Nie znamy daty, kiedy w naszych portfelach euro zdetronizuje złotówkę. Będzie to operacja niełatwa - podkreślają to nie tylko publicyści, ale także ekonomiści. Przeciętni zjadacze chleba obawiają się wzrostu cen na podstawowe artykuły, przedsiębiorcy martwią się kosztami, które będą musieli ponieść. Niebagatelnym argumentem jest także ten, że wraz z wejściem do strefy euro tracimy możliwość prowadzenia samodzielnej polityki pieniężnej.
To minusy całej operacji. Nie brakuje jednak plusów. Tańsze będą kredyty. Wzrośnie liczba inwestycji. Zniknie konieczność przeliczania walut. Łatwiejsze stanie się wybieranie najkorzystniejszej cenowo oferty. Wzrośnie konkurencja wśród producentów i dostawców usług, co może tylko przynieść korzyści konsumentom.
Zadaniem polityków jest wybrać taki czas i sposób wprowadzenia euro, aby zminimalizować zagrożenia. Nasza sytuacja jest o tyle lepsza, że możemy korzystać z doświadczeń krajów, które już przeszły tę drogę. Poznały jej gorzkie i słodkie smaki. Przeszły przez burze, których nie przewidzi żaden analityk, bo pokazać je może dopiero życie. Kraje te cieszą się, że przebyły już tę drogę, my możemy się cieszyć, że mamy szansę uniknąć błędów, które one popełniły. Wprowadzenie euro będzie najkorzystniejsze, gdy interes społeczny, dobro wspólne wezmą górę nad partykularnymi interesami poszczególnych partii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu