POBIERZ DODATEK W WERSJI PDF JAN PAWEŁ II ODKRYWAMY PRAWDĘ
POSŁUCHAJ CAŁEJ KONFERENCJI
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W siedzibie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Warszawie członkowie redakcji katolickich czasopism przedstawili wspólne stanowisko na temat obrony Jana Pawła przed medialnymi zarzutami, jakoby w trakcie swojego pontyfikatu nie reagował on na doniesienia o przestępstwach seksualnych duchownych na całym świecie. Ukazała się wspólna wkładka tematyczna tygodników poświęcona temu zagadnieniu. Składają się na nią artykuły, których autorzy bronią papieża-Polaka i pokazują, że stawiane mu zarzuty są bezpodstawne.
Prowadzący spotkanie Krzysztof Ziemiecpoinformował, że zorganizowano je, żeby zakomunikować prawdę.
Reklama
- Niektórzy powiedzą: odkryć prawdę, dla niektórych rzeczywiście jest ona dopiero odkrywana, inną ją znają i znali od dłuższego czasu. Ale ponieważ w naszej przestrzeni medialnej, publicznej pojawia się w ostatnich czasach bardzo wiele różnego rodzaju informacji mylnych, błędnych, krzywdzących, czasami ordynarnie sfabrykowanych, postanowiliśmy w jakiś sposób zaznaczyć, że są ludzie, którzy uważają, że jest zupełnie inaczej - dodał dziennikarz TVP.
redakcja
Jak dodał, jest to potrzebne szczególnie w trosce o ludzi młodszego pokolenia, które nie miało okazji poznać Jana Pawła II, gdyż urodziło się po jego śmierci i dorastało bez niego. - Tym ludziom dziś bardzo łatwo wmówić czy zakomunikować różne rzeczy, często mocno fałszywe, zmanipulowane - mówił Ziemiec.
Ks. Leszek Gęsiak
- Chcielibyśmy powiedzieć, jak było naprawdę, jaki Jan Paweł II był naprawdę, co zrobił a czego ewentualnie nie mógł zrobić. To rodzaj odpowiedzi na falę różnego rodzaju informacji, które są albo sfabrykowane, albo zmanipulowane, mające na celu osłabienie myśli i osoby Jana Pawła II i poniekąd też polskiego Kościoła, bo jest on dziś jeszcze jedną z bardzo silnych opok związanych z polskim Kościołem. (...) A że żyjemy w czasach postprawdy to ta odpowiedź będzie próbą odparcia tych wszystkich informacji. Osiemnaście lat, niecałe jedno pokolenie, minęło zaledwie od śmierci Jana Pawła II, wtedy go opłakiwaliśmy, a dziś musimy bronić prawdy o nim. To dla mnie rzecz niebywała, ale może tak musiało być" - dodał.
Bogumił Łoziński, zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego”, przypomniał, że w przestrzeni publicznej w ostatnich latach pojawia się coraz więcej publikacji, reportaży, książek stawiających Janowi Pawłowi II różne zarzuty.
Reklama
- Ostatnio jest to nurt, który zarzuca mu, że tolerował pedofilię, wiedział o pedofilach, ale nic nie zrobił. Dlatego grupa dziennikarzy z różnych redakcji katolickich, ale nie tylko, zbulwersowana tymi atakami, które nie są poparte żadnymi poważnymi dowodami, postanowiła odpowiedzieć - powiedział.
Jak stwierdził, wobec tych ataków można zachować wyniosłe milczenie, dając do zrozumienia, że "Jan Paweł II świętym był i koniec", ale podjąć polemikę z tymi zarzutami. - Dlatego, że jeżeli w przestrzeni publicznej nie będzie reakcji na kłamstwo, wtedy to kłamstwo będzie funkcjonowało. Postanowiliśmy zareagować różnymi inicjatywami - powiedział, informując, że wkładka "Jan Paweł II. Odkrywamy prawdę" ukazująca się w czwartek w wersjach papierowych i w internecie, jest pierwszą z tychże inicjatyw, a będą też kolejne.
