NA FRONCIE
Grali na czas
U progu czwartego tygodnia rosyjskiej agresji armia ukraińska wciąż miała efektywnie się bronić, w tym odpierać uderzenia rakietowo-powietrzne, a wojska agresora nie prowadziły szczególnych, aktywnych działań zaczepnych. Wydawało się, że główna uwaga Rosjan – według warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich – skupia się na uzupełnianiu strat, przywracaniu zdolności bojowej i rozwiązywaniu problemów związanych z zabezpieczeniem logistycznym i kontrolą nad okupowaną częścią Ukrainy.
Reklama
Najcięższe walki nadal toczyły się o Wuhłedar, Mariupol, Rubiżne, Siewierodonieck i Popasną w obwodach ługańskim i donieckim oraz na przedpolach Zaporoża, gdzie wojska rosyjskie próbowały przełamać obronę. Strona ukraińska obawiała się uderzenia na Kijów i Połtawę. Do ostrzału w okolicach Kijowa dochodziło sporadycznie. Można było odnieść wrażenie, że Rosja skupia się na wzmacnianiu zgrupowania 20-30 km na zachód i północ oraz 30-50 km na wschód od centrum miasta. Prawdopodobne wydawało się uderzenie z terytorium Białorusi na Wołyń. Uwagę zwracała informacja, że ambasador białoruski wraz z dziesięcioma dyplomatami opuścił terytorium Ukrainy, co mogło sugerować włączenie się do wojny armii białoruskiej. Toczące się równolegle rozmowy rosyjsko--ukraińskie nie przynosiły zbliżenia stanowisk obu stron. Wyglądało to na grę Rosji na czas; rozmowy miały umożliwić ściągnięcie nowych sił i przygotowanie kolejnej ofensywy. Choć trzy czwarte Ukraińców popiera bezpośrednie rozmowy prezydentów obu krajów w celu zakończenia wojny, to większość (prawie 90%) nie godzi się na rozejm, który nie przewidywałby wycofania wojsk agresora.
w.d.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
UCHODŹCY
Już jedna czwarta
Z danych ONZ wynika, że w ciągu ponad 3 tygodni wojny na Ukrainie swoje domy opuściło ponad 10 mln osób – to jedna czwarta populacji kraju. Według UNIAN, 6,5 mln uciekających to uchodźcy wewnętrzni, czyli ci, którzy schronili się w nieogarniętych działaniami zbrojnymi częściach kraju. Stanowią oni 2/3 wszystkich uchodźców. Poza granice Ukrainy wyjechało już 3,5 mln osób. Najwięcej, oczywiście, do Polski. Według wyliczeń MSWiA, z ponad 2 mln osób, które przybyły z Ukrainy, w Polsce zostało ponad 1,5 mln. – Nie ma granic między krajami Unii Europejskiej, więc każdy, kto przyjechał do Polski, może się swobodnie poruszać (...). Część ma zaplanowany transport, znacząca część marzy o tym, żeby wrócić na Ukrainę – powiedział wiceminister Paweł Szefernaker.
j.k.
SONDAŻ
Operacja specjalna
Reklama
Wyniki sondażu firmy badawczej Active Group z Ukrainy jeżą włos na głowie. Zdecydowana większość Rosjan (prawie 87% badanych) popiera trwającą inwazję na Ukrainę i aprobuje pomysł inwazji militarnej na kolejny kraj, 75,5% badanych wskazuje, że powinna to być Polska, a 41% – kraje bałtyckie. Potencjalna napaść na kolejne kraje miałaby być logiczną kontynuacją tzw. wojskowej operacji specjalnej Federacji Rosyjskiej, czyli agresji na Ukrainę. Zaledwie 13% Rosjan ma negatywny stosunek do inwazji wojskowej w innych krajach. Ponadto, jak wynika z sondażu, 75% respondentów w różnym stopniu toleruje użycie przez swój rząd broni jądrowej.
Badanie przeprowadzono w połowie marca, metodą wywiadów telefonicznych z wykorzystaniem komputera, za pomocą komunikatora Viber; ankieterzy nie podawali, że dzwonią z Ukrainy i używali do rozmów numerów tymczasowych. Przy redagowaniu pytań zastosowano język obowiązujący w Rosji, np. zamiast słów „inwazja” i „wojna” w ankiecie użyto sformułowania „operacja specjalna”, a ukraińskie siły bezpieczeństwa nazwano „nazistami”. Przeprowadzono wywiady z 1557 respondentami.
j.k.
MISJA POKOJOWA
Odważą się?
Ważnym wydarzeniem była wyprawa kilku europejskich premierów – z Polski, Czech i Słowenii – do Kijowa na spotkanie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i premierem tego kraju Denysem Szmyhalem. Towarzyszący polskiemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu wicepremier Jarosław Kaczyński zaproponował: – Na Ukrainie potrzebna jest misja pokojowa i humanitarna, przygotowana przez NATO i może inne organizacje, która będzie także w stanie się obronić. Wprawił tym w osłupienie wielu polityków europejskich, dla których jakikolwiek krok, który mógłby się nie spodobać na Kremlu, jest nie do pomyślenia.
Reklama
Propozycja miała zostać przedstawiona na niedawnym nadzwyczajnym szczycie NATO. – Polityka jest procesem dynamicznym. Coś, co nie jest możliwe dziś, jutro może być konieczne, a pojutrze stanie się oczywistością – powiedział Sławomir Dębski, szef Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Niektóre szczegóły propozycji przedstawił szef MON na spotkaniu z ministrami obrony Paktu Północnoatlantyckiego.
w.d.
