Bp Chrystian - średniowieczny prekursor solidarności
Na wstępie ks. Łużyński przybliżył postać bp. Chrystiana - wybitnego misjonarza cysterskiego, który, działając w pierwszej połowie XIII wieku na naszych terenach, prowadził akcję nawracania plemion pruskich na chrześcijaństwo. W przeciwieństwie do Krzyżaków, którzy nieco później ogniem i mieczem wykorzenili pogaństwo wśród Prusów, ale „przy okazji” doprowadzili do unicestwienia całego ludu, Chrystian działał pokojowo. Na przekór duchowi epoki, która nie wahała się prowadzić ewangelizacji pogan metodami całkowicie zaprzeczającymi Ewangelii, Chrystian traktował Prusów jako ludzi równych sobie, posiadających prawo do istnienia i samodzielnego rozwoju. - W ten sposób - zauważył Prelegent - bp Chrystian antycypował słowa Jana Pawła II, który napisał w Solicitudo rei socialis, że tym, co pomaga dostrzec „drugiego” - osobę, lud czy naród - nie jako narzędzie, ale jako „podobnego nam”, jako „pomoc”, jest solidarność. Nie będzie więc nadużyciem uznanie bp. Chrystiana za wzór i natchnienie do praktykowania cnoty solidarności - uznał ks. Łużyński.
Solidarność jako zasada ontologiczna i powinnościowa
Reklama
- Solidarność jest wpisana w rozumną naturę człowieka - podkreślił Prelegent. - Wiemy, że człowiek jako istota społeczna nie może żyć bez kontaktu z innymi. W pojedynkę nie jest w stanie rozwinąć swoich uzdolnień. Życie społeczne polega więc na „dawaniu i braniu”, co dokonuje się między osobami w trzech wymiarach: między jednostkami („ja-ty”), między grupą a jednostką („wy-ja”), oraz pomiędzy jednostką a grupą („ja-wy”). W każdym z tych wymiarów człowiek obdarowuje i jest obdarowywany, świadczy pomoc i z tej pomocy korzysta. W każdym z nich praktykuje - lub nie - solidarność.
Solidarność jest również zasadą powinnościową, wyraża bowiem fakt, iż z zależności międzyludzkich na wspomnianych wyżej trzech poziomach wynikają analogiczne zobowiązania.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Solidarność w wymiarze „ja-ty”
Solidarność w wymiarze „ja-ty” to przede wszystkim wymóg chrześcijańskiego przykazania miłości. Prelegent przypomniał słowa Jana Pawła II, wypowiedziane w Gdańsku w 1987 r., nawiązujące do fragmentu z Listu św. Pawła do Galatów: „Jeden drugiego brzemiona noście” (Ga 6, 2). „Solidarność, to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie” - mówił Papież. A więc nigdy jeden przeciw drugiemu, jedni przeciw drugim. I nigdy „brzemię” dźwigane przez człowieka samotnie, bez pomocy drugich.
Solidarność w wymiarze „społeczeństwo-jednostka”
Obowiązek solidarności spoczywa również na społeczeństwie, które winno tak zorganizować warunki życia, aby dać jednostkom szansę nieskrępowanego rozwoju. - Wolność staje się bowiem iluzją w społeczeństwie, w którym powszechnie występuje nędza, głód, analfabetyzm, bezrobocie - powiedział ks. Łużyński. Wiemy dobrze, jak wielu naszych rodaków żyje bez perspektyw, w poczuciu wykluczenia, odrzucenia przez uprzywilejowaną część społeczeństwa, przez tych, którym się powiodło. Miliony Polaków, o których zapomniano w dobie „dzikiego kapitalizmu”, emigrują w sensie dosłownym, zasilając potencjał innych państw, lub wewnętrznie, dystansując się od udziału w życiu publicznym (wystarczy przywołać żenująco niską frekwencję w ostatnich wyborach).