Łoziński sprecyzował, że teksty składające się na wkładkę podejmują z zarzutami w szerszym kontekście cywilizacyjnym i historycznym. - Jeśli ktoś mówi, że Jan Paweł II spotkał się z księdzem, który okazał się pedofilem i koniec, i to jest zarzut, to nie da się tego wytłumaczyć bez kontekstu, który temu towarzyszy. Jeśli się popatrzy na metodologię tych ataków, organizację promocji książek, wywiady w mediach, to dzieje się tak z powodu tego, co Jan Paweł II głosił. Jeśli zdyskredytuje się osobę Jana Pawła II to i jego nauczanie będzie podważone, nie będzie miało mocy - argumentował redaktor "GN", dodając, że taka taktyka wpisuje się w szerszy spór cywilizacyjny, jaki obecnie się toczy wobec takich kwestii jak obrona życia, koncepcja wolności i rodziny.
Reklama
Jak podkreślił Bogumił Łoziński, nie ma żadnego twardego dowodu procesowego na to, że Jan Paweł II krył lub przyzwalał na pedofilię. Są jedynie różne domysły czy zestawienia. Tymczasem analiza postępowania papieża i watykańskich kongregacji odpowiedzialnych za procedowanie tych kwestii pokazuje, że te zarzuty są niewiarygodne, nie mają mocnych podstaw.
Ks. Leszek Gęsiak
Jak dodał, jeśli w przestrzeni medialnej pojawią się nowe zarzuty, nazwiska i przypadki, to "będziemy to analizować i pokazywać, jak to naprawdę wyglądało".
Przypomniał też, że stosunek Jana Pawła II do kwestii przestępstw seksualnych popełnianych przez duchownych ewoluował. Papież w pierwszym okresie, gdy te sprawy zaczęły wychodzić na jaw, wierzył księżom, uważał, że odpieranie zarzutów jest wiarygodne. - Później przychodzi okres, gdy okazywało się jednak, że ci, którzy byli pedofilami, kłamali. Wtedy Jan Paweł II zleca poszczególnym episkopatom zajmowanie się tymi przypadkami. Okazuje się, że to też nie wystarcza. Przykładem jest episkopat Stanów Zjednoczonych, gdzie w sprawie kard. McCarricka go oszukano. Dlatego pojawia się następny szczebel: Jan Paweł II wszystkie sprawy pedofilii kieruje do Kongregacji Nauki Wiary. To są konkretne kroki podejmowane w okresie około 10 lat. W 2001 r. papież wydaje list apostolski "Sacramentorum sanctitatis tutela", który jest krokiem milowym szczegółowego postępowania. Potem pojawiły się inne szczegółowe instrukcje, które podejmował już Benedykt XVI - wyjaśnił red. Łoziński.
Reklama
Dodał, że także w osobistych wystąpieniach Jana Pawła II widać ewolucję stosunku do tych spraw. - Od bronienia księży, [mówienia], że są to próby ataku, poprzez przyznanie tej winy, a w końcu, już w 2002 r., Jan Paweł II przechodzi na pozycję obrony ofiar. To także jest istotny proces dojrzewania, pokazujący, że ta ewolucja była i nie jest tak, że od razu można było zająć się tymi sprawami w taki sposób, jak na to pozwalają dziś wyśrubowane i opracowane normy - powiedział zastępca redaktora naczelnego "Gościa Niedzielnego".
Weronika Kostrzewa, publicystka Radia Plus, opisała zjawisko wyśmiewania i szyderstw z Jana Pawła II, jakie funkcjonują wśród najmłodszych pokoleń Polaków i są rozpowszechniane szczególnie w internecie. Stwierdziła, że nie wszystkie humorystyczne przekazy w sieci o papieżu należy krytykować, ale na pewno warto rozmawiać z ich twórcami. Zjawisko "szydery" w postaci memów czy filmików na Tik-Toku może być jednak niepokojące, gdyż przyczynia się do infantylizacji postrzegania całego Kościoła, a przecież jest i powinien on być miejscem duchowego wzrastania do nowych powołań. Brak obrony Jana Pawła II może spowodować, że zaniknie poważne zgłębianie jego nauczania.
Reklama
Dziennikarka ubolewała, że Kościół też niestety przyczynia się do takiej infantylizacji postaci papieża-Polaka, czego przykładem są m.in. nieudane jego pomniki czy zachęty duchownych, aby młodzi uczcili pamięć o papieżu, przebierając się na żółto, czyli w kolorze papieskim. Tymczasem najlepiej jest pokazywać konkretne świadectwa ludzi, w których życiu Jan Paweł II odegrał istotną rolę, historie nawrócenia w zetknięciu z jego nauczaniem czy spotkaniem. Takie narracje można zbudować m.in. na przekazie międzypokoleniowym, rodzinnym, obejmującym dziadki i wnuków. Zadanie animowania takich inicjatyw spoczywa m.in. na katechetach, którzy powinni być dobrze merytorycznie przygotowani na popularne wśród młodzieży próby obśmiewania papieża.
