Na początku homilii ks. Gawron opowiedział historię narzeczonych, którzy szukali pierścionka z kamienieniem, który byłby wyrazicielem ich miłości. Znaleźli opal – kamień, który składa się z piasku pustyni, krzemienia. Cząstki połączone ze sobą sprawiają, że powietrze dostaje się do środka. Jubiler wyjaśnił im, że opal bez słońca i ciepła jest szary, ale ogrzany ciepłem mieni się wszystkimi kolorami tęczy.
Reklama
Kaznodzieja przypomniał, że trwamy w oktawie Zmartwychwstania Pana, a wysłuchana ewangelia opisuje nam drugie już przyjście Marii Magdaleny do Grobu Chrystusa. – Zapłakana przychodzi po raz drugi. Płacząc nachyla się do grobu i widzi dwóch aniołów – siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa. Trwa krótki dialog między Marią a aniołami: „Niewiasto czemu płaczesz” – i odpowiedź Marii „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”. Jak trudno było Marii Magdalenie przejść próg wiary, że Chrystus Zmartwychwstał – powiedział ks. Gawron i przytoczył komentarz św. Maksyma z Turynu do tej sceny: „zapomniała (Maria Magdalena) o obietnicy powrotu z piekieł trzeciego dnia, wyobrażała Go sobie jako więźnia ziemi… Wiara pokorna i nieuczona szuka tego, czego nie wie, zapomina o tym, czego się ją uczy; łatwo czci, ale jej wiara jest niedoskonała. Martwi się ranami, których Pan doświadczył w swoim ciele, ale wątpi o chwale Jego zmartwychwstania. Płacze, ponieważ kocha Chrystusa, martwi się, że nie znajduje Jego ciała; wyobraża sobie martwym Tego, który już królował…”. – Może i z nami jest podobnie. Może ciągle z załzawionymi oczyma stoimy przy grobie Chrystusa i ciężko nam uwierzyć, że On żyje, że jest z nami, że nas woła po imieniu – mówił.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Proboszcz parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika zauważył, że Maria Magdalena tak przeżyła śmierć Chrystusa, że „gdy Jezus jej się ukazał, nie poznała Go”. – Pięknie ten moment spotkania opisał bł. ks. Michał Sopoćko – duchowy przewodnik św. Siostry Faustyny. W Dzienniku, w zeszycie 3 z wtorku w Oktawie Zmartwychwstania, 12 kwietnia 1966 r. s. Faustyna zanotował takie słowa: „Najbardziej wzrusza nas ukazanie się Jezusa Magdalenie, która była grzesznicą, a stała się dogłębnie przejęta miłością Boga. Widząc aniołów, nie dziwi się, nie przeraża, a tylko wyraża ból wielki, że zabrali Pana. Gdy dusza szuka Boga, umiłowany szuka jej jeszcze więcej. Maria szukała Jezusa z miłością, a Jezus szuka jej również i przywołuje po imieniu: Mario. Ona szuka Go, pragnie zobaczyć, trwa niezłomnie przy Ukrzyżowanym, aż wreszcie sam Zbawiciel jej się objawia i napełnia wielką radością. Szukajcie, a znajdziecie. Maria Magdalena patrzy na Jezusa i myśli, że to ogrodnik. Nie rozpoznała postaci, osoby przed nią stojącej. Ale gdy Jezus wypowiada jej imię Mario od razu odpowiada Rabbuni tzn. Nauczycielu (por.J 20,16). Sposób wypowiedzenia imienia, tembr głosu sprawił, że Maria Magdalena nie ma żadnej wątpliwości, że to jest Jezus” - mówił kaznodzieja.
Pewnie i w naszym życiu jest podobnie – kontynuował ks. Gawron. – Są osoby, które zwracają się do nas w sposób wyjątkowy. Nie musimy ich widzieć, wystarczy usłyszeć głos, by serce zabiło mocniej, by być przekonanym, że to mama, tata, ukochana osoba, ktoś, kto ma wyłączność na takie akcentowanie mojego imienia, ktoś, kto zna tylko ten zwrot w relacji do mnie. Czasami ton głosu, akcent mówi nam, czy ukochana osoba jest ze mnie zadowolona, czy też jest zasmucona, a może podenerwowana. Jezus powiedział: „Mario”, a ona odwróciła się i rozpoznała Pana.
Kończąc homilię, kaznodzieja powiedział: – Jak opal zyskuje blask, gdy dostanie ciepło ludzkich dłoni, tak życie każdego z nas zyskuje blask, gdy z miłością pozwolimy odnaleźć się Jezusowi, który nas woła po imieniu. „Bez słońca i ciepła jest szary, ale ogrzany ciepłem mieni się wszystkimi kolorami tęczy” – powiedział jubiler o opalu. A my powiemy – bez wiary w Zmartwychwstanie i ufności, nasze życie jest szare i trudne, ale ogrzane miłością Boga nabiera blasku i sensu. Uwierz w to!