Komentując fragment Ewangelii o uzdrowieniu ślepego Bartymeusza, żebraka, którego tłum na drodze ignoruje. Nie widzi on, ale słyszy i głośno woła: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”. Jezus „słyszy go i widzi”, „oddaje się do jego dyspozycji” i prowokacyjnie pyta go: „Co chcesz, abym ci uczynił?”.
Jest to próba, gdyż „Jezus pyta Bartymeusza, kogo naprawdę szuka i z jakiego powodu”. W ten sposób zaczyna otwierać oczy człowieka niewidomego. Ich spotkanie staje się dialogiem, który ma trzy aspekty: wołanie, wiarę, podążanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wołanie Bartymeusza jest nie tylko prośbą o pomoc, lecz samoafirmacją: „Ja istnieję, popatrzcie na mnie. Nic nie widzę, Jezusie. Czy Ty mnie widzisz?”. „Tak, Jezus widzi żebrzącego człowieka i słucha go” - zaznaczył papież.
Zwrócił uwagę, że niewidomego uzdrowiła jego wiara. „Bartymeusz widzi, dlatego że wierzy; Chrystus jest światłem jego oczu. Pan zauważa, jak Bartymeusz patrzy na Niego” - zauważył Franciszek. Zapytał, jak my patrzymy na żebraka: ignorujemy go czy patrzymy na niego jak Jezus, rozumiemy jego wołanie o pomoc, patrzymy mu w oczy, dotykamy jego dłoni, by poczuć jego ciało?
Dodał, że uzdrowiony Bartymeusz, uzdrowiony „nie tylko odzyskuje wzrok, ale odkrywa kierunek życia w podążaniu za Jezusem”. Wskazał, że każdy z nas jest Bartymeuszem, ślepym wewnętrznie. Zaznaczył, że kiedy zbliżamy się do ubogiego, to w jego osobie Jezus zbliża się do nas. Przestrzegł przed pomyleniem jałmużny z dobroczynnością, gdyż tym, kto otrzymuje więcej łaski dzięki jałmużnie jest ten, który ją daje.