Reklama

Bryki z kazań niedzielnych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Aneta uchodziła w opinii wszystkich za perfekcjonistkę. Wszystko musiała robić idealnie, wszędzie musiała być widoczna i nigdy nie godziła się na zajmowanie ostatnich miejsc. Jej dewizą było, aby przejść przez życie z jak najlepszym obrazem siebie. Nie dopuszczała nawet myśli o tym, że coś mogłoby dziać się inaczej, niż sama to sobie ułożyła. To były jednak tylko zewnętrzne efekty olbrzymiej walki, jaką musiała każdego dnia toczyć z sobą, światem i ludźmi. W gruncie rzeczy nie była osobą przebojową, pochodziła z rodziny nie najlepiej sytuowanej, nie należała też do dziewczyn o wyjątkowej urodzie. Jej zewnętrzna przeciętność w zestawieniu z pragnieniem zajmowania pierwszych miejsc rodziła w niej postawę nieustannej walki.

Wszystko w jej życiu było walką. Walczyła o wpływy w grupie klasowej, biła się jak lew o to, by stawać się duszą towarzystwa, by zagarniać dla siebie jak najwięcej przyjaźni. Z takim nastawieniem życiowym trafiła do wspólnoty młodych przy rodzinnej parafii. Z niej też uczyniła teren bitwy o własne wpływy. Zaczęła być najgorliwszą osobą w chodzeniu na Eucharystię, nigdy nie opuszczała cotygodniowych spotkań i wszędzie musiała wcisnąć swoje trzy grosze. Nie była to jednak zwyczajna gorliwość. Na Mszy św. mało kiedy potrafiła się skupić. Wystarczył mały szum w kościele, jakiś ruch czy odgłos z drugiego końca świątyni, jej głowa od razu zwracała się w tamtą stronę. Po modlitwie nigdy nie umiała choćby na chwilę zatopić się w samotności i ciszy, musiała zaraz biec do kościelnej kruchty, aby czasem jakieś rozmowy czy spotkania nie odbyły się bez jej udziału.

Im bardziej jednak walczyła, tym częściej przegrywała. Największe szanse na przyjaźń kończyły się zwykle po miesiącu, kiedy ludzie zaczynali być po prostu zmęczeni jej zaborczością. Często więc wpadała w złość i smutek, przybijały ją jej własne kompleksy i kolejne przegrane bitwy. Walczyła dalej, choć w jej sercu coraz częściej rodziło się zgorzknienie i brak nadziei na ułożenie sobie życia i na to, o czym chyba najbardziej marzyła - na prawdziwą miłość. O miłość też czasem chciała walczyć, ale tutaj jeszcze szybciej jej zaradność i walka przynosiły klęskę. Nigdy tak naprawdę nie chodziła z żadnym chłopakiem, choć przecież była już w klasie maturalnej.

Na kilka tygodni przed egzaminem dojrzałości poznała Maćka. Był jak na jej gust bardzo przystojny i przynajmniej przez najbliższe tygodnie mieli wspólnie chodzić na korki z angielskiego. To dla Anety była kolejna pokusa do walki o miłość. Scenariusz jednak był taki jak zwykle. Maciek początkowo nawet był nią zainteresowany, ale po kilku dniach poczuł się jak obiekt do zawłaszczenia. Kiedy przychodził do Anety na angielski, właściwie nie miał szans na naukę. Zaczynało się od dobrego makowca, potem porcji lodów, a kiedy próbował napomknąć coś o angielskim, zaczynało się puszczanie nastrojowej muzyki i zwierzenia Anety o jej preferencjach w sympatiach. Maciek wycofał się z tej przyjaźni już po dwóch tygodniach, bo coraz bardziej był zmęczony nachalnością Anety. Zrobił to jednak inaczej niż wszyscy. Nie uciekł z jej życia nagle i bez wyjaśnień. "Aneta! Teraz przynajmniej przez chwilę ja przejmę inicjatywę! - zaczął jej tłumaczyć przy ostatnim spotkaniu. - Wiem, że pewnie bardzo chcesz zbudować dom, znaleźć prawdziwą miłość i szczęście, ale nie da się tak budować, jak to robisz do tej pory". Aneta zamilkła wystraszona i kompletnie nieprzygotowana na przyjmowanie pouczeń. "Wiesz przecież, że dom trzeba budować od fundamentów - ciągnął dalej Maciek. - To jest taki nieciekawy etap budowania, kiedy trzeba najpierw wykopać wielki dół, wyrzucić mnóstwo gruzu i ziemi, żeby potem wlać do tego dołu porządną zaprawę i solidne podłoże dla dalszej budowy. Ale najpierw trzeba wykopać ten dół, żeby zrobić miejsce na fundament. Mam wrażenie, że ty o tym zapomniałaś. Zamiast walki o miłość, zrób miejsce dla miłości, bo nawet jeśli ona przyjdzie, to nie ma w tobie ani jednej wolnej szczeliny, by mogła się w tobie zadomowić. Ja to odkryłem w mojej własnej przygodzie z wiarą. Myślałem, że o miłość Pana Boga trzeba walczyć, a tymczasem trzeba tylko opróżnić duszę, żeby zrobić w niej miejsce dla Niego. Reszta to już Jego wspaniałe prowadzenie". Aneta się rozpłakała. Poczuła się, jakby ktoś przebił jej napompowany, gumowy pałac. "Ale ja nie potrafię inaczej" - odpowiedziała ze łzami. "Dlatego zrezygnuj z walki i pozwól, żeby trochę o ciebie powalczył sam Pan Bóg!" - usłyszała odpowiedź.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Modlitwa za zmarłych - wyraz naszej miłości i jedności

