To już Palmowa Niedziela. Szybko mijają wielkopostne dni, jeżeli
człowiek potrafi je zamienić na modlitwę, zamyślenia, na skupienie.
Kończą się Krzyżowe Drogi. Ale pewnie nie kończą się sądy nad Jezusem,
dźwiganie krzyży, spotkania z Matką, z Weroniką, z Szymonem. Nie
kończą się pewnie Kalwarie naszego życia. A konfesjonały przez cały
rok będą pokazywać, że człowiek ciągle upada, czasami z własnej głupoty,
przez egoizm, przez pychę, zarozumiałość, pewność siebie. "To ja
jestem panem swego życia".
A w Niedzielę Palmową, jak niegdyś do Jerozolimy, cała
prawie Polska zjeżdża się do Łysych. Przyjadą poczciwi ludzie z Mazowsza,
Kurpiów, Podlasia, nawet z Pomorza czy Śląska. Przyjadą ci pobożni
i ci, co pobożność zamienili w ciekawość. Oni to będą chodzić, krzyczeć,
szukać rewelacji, sensacji. Nie uszanują procesji, będą rozmawiać
podczas Mszy św., podziwiać folklor - nie zobaczą Chrystusa. Nie
będą Mu wołać: "Hosanna, Synowi Dawidowemu!". Nie zrozumieją ważności
chwili. Ks. prał. Czesław Oleksy i ks. Zbyszek Jaroszewski będą wołać
o mądrość. Czy ktoś ich usłucha?
Posłuchaj, ludzie śpiewają "Chrystus Wodzem, Chrystus Królem"
. Słyszysz? Co mnie to obchodzi, mnie interesuje najwyższa palma,
najpiękniejsza - po to tu przyjechałem. To źle trafiłeś. Tu ludzie
chcą się modlić, chcą przeżyć na nowo tamte chwile. Zobacz - oni
mają nowy kościół. Wybudowali go tak szybko. Mają się czym pochwalić,
ale pokora im nie pozwala. Przyjechałeś z Warszawy, Łodzi, Płocka,
Białegostoku i wołasz: "Po co ten nowy kościół?!". Oni nigdy tak
nie mówili. Oni pracowali, a na koniec na najwyższych wieżach umieścili
korony. Wiesz po co? Aby nikt nie miał wątpliwości, kto jest w Łysych
Panem i Królem.
Lubię ludzi z Palmowej Niedzieli, ale tych szczerych,
którzy wiedzą, co to za dzień. Lubię ludzi, którzy w tym dniu na
ulicach swoich miast i wsi wyznają swoją wiarę. Gdyby im jeszcze
tej wiary wystarczyło tak do Wielkiego Czwartku... Gdyby jeszcze
w Wielki Piątek potrafili tak się zjednoczyć, tak krzyknąć: "Uwolnij
nam Jezusa, nie Barabasza!". Ale zobacz, co robi pieniądz z człowiekiem.
Zabija miłość, przyjaźń, ogłusza sumienie.
A może w tym roku znajdziesz czas na rozważanie Męki
Pańskiej? Może przyjrzysz się załamanemu Piotrowi, którego Jezus
nauczył pokory? Może nauczysz modlić się jak Maryja - sercem? Może
odnajdziesz w sobie tyle siły i chęci, aby chociaż na chwilę być
Cyrenejczykiem? Może zatrzymasz się przy grobie Pana i nauczysz się
być dla innych?
A dzisiaj? Dzisiaj, kiedy powrócisz do domu, to powiedz
za moim kochanym ks. Janem Twardowskim:
Dobry Jezu z gwoździami ostrymi,
raz piszący na świętej ziemi,
że pisałeś, a potem starłeś,
krzyż podjąłeś, umarłeś za nas -
niech Cię wielbią, kochają i słyszą,
dużo milczą, najkrócej piszą.
Nad książkami wielkimi mądrymi
Spójrz jak w Piotra - niech płaczą w sieni.
Pomóż w rozwoju naszego portalu