- Mówimy różnym językami, a rozumiemy się przecież - mówił od ołtarza bp Józef Pazdur z Wrocławia, przewodniczący Eucharystii.
Te słowa o jedności wielokrotnie podkreślali Niemcy z grupy, która skupia byłych mieszkańców Ziemi Kłodzkiej, albo ich potomków. - Nigdy więcej wojny, nigdy więcej totalitaryzmów - apelowali. Przewodzi im ks. Franz Jung, Wielki Dziekan Hrabstwa Kłodzkiego. Obecnie to już tytuł honorowy, ale dawniej Wielki Dziekan na terenie Ziemi Kłodzkiej reprezentował biskupa praskiego, któremu ziemia kłodzka podlegała w praktyce do 1945 r.
Przed II wojną światową Wambierzyce (wówczas Albendorf) nawiedzało wielu pielgrzymów z Czech. I tym razem przybyli licznie ze swymi duszpasterzami.
Biskup świdnicki, który obecnie sprawuje jurysdykcję nad Ziemią Kłodzką, nie mógł przybyć - tego dnia uczestniczył w równie podniosłej uroczystości z udziałem kilku narodów w pobliskiej Polanicy Zdroju (relacja na str. IV). Bp. Ignacego Deca reprezentował ks. Adam Bałabuch, wikariusz generalny.
Po Mszy św., na schodach bazyliki wambierzyckiej zagrała parafialna orkiestra dęta z Wambierzyc, która pożegała bp. Pazdura marszem. Czechów, Niemców i zaproszonych Polaków podjął ks. Ryszard Szkoła - kustosz bazyliki wambierzyckiej - obiadem na ponad 180 osób! Zwłaszcza Niemcy byli przyjemnie zaskoczeni iście słowiańską gościnnością gospodarza.
Pamiętna data
Reklama
Wambierzycki kościół do godności bazyliki mniejszej podniósł w 1936 r. papież Pius XI - informuje o tym data, wkomponowana w herb Stolicy Apostolskiej na fasadzie bazyliki. Sprzed jej wejścia rozpościera się wspaniały widok na okolicę, usianą kaplicami kalwaryjskimi. Wambierzyce nazywane są Śląskim Jeruzalem. Podobieństwo podkreślają m.in. nazwy topograficzne, a samą bazylikę zbudowano na wzór jerozolimskiej świątyni Salomona. Podobny zamysł towarzyszył budowniczym, gdy na rogatkach Wambierzyc i prowadzących do wsi drogach stawiali 17 bram, tak jak w prawdziwej Jezrozolimie.
Wszystko zaś zaczęło się w XIII w., gdy - według legendarnych przekazów - Janowi z Ratna ukazała się Matka Boża z Dzieciątkiem. Przejęty tym wydarzeniem kazał wyrzeźbić Jej wizerunek i umieścić w dziupli starej lipy. Na modły zaczęli ściągać ludzie z coraz dalszych okolic, m.in. niewidomy Jan z Raszewa (obecne Ratno), który - jak mówią stare przekazy - w 1218 r. odzyskał za wstawiennictwem Matki Bożej wzrok. Sława Wambierzyc rosła, pod lipą gromadziło się coraz więcej ludzi. Żeby ułatwić im praktyki religijne, pod drzewem zbudowano kamienny ołtarz, kropielnicę i lichtarz - obecnie można je oglądać w nawie bocznej wambierzyckiej bazyliki.
Wambierzyce w 1677 r. kupił Daniel Paschazjusz von Osterberg, rezydujący w zamku Ratno koło Wambierzyc. Trudno nie zauważyć jego rezydencji, gdy jedzie się z Wambierzyc w kierunku Radkowa. Mury zamku robią wciąż wielkie wrażenie, choć spłonął on 26 lutego 1998 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Śląska Jerozolima
Osterberg, naczytawszy się o Jerozolimie i zburzonej przez Rzymian świątyni Salomona, postanowił zbudować w Wambierzycach miniaturę świętego miasta. I częściowo mu się to udało. Wzgórza okalające miasto otrzymały nazwy rodem z Ziemi Świętej: Kalwaria, góra Synaj, Tabor, Horeb, u podnóża Gór Stołowych wyrosło ponad sto kaplic kalwaryjskich, pojawiły się miejsca znane ze Starego i Nowego Testamentu, m.in. Sadzawka Silhoe i Studnia Bethsemane. Przez Wambierzyce przepływa też potok o nazwie Cedron, a jego centralny plac przemianowano na Dolinę Jozefata. Pierwsze kaplice kalwaryjskie zaczęły powstawać w 1681 r. W okresie tym zbudowano też 17 „jerozolimskich” bram.
