Z historii Koła
Koło Łowieckie "Gwardia", noszące początkowo numer 2, powstało w październiku 1952 r. Pierwszym prezesem był Stanisław Michalski, a łowczym Aleksander Szczypa. Myśliwi otrzymali do dyspozycji dwa obwody łowieckie, liczące ponad 10 tys. ha i ciągnące się od Mierzęcic po Chruszczobród i Trzebiesławice. W połowie lat 70. w związku z budową Huty Katowice Koło straciło znaczną część terenów łowieckich. Dzięki akcji dokarmiania oraz wypuszczaniu na wolność bażantów, które hoduje od 1960 r., systematycznie wzrasta liczba zwierzyny w stale kurczącej się "Kniei". Obecnie "Gwardia" liczy 23 członków i jednego kandydata. Koło przygotowuje się do budowy domku myśliwskiego na zakupionej niedawno działce.
By bór darzył obfitością
Obchody 50-lecia istnienia będzińskiego Koła Łowieckiego "Gwardian" rozpoczęły się uroczystą Mszą św. sprawowaną w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Dąbiu przez kapelana Okręgowej Rady Łowieckiej w Katowicach, ks. Mariana Kasperczyka.
Podczas Eucharystii poświęcono sztandar Koła ufundowany przez jego prezesa Aleksandra Krawca. Niespełna godzinę później na sztandarze pojawił się Złoty Medal Zasługi Łowieckiej. "Gwardyjskie" Koło zostało nim odznaczone po raz drugi. Odznaczeniami, dyplomami i pamiątkowymi statuetkami wyróżniono też poszczególnych łowczych. Nie zabrakło prezentów i życzeń od gości. Podczas biesiady myśliwskiej w ośrodku kultury w Dąbiu prezes Koła dzielił okazały tort w kształcie pniaka, podarowany jubilatom przez zespół "Brzękowianie".
Ksiądz Kapelan, który zawsze z ogromną radością i ochotą towarzyszy braci myśliwskiej w przeżywaniu ich świąt i jubileuszy, i tym razem był z nimi. Kaznodzieja wskazał na zasługi i rolę myśliwych w ochronie przyrody. "Myślistwo to społeczna służba w ochronie i pomnażaniu dóbr ojczystej przyrody, której strażnikami z mocy prawa zostali wszyscy ci, którzy otrzymali uprawnienia łowieckie. Za ochronę naszych pól i lasów Bóg Wam zapłać, drodzy Myśliwi" - mówił.
Przywiązanie do tradycji
Korzenie polskiego łowiectwa sięgają początków naszych dziejów, a przywiązanie Polaków do tej tradycji jest ogromne. Współcześni myśliwi na każdym kroku czerpią z bogatej spuścizny swych przodków. Niewątpliwie czasów prasłowiańskich sięga język łowiecki, który jest ciągle żywy wśród myśliwskiej braci. Ze słowiańskimi korzeniami łączy ich także, kultywowany do dzisiaj, zwyczaj urządzania w najkrótszy dzień roku polowania wigilijnego. O rycerskich tradycjach świadczą zwyczaje chrztu myśliwskiego, który odbywa się po ustrzeleniu pierwszej zwierzyny i pasowaniu na rycerza św. Huberta - po upolowaniu przez adepta pierwszego grubego zwierza. Specjalne miejsce w polskiej tradycji łowieckiej zajmuje przywiązanie myśliwych do patrona - św. Huberta. Jego obecność widoczna jest na każdym kroku, a już na pewno nie sposób wyobrazić sobie koła łowieckiego, w którym w dniu 3 listopada nie organizowano by tradycyjnego polowania połączonego z Mszą św. Polowania hubertowskie albo tzw. hubertowiny są szczególnie uroczyste. Ten dzień jest okazją, by w łowiskach rozlegały się myśliwskie sygnały, by młodzi uczyli się myśliwskiego języka, by zrozumieli, że kawał dziczyzny nie może przesłaniać i łamać myśliwskiego kodeksu etyki, który zapewnia rycerskość w stosunku do sąsiada na linii frontu czy niefortunnego pudlarza. Jest ten dzień również okazją do zasiędnięcia przy ognisku oraz na niekończące się gawędy i żarty.
Pomóż w rozwoju naszego portalu