Brytyjski dziennik „The Times” nie tak dawno szeroko informował, że 15-letnia Holly Grogan popełniła samobójstwo, skacząc z 10-metrowego wiaduktu na ruchliwą dwupasmową drogę - zginęła pod kołami przejeżdżających pojazdów. Co doprowadziło nastolatkę do takiego kroku? Okrutne koleżanki. Cóż takiego one zrobiły? Pozornie nic wielkiego. Na popularnym portalu społecznościowym Facebooku zamieszczały na jej temat obelżywe komentarze. Właśnie ich treść doprowadziła do tego, że owa dziewczyna podjęła decyzję o samobójstwie.
Ktoś może powiedzieć, że owa nieszczęsna Brytyjka miała słabą psychikę, skoro nie poradziła sobie w sytuacji, w której się znalazła. Może tak, a może nie. Dziś tego nie da się już rozstrzygnąć. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na co innego. Współwinnych śmierci tego dziecka - którego imię na polski tłumaczy się jako święta - może trzeba byłoby szukać również wśród administratorów owego portalu. Dlaczego pozwolili na opublikowanie tekstów, które obrażały jedną z użytkowniczek? Oczywiście, nie chcę nikogo oskarżać. Pragnę tylko zwrócić uwagę na to, że wpisy internautów mogą i powinny być kontrolowane. Co prawda, każdy z portali ma swój regulamin, ale bywa on lekceważony przez użytkowników. Nad jego przestrzeganiem czuwają przecież administratorzy. Okazuje się, że owi strażnicy Internetu raczej mają niewiele wspólnego z aniołami stróżami. Wręcz przeciwnie. Mogą przyczyniać się, jak widać na przykładzie przywołanej wyżej Brytyjki, do ludzkich upadków dosłownie i w przenośni.
Rodzime fora internetowe też nie są wolne od komentarzy nienadających się do publikacji. Wiele z nich nawołuje do wrogich wręcz zachowań, m.in. wobec Kościoła katolickiego. Wolność słowa wolnością słowa. Nie może jednak tak być, że Internet staje się przestrzenią, gdzie można właściwie zamieścić wszystko i nie ma nad tymi treściami jakiejś elementarnej kontroli. Dotyczy to przede wszystkim tych jego obszarów, które są najczęściej odwiedzane przez internautów (np. portale informacyjne czy społecznościowe).
Pomóż w rozwoju naszego portalu