- Redakcja: Czy Wasza obecność tutaj jest przypadkowa? Czy myśl o powołaniu pojawiła się w Waszych sercach wcześniej?
Reklama
- Paweł: W rekolekcjach uczestniczę po raz trzeci i jest to dla mnie kolejny krok do utwierdzenia się w podjętej decyzji o kapłaństwie. Rekolekcje przygotowują mnie do duchowego dojrzewania w wierze. Nigdy nie jest się do końca pewnym powodzenia naszych życiowych wyborów, dlatego te rekolekcje mają przynieść pewnego rodzaju wiedzę. Bardzo podoba mi się panująca w Seminarium atmosfera spokoju i wyciszenia, która stanowi pewnego rodzaju ucieczkę od szarości dnia codziennego, skłania do głębszych refleksji i kontemplacji w wierze, a także pozwala być bliżej Chrystusa.
- Piotr: Ja uczestniczę w rekolekcjach po raz pierwszy i tak naprawdę jeszcze nie wiem, czy droga, którą idę, jest drogą powołania. Myśli o powołaniu do życia w kapłaństwie nachodziły mnie już wcześniej, ale nadal odczuwam wątpliwości. Mam nadzieję, że rekolekcje przyniosą mi odpowiedź na pytanie o własną przyszłość. Zgadzam się ze swoim przedmówcą, że w Seminarium rzeczywiście panuje atmosfera, która skłania do refleksji i osobistego dialogu z Panem Bogiem. Codziennie jest Msza św., wspólne śpiewanie, czuwanie, wspólna lektura Pisma Świetego. Jeśli ktoś czuje potrzebę, może porozmawiać z którymś z ojców duchownych lub konsekrowanych. Przebywając tu czuję się silniejszy duchem.
- Adam: Istnieją różne powołania: powołanie do życia w kapłaństwie, do życia w zakonie, a także powołanie do życia w rodzinie. Ja szukam odpowiedzi na pytanie: jak być dobrym chrześcijaninem, jak być dobrym mężem i jak szczerze kochać własną rodzinę. Rekolekcje w Seminarium są przeznaczone nie tylko dla przyszłych seminarzystów, ale dla wszystkich potrzebujących Pana Boga. Jesteśmy maturzystami, stoimy przed koniecznością dokonania wyboru naszej przyszłej drogi życiowej i wiara ma nas przeprowadzić w dorosłość.
- Jak zaczęła się Wasza przygoda z wiarą?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Piotr: Moja droga rozpoczęła się od spotkań z Oazą, z Ruchem Światło-Życie. Uczęszczałem na spotkania najpierw jako uczestnik, teraz jestem już animatorem błogosławionym. Na Oazie prowadziliśmy rozmowy o Bogu, konferencje, dyskusje o naturze człowieka, duchowości i te refleksje dla mnie, jako dla młodego człowieka, stały się fundamentem, na którym zacząłem budować myśli o umacnianiu się w wierze.
- Paweł: Moja droga z Jezusem Chrystusem rozpoczęła się, kiedy zostałem ministrantem i zacząłem służyć do Mszy św., stało się to w niedalekim czasie, bo cztery lata temu. Ja również związałem się z ruchem religijnym i w tej chwili jestem animatorem i przygotowuję młodzież do sakramentu bierzmowania. Myśli o powołaniu zagościły w moim sercu trzy lata temu, ale nie wiem jeszcze, jaki będzie finał moich postanowień. Czuję, że jestem dalej niż na początku własnej drogi, ale wciąż nie widzę końca. Nie wiem nawet, czy istnieje kres drogi do pełni chrześcijaństwa.
- Adam: Ja również należę do wspólnoty o charakterze religijnym. Mój brat studiuje w Seminarium, jest na IV roku. Rozmowy z nim skłoniły mnie do uczestnictwa w tych rekolekcjach, do głębszych przemyśleń i do żarliwej modlitwy.
- Jak wyobrażacie sobie swoją dalszą drogę?
