Czwartek, 26 października
• Rz 6, 19-23 • Ps 1, 1-2.3.4 i 6 • Łk 12, 49-53
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej».
Reklama
W dzisiejszej Ewangelii Jezus kieruje do nas bardzo trudne słowa. Ten – zwykle tak łagodny, wprowadzający pokój w ludzkich sercach Jezus – tym razem mówi inaczej. Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Ogień ma podwójne znaczenie. Z jednej strony niszczy, pali, zabija. Na spalonej ziemi zaś można potem budować na nowo. I chyba tutaj o to chodzi. Chodzi o to, aby zniszczyć, spalić to, co jest złe w człowieku, aby serce stało się na nowo czyste, kochające Boga i ludzi. Aby móc powiedzieć za św. Pawłem: Teraz już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus. Inne znaczenie słowa „ogień” odnosi się do miłości. Mówimy o ogniu miłości Chrystusowej, która wypala w sercu człowieka wszelki egoizm, czyniąc je miłym Bogu, zdolnym do poświęceń i dobrych wyborów. Dalej Jezus mówi: Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Rzeczywiście na co dzień właśnie tak myślimy, że Jezus przyszedł dać ziemi pokój. Sam kiedyś powiedział, że daje nam daje pokój. Pokój, którego świat dać nie może. Ten Boży pokój przepełnia człowieka nawet w sytuacjach bardzo trudnych, ale to się dzieje w nas, gdzieś w środku. Na zewnątrz jednak rzeczywiście obserwuje się rozłamy nawet w Kościele, w chrześcijaństwie. Skłócenie można zaobserwować z powodu wiary w Chrystusa, z powodu przestrzegania Jego przykazań, z powodu moralności chrześcijańskiej. Rzeczywiście w domach też bywa jak zapowiedział Jezus: pięcioro będzie rozdwojonych: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej. Ileż to razy słyszy się skargi ludzi na swych najbliższych i to właśnie z powodu wiary lub niewiary w Chrystusa. Czy jednak bez Chrystusa, bez zachowywania przykazań, bez nadziei życia wiecznego byłoby lepiej? Jak można by znieść niesprawiedliwość, chorobę, cierpienia fizyczne lub duchowe, gdyby nie świadomość, że Jezus jest blisko, że przeprowadzi przez trudne doświadczenia. Gdyby nie nadzieja zbawienia? Tak szybko mija czas na tej ziemi, więc czy warto tracić go na rzeczy niepotrzebne, na waśnie, spory, duchowe lenistwo? Czyż nie lepiej poprosić Chrystusa, by rozpalił w nas ogień swojej miłości do Boga Ojca, do ludzi, byśmy jak On pragnęli na co dzień wypełniać Jego wolę? Co to znaczy? Mówiąc w wielkim skrócie, chodzi o realność życia w obecności Boga. To też zgoda na pełnienie Jego woli i przyjmowanie z ufnością tego, co nas spotyka każdego dnia, tak by zawsze być gotowym na spotkanie z Nim. Aby móc wypełniać wolę Bożą, musimy najpierw ją poznawać w głosie naszego sumienia, działaniu łaski Bożej, ale przede wszystkim przez poznawanie nauki Chrystusa zawartej na stronach Ewangelii, nauce Kościoła streszczonej w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Przykładów można szukać w życiorysach świętych, także nam współczesnych.
A.S.
ROZWAŻANIA NA ROK 2024 JUŻ DOSTĘPNE W KSIĄŻCE "ŻYĆ EWANGELIĄ". DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!