2024-10-31 20:05

[ TEMATY ]

Jasna Góra

modlitwa za zmarłych

BPJG

Listopad jest szczególnym czasem, kiedy częściej i z większą nostalgią niż zwykle, pamiętamy o tych, którzy odeszli. Określany jest również miesiącem pamięci, modlitwy i odpustów za zmarłych.

- Jako ludzie wierzący, ufamy, że śmierć nie jest nigdy końcem, tylko bramą do nowego, lepszego życia – zauważył o. Waldemar Pastusiak, kustosz Jasnej Góry. Dodał, że szczególnym czasem przypomnienia sobie o tej rzeczywistości jest okres listopadowy, kiedy będąc na cmentarzu czy w krypcie, spoglądamy na prochy tych, którzy już odeszli. To czas pytań czy my sami zasługujemy na niebo. Przypomniał, że to, o co możemy zadbać, to pozostawanie w stanie łaski uświęcającej, do którego potrzebne jest bycie pojednanym z Bogiem, bo święto zmarłych jest przede wszystkim dla żywych.
CZYTAJ DALEJ

Aktor Piotr Mróz skrytykował Halloween: W zamian dostałem wiadomość, że ktoś mnie zabije

2024-10-26 21:52

[ TEMATY ]

świadectwo

Zdjęcia: archiwum prywatne

Piotr Mróz

Piotr Mróz

Piotr Mróz stanowczo sprzeciwił się Halloween. Z tego powodu zaczął otrzymywać groźby. „Dostałem wiadomość, że ktoś mnie zabije” – powiedział.

Piotr Mróz w trakcie wywiadu z portalem Pudelek wyjął różaniec. Skrytykował Halloween i przyznał, jak ważna jest dla niego wiara: Na tym się skupiamy, nie na żadnym Halloween. Halloween to jest czczenie zła. To są obrzędy, jakbyśmy sięgnęli w historię, na cześć szatana. Nie, nie, nie. Ja w październiku i przez cały rok chwytam różaniec. I to jest moja siła.
CZYTAJ DALEJ

Abp Depo: osiem błogosławieństw to Jezusowa konstytucja

– Błogosławieństwa to rodzaj dalekowzrocznej konstytucji, która przekracza granice tego świata – powiedział abp Wacław Depo. W uroczystość Wszystkich Świętych metropolita częstochowski przewodniczył Mszy św. w kościele Zmartwychwstania Pańskiego w Tajemnicy Emaus na cmentarzu Kule w Częstochowie oraz poprowadził procesję z modlitwami za zmarłych.

Arcybiskup wskazał, że Jezusowa konstytucja, którą wygłosił podczas kazania na górze, była trudna w Jego czasach i jest także trudna dziś, ponieważ Jego błogosławieństwa i droga „nie mają nic wspólnego z żadnym programem politycznym, żadnymi obietnicami, których się później nie spełnia”. – Jezus niezmiennie jest Ten sam – na górze błogosławieństw i na Golgocie. On myśli o konkretnym człowieku, który jest chory, ubogi, bezrobotny, smutny, płaczący, oszukany, okradziony, prześladowany czy wyśmiany dlatego, że ma odwagę być uczciwy i moralny – wyjaśnił hierarcha.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję