W kolejnych dniach przewracało się coraz więcej osób. Podczas ostatniej pielgrzymkowej Eucharystii „zasnęli” wszyscy oprócz mnie. Miałam wrażenie, że część osób specjalnie się przewraca. Dlatego chciałam zapytać, czym tak naprawdę jest „zaśnięcie w Duchu Świętym” i czy z moją wiarą jest coś nie tak, skoro ja nie upadam?
Opisana sytuacja może oznaczać tzw. spoczynek w Duchu. Polega on na tym, że w czasie modlitwy z nałożeniem rąk albo modlitwy o wylanie Ducha Świętego, ktoś nagle słabnie i upada. Nie jest to omdlenie. Podczas tego upadku nie czuje się bólu, a sam upadek nie pozostawia żadnych śladów na ciele. Spoczynek w Duchu nie jest wyrazem mocnej wiary osoby, która go doświadczyła. Może natomiast dać umocnienie w wierze poprzez towarzyszące mu uzdrowienie, pokój wewnętrzny czy odczucie miłości Bożej.
Czy jednak można pragnąć takiego upadku? Śp. ks. Marian Rajchel, egzorcysta, przestrzegał, że upadek dokonuje się na skutek Bożego dotyku, który powala zło obecne w życiu konkretnego człowieka. Szatan we mnie zostaje powalony mocą Boga. Bezpośrednią przyczyną zjawiska upadku jest obecność zła w człowieku. Dlatego bardziej trzeba się cieszyć z faktu, że się nie upada, niż z samego upadku! Nie doświadczyła Pani upadku? Proszę innym nie zazdrościć. Przeciwnie, cieszyć się i uwielbiać Boga, bo to znaczy, że nie ma Pani potrzeby uzdrowienia, gdyż została wcześniej oczyszczona Jego mocą.
Nazywa Pani to zjawisko „zaśnięciem w Duchu Świętym”. Kard. Leon Joseph Suenens (+1996), który z woli papieży przez wiele lat był opiekunem Odnowy w Duchu Świętym w Kościele katolickim, w dokumencie pt. „«Spoczynek w Duchu» jako kontrowersyjne zjawisko” podkreśla: „Nie należy przesądzać z góry, czy zjawisko to jest dziełem Ducha Świętego, zaleca się je nazywać po prostu zjawiskiem upadku. I chociaż może on przynieść pozytywne skutki, a nawet Pan Bóg może się nim posłużyć, to nie trzeba przeceniać tego rodzaju fenomenu”. Różne może też być jego źródło. Może bowiem pochodzić od Boga, od diabła lub od człowieka. Ten otrzymany od Boga, czyli w Duchu Świętym, jest źródłem ogromnego błogosławieństwa: człowiek zostaje uzdrowiony, zły duch wyrzucony, a osoba doświadcza uwolnienia. Zjawisko takie może być również nieautentyczne, gdy człowiek upada wskutek autosugestii albo pod wpływem złego ducha, który nie chce dopuścić do uwolnienia i sprawia, że ktoś zapada w pozorną śpiączkę. Sytuacja, w której wszyscy obecni na Mszy św. doznali zjawiska upadku, może budzić uzasadnione wątpliwości co do autentyzmu takiego zachowania. Biblia nie zna podobnego przypadku. A kard. Suenens wprost zaleca: „Bardzo ważne wydaje mi się, aby wszelkie zjawiska tego rodzaju wyłączyć z celebrowania liturgii”.
Rozeznawanie prawdziwości zjawiska rozciąga się na dłuższy czas i jest poszukiwaniem konkretnych owoców. A są nimi: umocnienie więzi z Chrystusem, większa dyspozycyjność w służbie Kościołowi, owoce Ducha Świętego, pogłębienie życia modlitwy czy wreszcie praktyczne wcielanie Ewangelii we własne życie. Jeśli zjawisko upadku pozostaje w skutkach bezowocne, świadczyć to może, że doświadczenie było pozorne, a jeśli nawet było autentyczne, to nie zostało należycie zrozumiane czy wykorzystane.
„Działanie Ducha Świętego objawia się raczej poprzez delikatne duchowe dotknięcia niż bardziej lub mniej spektakularne fizyczne przejawy. Duch Święty nie uznaje ludzkiego planowania: nie zgadza się na wyznaczanie Mu spotkań. Nie mieści się w naszych uprzednio ustalonych ramach. Trzecia Osoba Trójcy Świętej nie pracuje ani chaotycznie, ani jak automat; nie przestrzega naszego ustawiania się w kolejki ani naszych prefabrykowanych seansów. Wymyka się naszemu planowaniu i nie działa w zależności od atmosfery zbiorowego oczekiwania” (kard. L. J. Suenens).
Pomóż w rozwoju naszego portalu