DEZINFORMACJA
Kłamią jak z nut
W Rosji nie ma miejsca na informacje dotyczące agresji na Ukrainę. Propaganda ma m.in. zatuszować działania Rosji i zdyskredytować ukraińskie władze. Kłamstwa są kolportowane przez media, polityków i instytucje publiczne, a czuwają nad tym służby specjalne. Kreml odcina swoich obywateli od źródeł informacji – mediów niezależnych, zagranicznych i drastycznie zaostrza cenzurę. Upowszechniany jest fałszywy obraz wojny – zaznacza biuro koordynatora ds. służb specjalnych. Według propagandy, Rosja prowadzi „operację wojskową przeciwko nazistom, którzy terroryzują Ukrainę”; działania są wymierzone jedynie w cele wojskowe i mają na celu ochronę ludności rosyjskojęzycznej i Rosjan; rosyjskie wojska są witane z entuzjazmem; Ukraina pracowała nad bronią jądrową i biologiczną, zagrażając tym samym Rosji; działania Rosji są skutkiem lekceważenia jej obaw w kwestiach bezpieczeństwa.
Reklama
Stałym celem rosyjskich działań informacyjnych jest Polska. Według Moskwy, polski rząd wykorzystuje sytuację, by zyskać na znaczeniu; Polska jest „rusofobiczna” i nastawia Zachód przeciwko Rosji; ma wrogie plany wobec Ukrainy i chce zająć jej zachodnie terytoria; została skolonizowana przez USA i Wielką Brytanię i jest przez nie wykorzystywana przeciwko Rosji; polski rząd naraża bezpieczeństwo własnych obywateli, angażując się w pomoc Ukrainie; uchodźcy doprowadzą do paraliżu polskiej służby zdrowia, krachu ekonomicznego, a także zabiorą pracę Polakom... Rosja, prowadząc imperialną politykę wymierzoną w kolejne państwa i narody, dba o to, by prezentować się jako mediator, kraj niosący pokój, rozwiązujący problemy i napięcia.
w.d.
SŁABA DOSTEPNOŚĆ
Mniej mieszkań
Po agresji Rosji na Ukrainę w związku z napływem uchodźców gwałtownie zmniejszyła się dostępność mieszkań na wynajem. Stało się tak między 19 lutego a 12 marca. Według analizy portalu domiporta.pl , w Warszawie – o 25%, a w największych miastach regionalnych – o 23-60%. Przykładowo: w Poznaniu – o 23%, w Łodzi – o 26%, we Wrocławiu – o 53%, w Lublinie – o 54%, a w Krakowie – nawet o 60%. Przełożyło się to na wzrost cen od kilku do kilkunastu procent, najbardziej we Wrocławiu i w Warszawie – w centrach emigracji ukraińskiej. Według serwisu, duża część wynajmujących na szczęście nie zdecydowała się wykorzystywać tragedii uchodźców do sztucznego podwyższenia cen najmu.
j.k.
GOSPODARKA
Polska ucierpi
Analitycy Goldman Sachs – jednego z największych banków na świecie – stwierdzili, że Polska, Turcja, Finlandia i Holandia są najbardziej narażone na gospodarcze konsekwencje wojny na Ukrainie. Analiza opiera się na założeniu, że konsekwencje gospodarcze dla krajów, które importowały towary i usługi z Rosji i Ukrainy, będą poważniejsze niż krajów, które eksportowały towary i usługi do państw pogrążonych w wojnie. „Zmniejszenie podaży towarów i usług eksportowanych przez Rosję i Ukrainę będzie powodować wzrost cen na tych rynkach – tłumaczą analitycy i dodają, że zmniejszenie światowego popytu na towary i usługi, które Rosja i Ukraina importują, spowoduje spadek cen na tych rynkach”. Wśród państw europejskich to właśnie Polska, Turcja i Finlandia są największymi importerami rosyjskiej ropy, co sprawia, że te kraje są najbardziej narażone na wstrzymanie rosyjskiego eksportu. Eksperci Goldman Sachs stwierdzili również, że „względnymi zwycięzcami” mogą być państwa, które mogą stanowić alternatywne źródło surowców dostarczanych do tej pory przez Rosję i Ukrainę.
j.k.
JĘZYK PUTINA
Pożycza od Hitlera
Wiedeński teolog Jan-Heiner Tück widzi w wypowiedziach Władimira Putina zapożyczenia od Adolfa Hitlera i jego manifestu Mein Kampf. Podczas niedawnego przemówienia Putin nazwał prozachodnich Rosjan „zdrajcami narodu” i wezwał do „samooczyszczenia” społeczeństwa – pisze Tück w artykule na portalu internetowym Kościoła katolickiego Austrii (katholisch.at) . Jego zdaniem, Putin przede wszystkim „złamał tabu”, mówiąc o „ostatecznym rozwiązaniu” w odniesieniu do wojny na Ukrainie. Był to termin użyty przez narodowych socjalistów w 1942 r. do określenia ich decyzji o eksterminacji europejskich Żydów. Według teologa, argumentacja Putina zawiera sprzeczność: mówi, że chce „zdenazyfikować” Ukrainę, a używa nazistowskiego słownictwa, które cementuje schematy przyjaciel – wróg, i stosuje „retorykę poniżania”.
j.k.