Idea wspaniała, ale... zbudowany na wzór świątyni Salomona wambierzycki kościół nie postał nawet 20 lat. Trzeba go było rozebrać, gdyż do jego budowy użyto kiepskich jakościowo materiałów. Pozostawiono jedynie fasadę główną, liczącą 50 m długości. Osterberg nie doczekał budowy nowej świątyni. W 1715 r. Wambierzyce od jego syna odkupił Franciszek Antoni von Goetzen z Sarn, który w 1718 r. zainicjował budowę nowego kościoła, trwającą pięć lat. Konsekrowany w 1720 r. nosi wezwanie Najświętszej Mary Panny i jest podręcznikowym przykładem barokowego budownictwa pielgrzymkowego. Świątynia powstała na planie ośmiokąta, poprzeczne prezbiterium nakryto kopułą, która góruje nad okolicą. Nawę główną i prezbiterium otacza krużganek z ośmioma aneksami, w którym znajduje się część stacji kalwaryjskich.
Centralnym miejscem bazyliki jest jednak wspaniały ołtarz główny, z XIV-wieczną figurką Matki Bożej, noszącą tytuł Wambierzyckiej Królowej Rodzin. Ma zaledwie 28 centymetrów, ale jej znaczenie dla kultury duchowej Ziemi Kłodzkiej jest ogromne. 17 sierpnia 1980 r. papież Jan Paweł II obdarzył ją koronami papieskim. W koronacji uczestniczył ówczesny metropolita wrocławski kard. Henryk Gulbinowicz, prymas Polski Stefan Wyszyński, i prymas Czechosłowacji Franciszek Tomaszek.
Cuda, cuda, cuda...
O cudach, które się tutaj dokonywały, utwierdzają nas liczne wota. Część z nich, m.in. obrazy wotywne, można oglądać w krużganku. Nad drzwiami w prezbiterium umieszczono 56-kilogramową świecę, ufundowaną przez baronową Stillfried z Nowej Rudy, która ślubowała, że ufunduje świecę o wadze swego dziecka, jeśli tylko wyzdrowieje. I tak się stało.
Bazyliki nie ominęła magia liczb, która jest często związana z miejscami pielgrzymkowymi. Ci, którzy się do niej udają, muszą najpierw pokonać 9 schodów - tyle, ile jest chórów anielskich, potem 33, bo tyle żył Chrystus, wreszcie 15, co według jednej wersji nawiązuje do wieku Maryi, gdy poczęła lub urodziła Jezusa, zaś według innej do liczby tajemnic różańcowych. Podobno to największe schody na całym Dolnym Śląsku. Powstały w 1724 r.
Stacje kalwaryjskie wewnątrz bazyliki ozdabiają naturalistyczne figury autorstwa rzeźbiarzy z Tyrolu, podobne stoją w kaplicach Kalwarii. Wyglądają z daleka jak żywi ludzie. Dzięki temu theatrum sacrum ma się wrażenie, że uczestniczy się w wydarzeniach sprzed blisko 2000 lat.
Kaplic na Kalwarii jest w sumie 74. Prowadzące na Górę Kalwarię solidne schody przebudowano w latach 1769-1775.
Od połowy maja do września bazylika o godz. 21.00 staje nagle w ogniu świateł. Tysiąc czterysta lampek zapala się z okazji Apelu Maryjnego. Iluminacja upamiętnia niezwykłe wydarzenie z 1679 r., kiedy kościół wambierzycki otoczył łukiem nieziemski blask. Bywa nieraz, że przed Apelem, po kalwaryjskich ścieżkach, podążają pielgrzymi. Ciemności nocy rozświetlają im tylko świece. To niesamowity widok!