We współczesnym Kościele nasila się tendencja do sprowadzania, a nawet ograniczania, jego misji do płaszczyzny horyzontalnej, poziomej. Ukazywane są i podkreślane rozmaite obowiązki, które dotyczą wyznawców Jezusa Chrystusa, znacznie rzadziej natomiast mówi się, w co i dlaczego mają oni wierzyć. Ta strategia ewangelizacyjna, przypominająca budowanie domu od dachu, spotyka się czy to z obojętnością, czy z odrzuceniem, przy czym nie wiadomo, który z tych dwóch skutków jest gorszy.
Reklama
Wszystkie czytania mszalne w okresie wielkanocnym, inaczej niż w ciągu całego roku liturgicznego, pochodzą wyłącznie z Nowego Testamentu. Wzgląd na to ukazuje radykalną nowość Osoby i posłannictwa Jezusa Chrystusa, którego wyznawanie jako Syna Bożego odróżnia nas, chrześcijan, od wszystkich innych religii. Jezus nie jest jeszcze jednym wielkim bohaterem wiary jak ci, o których opowiada Stary Testament. Nie pozwala się wpisać w jego ramy, chociaż Jego ziemski los, przypieczętowany męką i śmiercią, bardzo przypomina ich losy. Decydujący jest fakt Zmartwychwstania, którego pełne znaczenie wyraził Piotr podczas przesłuchania przed Sanhedrynem, mówiąc o Jezusie: „Nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, przez które moglibyśmy być zbawieni”. Wzywając do naśladowania Jezusa, co znajduje wyraz w postępowaniu, trzeba niestrudzenie uwypuklać dar zbawienia wiecznego. Właśnie taka powinna być najgłębsza motywacja chrześcijanina, uzdalniająca go do mężnego wyznawania wiary i postępowania według jej zasad.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zbawienie nie jest ludzkim dziełem, bo nie stanowi wypadkowej dobrych myśli i uczynków. Jest dziełem Boga, który do synostwa wynikającego z godności dzieci Bożych na mocy stworzenia dodał nowy wymiar naszego usynowienia: zbawienie dokonane przez Jezusa Chrystusa. Święty Jan wzywał do wdzięczności za ten dar, gdy napisał: „Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi, i rzeczywiście nimi jesteśmy”. Miłość ma to do siebie, że nie oczekuje poprzestania na wdzięczności, lecz potrzebuje wzajemności. Okazując ją, otwieramy się pełniej na nadzieję, która pozwala z ufnością oczekiwać dóbr wiecznych przygotowanych przez Boga.
Jezus prawdziwie zmartwychwstał – ta prawda powraca w okresie wielkanocnym znacznie częściej niż w każdym innym czasie. Zmartwychwstały i uwielbiony Pan nie pozostawił nas jednak samymi ani nas nie opuścił. On żyje w swoim Kościele i jest Jego pasterzem. Gdyby było inaczej, Kościół w ciągu minionych 2 tys. lat już dawno pogrążyłby się w chaosie i przepadł. Każde pokolenie chrześcijan miało – i wciąż ma – grzechy i wady, które uderzając w to, co dobre, niszczą je. Ale w każdym pokoleniu, również w naszym, istnieje mniejsza czy większa „reszta” tych, którzy są wierni ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu Panu. Duchową moc czerpią oni z pewności, że w każdych okolicznościach i warunkach Kościół ma Dobrego Pasterza. Na Golgocie oddał On swoje życie za owce, a wskrzeszony ze śmierci do nowego życia zawsze i na nowo uzdalnia ludzi do wybierania Jego drogi i pójścia za Nim. Jego obecność i miłosierdzie są bezwarunkowe i nie mają granic: „Mam także – powiedział – inne owce, które nie są z tej zagrody. I te muszę przyprowadzić, i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz”. Trwając przy Dobrym Pasterzu, potwierdzamy prawdziwość Jego słów oraz niezłomną nadzieję na ich eschatologiczne spełnienie.