Reklama
- Paweł: Ja już właściwie podjąłem decyzję, że chciałbym studiować w Seminarium. Moją przyszłą pracę wyobrażam sobie jako pełną służbę Bogu i poświęcenie się dla drugiego człowieka. Moim zamiarem jest wytrwałe dążenie do ideału kapłaństwa. Chciałbym pójść za przykładem Jezusa Chrystusa i wiernie Go naśladować. Moim największym pragnieniem jest, by u schyłku życia móc powiedzieć o sobie, że jestem człowiekiem spełnionym, obcy mi jest jakikolwiek wymiar tymczasowości. W każdej chwili życia chciałbym mieć świadomość podejmowania słusznych decyzji, takich, które podobałyby się Panu Bogu.
- Piotr: Moja droga kapłańska nie jest przeze mnie jeszcze do końca rozpoznana. Bliższe mi jest bardziej powołanie do życia w rodzinie. Zawarcie sakramentalnego związku małżeńskiego i założenie rodziny nie oznacza, że nie można być dobrym chrześcijaninem oddanym Bogu i Kościołowi. Te dwie role wzajemnie się nie wykluczają.
- Adam: Mam podobne zdanie w tej sprawie. Moim zamiarem w przyszłości jest bezinteresowna służba Panu Bogu i drugiemu człowiekowi w formie wolontariatu.
- Przygotowujecie młodzież do sakramentu bierzmowania. Czy podjęlibyście się nauki religii w szkole?
- Paweł: Wydaje mi się, że mógłbym podjąć się takiego zadania. Pan Jezus niejednokrotnie zachęcał, aby dzielić się świadectwem wiary świętej, każdy z nas powinien być apostołem i przekazywać drugiemu człowiekowi Słowo Boże. Jest to droga, dzięki której człowiek może sprawdzić własną wiarę i dotrzeć do zbawienia.
- Piotr: Dzięki przynależności do Ruchu Światło-Życie zyskałem odwagę, by dzielić się świadectwem wiary, wspólnota rozwinęła we mnie umiejętność komunikowania się z drugim człowiekiem. Dlatego uważam, że mógłbym podjąć się takiego zadania. Zdaję sobie sprawę, że nauka religii w szkole jest ogromnym wyzwaniem. Przedmiot ten jest traktowany przez uczniów instrumentalnie. Niestety, nadal pokutuje w naszym systemie szkolnictwa przekonanie o drugorzędności tego przedmiotu. Uczniowie w trakcie katechezy odrabiają lekcje z innych przedmiotów, jedzą śniadania i rozmawiają. Ocena z religii nie jest liczona do klasowej średniej.
- Adam: Nauka religii, która powinna być najważniejsza dla młodego człowieka, w wielu szkołach uznana jest za najmniej ważną. Moim zdaniem to właśnie tłumaczy fatalną kondycję moralną współczesnej młodzieży.
Reklama
- Jak ustosunkowujecie się do problemów doby XXI w.? Czy są one według Was wytworem naszej cywilizacji? Z czego według Was wynikają?
- Paweł: Według mnie największym problemem współczesności jest umiejscowienie Jezusa Chrystusa na marginesie życia. Gdyby Chrystus był stale obecny w życiu każdej rodziny, młodzież nie odczuwałaby takiego braku autorytetów i upadku wartości. Winę za panujący stan rzeczy ponoszą według mnie rodzice. Młodzież, aby w pełni dojrzeć emocjonalnie, potrzebuje duchowego wsparcia, które powinna zapewnić rodzina. Rzeczywistość współczesnych dzieci to internet, telewizja, kultura masowa, a także poczucie totalnego chaosu i zagubienia. Problem istnieje nie tylko na płaszczyźnie rodzinnej. Według mnie największym problemem współczesnych rodzin jest brak wspólnej modlitwy, brak wspólnej rozmowy i pielęgnowanie postawy egoizmu, która przyczynia się do zamykania w sobie.
