Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba oraz brata jego, Jana, i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim. Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza». Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!» Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli. A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!» Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im, mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie».
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Drodzy!
Reklama
1. Przemiana siebie, stanie się moralnie lepszym, wewnętrznie doskonalszym, bardziej inteligentnym, mądrzejszym, ale też przemienienie zła w dobro, wojny w pokój, nienawiści w przyjaźń itd. jest powołaniem każdego człowieka, jego najważniejszym zadaniem i życiową misją. Otrzymał ją od Stwórcy na samym początku. „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1,28). Na wiele różnych sposobów tłumaczone są te słowa, jednak w głębi są one apelem o przemianę, współdziałanie z Bogiem w ciągłym doskonaleniu tego, co On stworzył. Oznacza to, że człowiek nosi w sobie określony potencjał i jego misją jest, aby go rozwinął do pełni. Kryje w sobie wewnętrzną energię, którą musi wyzwolić. Ma szerokie możliwości, aby rodzić przyjaźń, pokój, dawać miłość, dlatego winien się starać je aktualizować. Jednym słowem całe życie ma się rozwijać, czyli przemieniać, doskonalić.
Reklama
Każdy z nas jest powołany, by usuwać ze swego życia wszystko to, co ciemne i zastępować ową ciemność światłem. Tylko wtedy, kiedy sam jest pełen światła, może udzielać go innym. Sam radosny, będzie mógł dzielić się radością z otoczeniem. Pełen nadziei, potrafi ją wlewać w serca jej pozbawione.
2. „Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana ”. Jezus nie poszedł sam. Nie przemienił się w samotności, w ciszy, w ukryciu. Zabrał ze Sobą innych. Dlaczego? Bo człowiek nie może przemienić się w pojedynkę. Potrzebuje koniecznie innych, aby się przemieniać, doskonalić, rozwijać. W ciszy swojego serca może obiecywać, że stanie się lepszy, doskonalszy, że będzie lepszym przyjacielem, że będzie umiał przebaczać itd. ale życie weryfikuje słowne obietnice. Dopiero codzienność, spotkania planowane czy przypadkowe, obecność innych chciana czy wymuszona, życiowe trudności, cierpienie, choroby, niepokoje, konflikty itd. poddają weryfikacji prawdziwość i siłę obietnic, składanych w ciszy, na modlitwie. Życie ocenia, czy były one na tyle mocne i szczere, że trudności ich nie złamały, że obecność innych (trudnych) ludzi, brata czy siostry, przyjaciela lub osoby obcej, że chwilowa porażka w przyjaźni czy miłości, że może nie zdany egzamin czy też odrzucenie podania o pracę, nie załamały mnie, że nadal chcę je utrzymać, że nadal chcę coś z siebie dać, coś w sobie przemienić, pokonać trudności, że chcę stawać się lepszym także wtedy, kiedy spotykają mnie trudności, kiedy coś się nie układa, kiedy wielu wokół mówi, że nie warto, że nie ma sensu, że się dotąd nie udało i już się nie uda.
Reklama
Szczególnie w takich sytuacjach pozwalam się zabrać Jezusowi na górę wysoką. Mnie się nie uda samemu na nią wspiąć, ale mogę tego dokonać razem z Jezusem. Tylko On wie, które wzniesienie jest ważne, aby mogła mieć miejsce moja wewnętrzna czy społeczna przemiana. Tylko wtedy, kiedy jestem razem z Jezusem, żadne wzgórze nie jest za wysokie, żadna trudność nie jest nazbyt wielka, nawet żadne cierpienie, nieprzyjemności, międzyludzkie konflikty czy jeszcze coś innego, bolesnego, co mnie spotyka, nie są na tyle trudne, abym nie mógł ich pokonać i przemienić się, stać się nowym człowiekiem. Jednak muszę być obok Jezusa. Tylko z Nim jestem mocny. Bez Jezusa nawet pagórek staje się za wysoki, aby na niego wstąpić, nawet mała nieprzyjemność czy cierpienie są nie do zniesienia. Kiedy jestem z Jezusem wszystko jest inne.
