tym darem i ubogaceni dopełnieniem Protoewangelii, ogłoszonej w
chwili pierwszego upadku człowieka.
"Powrócić do swojej własności..." - to najpierw usłyszeć wezwanie
do osobistych doświadczeń wiary poszczególnego człowieka. Wszyscy
miewamy czas szczególnego daru, kiedy to Pan Bóg niejako chroni nas
od pokus, daje odczuć swoją bliskość. Potem nadchodzi czas Bożego
oczekiwania na odpowiedź za ten dar "miodowych lat" gorliwości. Ludzka
słabość, okoliczności życia sprawiły, że nie zawsze potrafiliśmy
odpowiedzieć w sposób godny Partnera naszej miłości. A On, jak w
Ezechielowej Księdze, wzywa nas na nowo do siebie i daje pomoc w
postaci owoców Ofiary, jaką złożył ze swego Syna dla naszego zbawienia.
Jubileusz to czas poważnego potraktowania wydarzeń Golgoty. Wdzięczność
za to obdarowanie dokonuje się w licznych członkach Mistycznego Ciała
Chrystusa. Ktoś pracujący za niewielkie pieniądze dostał propozycję
pracy na Zachodzie. Pracodawca był nawet chętny udzielić urlopu na
czas ewentualnej próby. I usłyszał odpowiedź: "Nie, bardzo dziękuję
za życzliwość, ale pozostanę tutaj. Jest Rok Święty, pragnę go przeżyć
w duchu wdzięczności. Obiecałam sobie odprawić w tym roku dziewięć
pierwszych piątków miesiąca. Odbyć pielgrzymkę do miejsc obdarowanych
darem odpustu". Jest niewątpliwie wielu takich ludzi, w których obchodzone
uroczystości jubileuszowe wzbudzą ducha gorliwości. Może pomogą one
uświadomić sobie to zakochanie Boga w człowieku, który niekiedy tę
miłość traktuje jak zużyty mebel, anachronizm minionych czasów, i
idzie do kościoła tylko dla pamięci rodziców, świętego spokoju, ale
już bez wiary. Oto inny obrazek z ostatnich dni. Opowiada jeden z
księży, że zajechał samochodem na parking. Był w sutannie, wysiadł
obok grupki nastoletnich chłopców. Jeden z nich, jak się okazało
- znający go, pozdrowił go chrześcijańskim pozdrowieniem. Pozostali
wybuchnęli szyderczym śmiechem. Różne są formy przyznania się do
wiary. Każda z nich kosztuje. Dobrze, że jest ten czas jubileuszowej
łaski. Umocni tych, którzy nie wstydzą się imienia Chrystusa, i da
może okazję do refleksji tym, którzy jak Piotr się Go zapierają,
choć na duszy noszą Jego znamię.
"Powrót do swojej własności" jest wezwaniem do zweryfikowania
miłości owych własności, jakimi są nasze małe ojczyzny. Powtarzamy
te słowa Ojca Świętego, ale jakże często stają się one sloganem używanym
dla załatwienia doraźnych interesów. Codzienność pochłania nas totalitaryzmem
mody i prądów kulturowych. Również w tej kwestii wiążę wielkie nadzieje
z przeżywanymi w diecezjach obchodami. Wszak śladów zaprzeczenia
tej miłości jest bardzo wiele.
Przemyśl to miasto, w którym niemal każdy kamień, każda
ulica "gada" historią. Często trudną, bolesną i ofiarną. Każdy ból
wymaga szczególnej troski i wrażliwości.
To właśnie stare polskie miasta i wioski ujawniają, w
jakim stopniu wołania papieskie o miłość do małych ojczyzn są traktowane
poważnie. Miniony tydzień ujawnił w naszym nadsańskim mieście, jak
bardzo czuwać nad tym trzeba. Od kilku lat skromnymi środkami materialnymi,
ale niemałym wysiłkiem ludzkim organizowane są Dni św. Wincentego,
patrona miasta, który kilkakrotnie uratował je swoim wstawiennictwem
przed zalewem gwałtu i przemocy. Podobnie było w tym roku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Trwają ciągle spotkania przedwyborcze trzynastu kandydatów na najwyższy urząd. Wielki medialny lament rozległ się, kiedy Akcja Katolicka wydała dokument, w którym zachęca i przypomina swoim członkom i ludziom dobrej woli, aby przed wyborami wzięli pod uwagę fakt aksjologicznej tożsamości kandydata. Czyli postawili sobie pytanie o wartości, jakimi kieruje się w życiu. Warto zapoznać się z dokumentem Akcji Katolickiej, który wnosi wiele zdrowego powietrza w atmosferę niedomówień społecznych. Jestem wdzięczny Akcji Katolickiej za słowa, które umieściła w swoim apelu. Ujawnia to, jak prorocza i przewidująca była zachęta Ojca Świętego, nawołująca polskich biskupów do wskrzeszenia tej organizacji. Kiedy przed kilkunastu laty jeden z biskupów wypowiedział się w podobnym tonie, okrzyknięto go konserwatystą. Tymczasem wielu ludzi myśli podobnie. Jednak nie było jeszcze sił społecznych, które by podjęły to hasło. Dziś zbieramy owoce posłuszeństwa głosowi Piotra.