- Piotr: Przyczyna tkwi też w pogoni za pieniądzem, której poddają się coraz większe rzesze ludzi. Materializm i pragnienie posiadania wyzwalają w ludziach najniższe instynkty.
- Adam: Nie można w sposób jednoznaczny oceniać internetu i telewizji. Jeśli ktoś szuka, może znaleźć dobre treści i pozytywne programy, przykładem może być program „Raj”. Rodzice powinni kontrolować odbierane treści i uczulać na propagandę, którą sieją niektóre środki masowego przekazu.
- Czy oskarżenia rzucane w kierunku Kościoła katolickiego przyczyniają się do osłabienia jego autorytetu?
Reklama
- Adam: Kościół był atakowany od zawsze, rzucanie oszczerstw w kierunku Kościoła nie jest wytworem ostatnich lat. Kościół, aby naprawić swoje zszargane imię powinien bardziej zaangażować się w działalność charytatywną i otoczyć opieką wszystkich potrzebujących.
- Piotr: Media współczesnego świata stale szukają sensacji i kontrowersyjnych historii. Nikt nie zna źródła pochodzenia tych sensacji i tak naprawdę nie wiadomo, czy są na pewno prawdziwe. Dziennikarze są gotowi dopuścić się każdej profanacji, aby przyciągnąć uwagę czytelnika. Problem molestowania, pedofilii wśród kleru pojawia się w prasie niemal każdego dnia. Nie sprzyja to niestety działaniom na rzecz budowy pozytywnego wizerunku kościoła.
- Jak według Was należy interpretować nieszczęścia ostatnich dni?
- Paweł: Człowiek przez cierpienie czegoś doświadcza, uczy się pokory, wytrzymałości. Podobne tragedie, jak ta w Azji, działy się na przestrzeni tysięcy lat i wielką niesprawiedliwością jest obciążanie winą Pana Boga. My, jako świadkowie tego zdarzenia, powinniśmy wyciągnąć wnioski i stosownie do naszej wiary zareagować.
- Jakie działania możemy podjąć, żeby uzdrowić współczesną mentalność?
- Paweł: Zmiany powinniśmy rozpocząć od samych siebie. Znamy doskonale wady drugiego człowieka, jego słabości i grzechy, a nie znamy samych siebie. Jako pierwszy krok radziłbym krytycznie przyjrzeć się samemu sobie. Często spotykam się z ironią, uszczypliwymi komentarzami pod adresem Kościoła, Oazy czy ślubów wstrzemięźliwości, które zawarłem. Wiara daje mi siłę, by bronić dobre imię Kościoła. To, co powiedziałem w jakiś sposób tłumaczy moją obecność tutaj, rekolekcje dają mi pewnego rodzaju światłość umysłu i pomagają mi lepiej poznać samego siebie.
- Adam: Trudno rozpoznawalnym problemem jest według mnie nieumiejętność ustanowienia samemu sobie pewnej granicy. Jedyna granica, którą mają współcześni ludzie łatwo się upłynnia, co powoduje, że coraz trudniej odróżnić dobro od zła. Wszystko jest człowiekowi potrzebne. Nie ma według mnie nic złego w zabawie, chrześcijaństwo jest przecież religią radości. Muzyka rockowa czy hiphopowa wcale nie musi budzić agresji, nienawiści czy apatii. Trzeba starannie dobrać sobie treści, ideologie i nie przyjmować wszystkiego bezmyślnie.
- Paweł: Ja bym radził zacząć od modlitwy we własnym sercu i własnym domu. Zainteresowanie złem świadczy o tym, że jest za mało dobra w pobliżu. Dlatego powinniśmy chronić to dobro w sobie i przekazywać innym tak, jak to robią wszyscy ojcowie duchowni, alumni i wykładowcy Wyższego Seminarium Duchownego, którzy zaprosili nas tutaj, i którym za otrzymaną gościnę i łaskę z serca dziękujemy.
- Dziękujemy za rozmowę.