Solidarność w wymiarze „jednostka-społeczeństwo”
Reklama
Solidarność obejmuje też obowiązki jednostki wobec społeczeństwa. I wcale nie chodzi tu o jakieś nadzwyczajne działania. Podstawą jest sumienne wypełnianie powinności obywatelskich. Należą do nich m.in. płacenie podatków, tak bardzo lekceważone w Polsce prawo do głosowania w wyborach, ciągle nie dość powszechne angażowanie się w sprawy społeczności lokalnej czy rozwijanie aktywności w stowarzyszeniach użyteczności publicznej. Wyższą formą solidarności jest kandydowanie do objęcia funkcji publicznych, podejmowane nie w celu zrobienia majątku czy z innych niskich pobudek, lecz w intencji jak najlepszego służenia społeczności. Powszechny pogląd, że polityka to coś brudnego, od czego chrześcijanin powinien trzymać się z daleka, to jedno z większych nieporozumień. Nic nie może usprawiedliwić sceptycyzmu i nieobecności chrześcijan w sprawach publicznych.
Patriotyzm: solidarność jednostki wobec narodu
Patriotyzm to szacunek dla kultury narodowej, wysiłek zabezpieczenia oraz przechowania tego dobra dla potomnych, uczestnictwo - na miarę możliwości - w jego pomnażaniu i promowaniu na płaszczyźnie międzynarodowej. Dzięki patriotyzmowi ojczyzna może trwać mimo zmiennych kolei losu, a naród może zachować swoją tożsamość i duchową suwerenność w przypadku utraty państwa.
Choć społeczeństwo dysponuje środkami przymusu, za pomocą których może się bronić przed jednostkami godzącymi we wspólne dobro, to jednak najlepszym gwarantem podtrzymania ładu społecznego jest wypracowanie etosu - czyli określonego zestawu wartości, powszechnie akceptowanych i faktycznie praktykowanych. Społeczeństwo obywatelskie opiera się na ludziach szukających wspólnego dobra, postępujących odpowiedzialnie nie tylko dlatego, że odmienne zachowanie spotkałoby się z karą, ale dlatego, że tak nakazuje Dekalog, że tak każe przyzwoitość, że nie wypada postąpić inaczej. Niemoralni obywatele zdeprawują nawet najlepiej pomyślane instytucje, rozwiązania i struktury.
Rodzina impulsem odrodzenia obywatelskiego
- Przezwyciężenie egoizmu może nastąpić jedynie w rodzinie - podkreślił Prelegent. - Ona jest najlepszą szkołą przekraczania samego siebie i składania się w darze małżonkowi, dzieciom, rodzicom, starszemu pokoleniu. To w zdrowej rodzinie kształtują się charaktery przyszłych uczciwych polityków, samorządowców, urzędników.
Postawa solidarności sprzyja stabilności całego społeczeństwa. Człowiek żyjący w nowoczesnym społeczeństwie został uwolniony od wszelkich powiązań, zależności, więzów tradycyjnej społeczności lokalnej. Samotny i wyizolowany, staje przerażony wobec otaczającego go świata i ucieka od tak pojmowanej wolności. Na nowo pragnie odzyskać orientację, poczucie przynależności, bezpieczeństwa i dlatego gotowy jest przyjąć jakąkolwiek - jakże często sprzeczną z chrześcijaństwem - ideologię lub wodza, który proponuje prostą, czytelną wizję polityczną, mającą rzekomo wprowadzić ład i sens w życie jednostki.
- Solidarność jest cnotą, pewną sprawnością moralną. Nie można jej nakazać, wprowadzić za pomocą dekretu, przymusu, kształtuje się bowiem w procesie wychowania: na kolanach matki, żywym przykładzie ojca, w pierwszych i dlatego pozostających na długo w pamięci kontaktach z rodzeństwem. Rodzi się w grupie przyjaciół, w stowarzyszeniu, w kręgu sąsiadów. Jest sprawnością, która kształtuje się w nas dzięki praktyce. Pracujmy nad sobą, by posiąść tę cnotę. Zarażajmy nią innych - zakończył ks. Łużyński.