Reklama
Jezus nie wysyła apostołów samych na „górę wysoką”. On idzie z nimi. Idzie przed nimi, a oni idą za Nim. Jezus jest zawsze ze mną, gdziekolwiek jestem, cokolwiek przeżywam, czegokolwiek doświadczam. On jest ze mną, idzie przede mną, pokazując mi drogę wyjścia z sytuacji trudnej, pomagając mi się przemienić, udoskonalić.
3. „Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!»” Nierzadko życie nas przeraża. Przerażają nas zachowania niektórych ludzi lub to, co mogą jeszcze zrobić, do czego mogą być zdolni, do jakich okropności. Bośmy się więc. Nie brak takich, którzy chętnie ukryliby się w ciemnym miejscu, osiedli na odludnej wyspie, zamknęli się w sobie bez chęci komunikowania się z innymi, bez chęci udziału w życiu społecznym, bez chęci brania odpowiedzialności za to, co dzieje się wokół. Właśnie do takich ludzi, do wierzących, zbliża się Jezus dotyka ich i mówi: „Nie lękajcie się!”
Ileż razy w Ewangeliach powracają te słowa Jezusa! Jakże często kieruje je do uczniów i słuchaczy. Przekonuje ich, aby się nie lękali, bo On jest z nimi! Piotra, który chce postawić trzy namioty, Jezus odwodzi od takiej decyzji. Bóg nie chce nigdzie mieszkać, On chce być z człowiekiem.
Reklama
Taka też jest misja świętych. Święci nie żyją w niedostępnych zaświatach. Nie są tylko wspomnieniem historycznym. Nie żyli w przeszłości. Oni nadal są pośród nas, chociaż niewidoczni dla cielesnych oczu. Święci nie trwają w bezruchu. Nie okopali się w swojej chwale, ale są pełni życia. Są obecni w życiu człowieka, aby – jak Mojżesz – uczyć go mądrości i – jak Eliasz – mówić, że Bóg od świata się nie oddalił, że światem nie pogardził, ale nadal w tym świecie jest, bo jest to Jego, Boży świat.
Reklama
Piękna jest uroczystość Przemienienia Jezusa Chrystusa. Jest zapowiedzią nadziei i światła, kiedy pojawią się trudności, kiedy będzie On osądzony i skazany, kiedy zawiśnie na krzyżu. Szczególnie wtedy apostołowie będą musieli wracać do tej sceny z Góry Tabor.
Dobrze wracać do dobrych wspomnień, kiedy przeżywa się trudne chwile. Szczególnie wtedy smakuje się ich wartość, ich bezcenność. Dobrze wracać pamięcią do dobrych spotkań, do dobrych słów i dobrych ludzi, kiedy w życiu odczuwa się ich brak. Dobre wspomnienia, pamięć o nich, mają również siłę dokonywać przemiany na lepsze, co w danej chwili jest trudne.
„Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu” – mówi jeszcze Jezus do apostołów. Nakazuje im wręcz milczeć. Nie mają oni dzielić się z nikim tym, czego doświadczyli. Mądre ostrzeżenie. Żeby nie wzbudzić zazdrości Piotr, Jakub i Jan mają zachować dla siebie wizję Chrystusa przemienionego. Zazdrość posiada destrukcyjną siłę. Może rozbić wspólnotę, skłócić ludzi, którzy dotąd współpracowali ze sobą, zerwać przyjaźnie czy zrodzić konflikt. Są więc takie sprawy, przeżycia czy pochwały, które – kiedy się je otrzymuje – lepiej o nich nikomu nie mówić. Nie chwalić się nimi, aby ktoś nie posądził, że uważam się za lepszego od niego, że ktoś – nawet Bóg – traktuje mnie lepiej, niż innych. Taka jest mądrość życia. Nie służy niczemu i nie warto obnosić się zbyt mocno swoim cierpieniem czy zaszczytami!
Panie, daj mi siłę ciągłej przemiany na lepsze.
Więcej książek, artykułów, tekstów oraz nagrania audio homilii znajdziesz na stronie internetowej ojca prof. Zdzisława Kijasa: zkijas.com
Redakcja tekstu: dr Monika Gajdecka-Majka