Ks. Zbigniew Suchy: – Księże Arcybiskupie, chciałbym zapytać o pewną grupę we wspólnocie Kościoła, która w pewnym sensie została nieco wyłączona. Ksiądz Arcybiskup pewnie też pamięta taki obrazek, kiedy rano, przed 7.30, pod kościół przychodzili kolejarze i czekali na sygnaturkę. Kiedy rozlegał się dzwonek, gasili papierosy, kończyli rozmowy i wchodzili do kościoła. I drugi obraz: w mojej parafii było tak, że pod chórem było miejsce przeznaczone wyłącznie dla mężczyzn i nie daj Boże się tam pojawić jakiejś kobiecie. Dzisiaj jest już na szczęście inaczej i mężczyźni przychodzą z kobietami do przodu, bliżej ołtarza, ale chyba nadal zbyt mało jest tych, którzy powinni – jak Piotr w Dniu Pięćdziesiątnicy – stawać i głosić w Duchu Świętym prawdę o Zmartwychwstałym.
Reklama
Abp Adam Szal: – Kiedy patrzymy na postaci z Pisma Świętego, widzimy dar Ducha Świętego, który wpłynął na działalność poszczególnych ludzi w Starym Testamencie i w Nowym Przymierzu, widzimy ludzi, którzy ulegli i napełnieni Duchem Świętym tworzyli braterską wspólnotę. Oczywiście, patrząc na Nowy Testament, kontemplujemy Matkę Najświętszą w Jej odniesieniu do tajemnicy, która objawiona została Jej przez Archanioła Gabriela, stwierdzającego, że to, co się z Niej narodzi, będzie z Ducha Świętego. Zauważmy jednak, że nie tylko Maryja została napełniona Duchem Świętym. Został Nim dotknięty także św. Józef. Przyszedł do niego anioł i powiedział, żeby nie bał się wziąć do siebie Maryi, bo z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło.
Pięknem naszego Kościoła jest to, że jest otwarty dla wszystkich, że jest w nim miejsce i dla kobiet, i dla mężczyzn, i wszyscy razem powinni tworzyć wspólnotę braterską. Od samego początku wyznawcy Chrystusa są nazywani braćmi, bo to określenie odzwierciedla istotę tej wspólnoty. Oczywiście byli to nie tylko mężczyźni, ale także i niewiasty. Towarzyszyły one apostołom i samemu Jezusowi. Kiedy myślimy o naszej wspólnocie Kościoła, o Kościele Świętym, znamienne wydaje się to, że w niektórych uroczystościach czy nabożeństwach bliżej ołtarza obserwujemy niewiasty, które są jakby bardziej otwarte i bardziej wrażliwe na sacrum. Dzisiaj coraz częściej blisko ołtarza pojawiają się całe rodziny i to jest chyba najpiękniejszy obraz. Wyzwaniem dla nas jest to, aby zachęcić do tej bliskości także mężczyzn, którzy – może na podstawie tej już wielowiekowej tradycji – trzymają się gdzieś tam z tyłu, pod chórem. Myślę, że te przyzwyczajenia stopniowo zanikają, choćby dzięki temu, że mężczyźni potrafią w wielu parafiach naszej archidiecezji czytać Słowo Boże czy posługiwać jako ministranci. Dużą zasługę mają w tym dziele Liturgiczna Służba Ołtarza i Ruch Światło-Życie, który w ramach swoich rekolekcji formacyjnych zachęca mężczyzn, by z odwagą okazywali swoją wiarę i służyli przy ołtarzu Pańskim.
– Jeden z moich profesorów głosił taką teorię, że kiedy w związku kobieta jest pobożna, a mężczyzna obojętny, to po pięciu latach ta rodzina „stygnie” w wierze. Natomiast w sytuacji odwrotnej, gdy to mężczyzna jest pobożny i trzyma się blisko Kościoła, to po pięciu latach cała rodzina staje się bardziej wierząca. Uświadomiło mi to, jak ważna jest rola mężczyzny w domowym Kościele. Ale mężczyźni też potrzebują pewnej wspólnoty. Kilka lat temu na rekolekcjach oazowych zaproponowałem osobne spotkania kręgów biblijnych dla kobiet i mężczyzn. Mężczyźni bardzo sobie chwalili te spotkania. Czy widzi Ksiądz Arcybiskup możliwość stworzenia takiego miejsca spotkania mężczyzn w Kościele?
– Myślę, że takich możliwości jest wiele. Kiedyś taką piękną praktyką, od której dzisiaj już się trochę odchodzi, były tzw. nauki stanowe na rekolekcjach czy misjach. Rzeczywiście istnieje pewna specyfika pobożności kobiet i pobożności mężczyzn. We wspólnocie wierzących istnieją dwa skrzydła – męskie i żeńskie – które się nawzajem dopełniają i uzupełniają, dzięki czemu rodzina trwa w wierze. Natomiast od samego początku w Kościele pojawiały się różne grupy duszpasterskie skupiające mężczyzn chcących się formować, by spełniać misję ewangelizacyjną, charytatywną czy kulturalno-oświatową. To oczywiście nie wyklucza kobiet z życia religijnego, a wręcz przeciwnie – ma wesprzeć kobiety, które są często bardziej gorliwe niż mężczyźni.
Przykładem dla każdego mężczyzny jest św. Józef, jako człowiek, który jest uległy natchnieniom Bożym objawionym mu przez anioła, i który zasłużył na te piękne określenia – mąż sprawiedliwy i prawy, mąż wierny. Św. Józef był gotowy do spełnienia trudnej misji opiekuna i strażnika – kogoś, kto bierze na siebie odpowiedzialność za los rodziny.
***
Bractwa św. Józefa
Warto zauważyć, że Józef nie był sam, kiedy podejmował decyzję. Sam był skłonny do oddalenia Maryi. Dopiero szczególna wspólnota, która stworzyła się podczas nocnej wizyty Anioła, dodała mu odwagi i zmieniła decyzję. W naszej diecezji już funkcjonują takie wspólnoty dla mężczyzn. Jedną z nich jest Bractwo św. Józefa. Opiekę nad nim sprawują Ojcowie Karmelici.
Do nich można zwracać się o wszelkie informacje, ale i pomoc.
Kontakt:
o. Stefan Skórnóg OCD: do 1 maja br. i od 1 września br., kom. 797 907 129;
o. Piotr Krupa OCD: od 1 maja br. do 1 września br., kom. 797 002 354.
Pomóż w rozwoju naszego portalu