Reklama
Pisałem przed tygodniem o potrzebie poważnej refleksji nad
fenomenem "Solidarności". Wydawało mi się, że to oczywiste, a jednak
nie dla wszystkich. Tamte słuszne i ofiarne dążenia ludzi do praw
i godności Prezydent określił jako "owczy pęd". Z przykrością przyjmuję
milczenie elit intelektualnych, które przecież na fali owych ludzkich
niezbywalnych dążeń doszły do szczytów władzy, do dobrobytu.
Nie sądzę, aby w klimacie rock-muzyki ludzie karmieni
darmową grochówką i grillową kiełbasą, pojeni darmowym piwem w miesiącu
powszechnej abstynencji potrafili na serio rozmawiać o sprawach dla
Ojczyzny najważniejszych. Sądzę, że podobne dylematy przeżywają ludzie
poważni wszędzie - w Zambrowie, Poznaniu, Krakowie i Warszawie.
Reklama
Jubileuszowe obchody w naszej archidiecezji odbędą się w tydzień
po beatyfikacji dwóch wielkich papieży: Piusa IX i Jana XXIII. Przeglądając
prasę na tydzień przed uroczystościami, nie dostrzegłem, aby ten
fakt został zauważony, z wyjątkiem ważnego wywiadu, jaki dziennikarz
Niedzieli Włodzimierz Rędzioch przeprowadził z postulatorem sprawy
beatyfikacyjnej papieża Jana XXIII. Natomiast w jednym z dzienników,
w jego świątecznym wydaniu, ukazał się bardzo krzywdzący artykuł
o Piusie IX. Szkoda, że Autor - ksiądz zdradził się po raz kolejny
ze swoim antypapizmem, który jak każdy "anty" - ujawnia nieznajomość
faktów historycznych. Wystarczyło przecież sięgnąć po znane opracowanie
bł. bp. Józefa Sebastiana Pelczara. Miał on szczęście, że spotkał
się podczas swoich studiów kilkakrotnie z nowym Błogosławionym i
takie o nim dał świadectwo: "Pius IX w wielkiej jest czci u rzymskiego
ludu. I nie dziw, bo życie jego święte, a na każdej ulicy widać ślady
jego hojności". We wspomnianym artykule ukazano go jako nieudacznika
i bardziej aktora niż Chrystusowego namiestnika. Ufam, że niedzielna
beatyfikacja i słowa Jana Pawła II obalą i ten kolejny falsyfikat.
Pius IX to papież I Soboru Watykańskiego, założyciel Papieskiego
Kolegium Polskiego w Rzymie, które powołał do istnienia nie zważając
na protesty ambasadorów Rosji, Prus i sprzeciw własnego sekretarza
Stanu, którym był kard. Antonelli. Papieżem Piusem IX zafascynowany
był Jan XXIII. W wywiadzie, który został opublikowany w 35. numerze
Niedzieli, znajdujemy następujące słowa Jana XXIII: "Ciągle myślę
o świętej i chwalebnej pamięci Piusa IX. Naśladując go w jego ofiarach,
chciałbym być godny, aby go kanonizować".
Niezwykle interesujące świadectwo dał wielokrotny premier
Włoch, sędziwy G. Andreotti w ostatnim miesięczniku 30 giorni. Jan
XXIII, którego szanowały nawet władze komunistyczne, nie znalazł
uznania w przeglądanych tygodnikach i dziennikach. Obowiązuje nadal
zasada: "Dobra wiadomość to żadna wiadomość".
Cieszymy się ciągle wielkim świadectwem wiary, jakie dała polska
młodzież. Jako własne przyjęliśmy słowa Ojca Świętego o "laboratorium
wiary", które "nie jest jeszcze zamknięte, trzeba jeszcze popracować". Rok Jubileuszowy dla całego Kościoła, także Kościoła w Polsce i
w poszczególnych diecezjach, jest takim "laboratorium wiary", w którym
winniśmy wszyscy wziąć się do pracy, aby wiara była tym, co się udziela
innym. Aby była światłem dla tych, którzy zgubili się w ciemnościach
pozornych świateł. Zapraszam zatem wszystkich Czytelników na odpust
i modlitwę do Przemyśla, Krosna i do każdego z kościołów jubileuszowych,
wyznaczonych w każdej diecezji. Przychodząc, pamiętajmy, że "liturgia
nigdy nie jest dla Kościoła tylko ludzką uroczystością, lecz wtargnięciem
Boga do naszej rzeczywistości i dzięki łasce uczestnictwem człowieka
w niebiańskim nabożeństwie".
Oto jest dzień, który dał nam Pan. Nie zlekceważmy tego
daru Roku Świętego.