Barbara Stefańska, sekretarz redakcji „Idziemy”, wskazała z kolei, że zarzuty stawianie w mediach mają na celu podważenie świętości Jana Pawła II. - Wydaje się to niebywałe po 20 latach od jego śmierci. Pamiętam, że panowało wtedy powszechne przekonanie, że jest święty, pojawiały się hasła i okrzyki "Santo subito". A teraz pojawiają się pomysły dekanonizacji. Takie coś jak dekanonizacja zresztą nie istnieje. Żaden święty nie był nigdy dekanonizowany, chociaż mamy w Kościele cały katalog świętych, którzy w swoim życiu popełniali błędy - mówiła. - Błąd tkwi w tym, że uznaliśmy, iż Jan Paweł II był nieomylny we wszystkich sprawach. Jest nieomylność papieska zawężona do spraw wiary i moralności ogłaszanych ex cathedra, ale nie dotyczy np. nominacji czy decyzji organizacyjnych lub administracyjnych.
Reklama
Mariusz Książek, dyrektor generalny Tygodnika „Niedziela” poinformował, że decyzja o stworzeniu wspólnej publikacji podyktowana była m.in. tym, że odbiorcami katolickich czasopism są polskie parafie, których w całym kraju jest ponad 10,5 tys. Tygodniki te są tam zatem bardzo mocno obecne, a drukowane w nich treści, bez względu na dominujące już dziś media elektroniczne, mają wciąż walor wiarygodności. - Mamy od czytelników sygnały, pytania i oczekiwania co do pisma. Redaktorzy naczelni wsłuchują się w te głosy, próbując na to odpowiedzieć - powiedział. Przyznał, że wspólna wkładka to także inicjatywa świeckich czytelników a same tygodniki zdecydowały się na nią, choć na co dzień ze sobą konkurują. Jak dodał, to już trzecia taka współpraca, po wspólnej wkładce na temat in vitro (2009) i kwestii finansowania Kościoła (2012).
Nakład wkładka, razem z partnerem publikacji, tygodnikiem "Wsieci", liczy w wersji papierowej 300 tys. egzemplarzy. O inicjatywie informują także inne media katolickie, których, jak powiedział Mariusz Książek, jest w kraju prawie 60. Jak poinformował, wkrótce uruchomiona zostanie także domena w celu udostępnienia czytelnikom platformy pisemnego poparcia dla świętości Jana Pawła II.
Wkładkę tygodników katolickich otwiera wspólny wstęp redaktorów naczelnych "Niedzieli", "Gościa Niedzielnego" i "Idziemy". "Nie możemy pozostać obojętni wobec oskarżania św. Jana Pawła II o to, że nie reagował na nadużycia seksualne w Kościele katolickim. Zarzuty te nie są poparte żadnymi wiarygodnymi dowodami; są opiniami czy wręcz pomówieniami niewytrzymującymi konfrontacji z faktami" - piszą ks. Jarosław Grabowski, ks. Adam Pawlaszczyk i ks. Henryk Zieliński.
Reklama
Jak wyjaśniają, publikacja trzech tygodników katolickich, w której realizację włączyli się też inni dziennikarze i inne redakcje, jest odpowiedzią na te oskarżenia. "Ukazujemy problem z wielu perspektyw, nie uciekając od trudnych zagadnień. Wskazujemy niewiarygodność zarzutów, ich ahistoryczność oraz kontekst cywilizacyjny, a także działania papieża Polaka zmierzające do oczyszczenia Kościoła. Kreślimy również duchową sylwetkę Karola Wojtyły. Jesteśmy przekonani, że tak szerokie podejście do tematu potwierdzi bezpodstawność oskarżeń i pozwoli czytelnikom zrozumieć intencje, jakie za nimi stoją" - czytamy we wspólnym stanowisku redakcji.
W tekście "Dlaczego Jan Paweł II jest atakowany" publicysta "Niedzieli" Grzegorz Polak, autor wielu książek poświęconych pontyfikatowi papieża Polaka stwierdza - cytując oświadczenie Rady Stałej Episkopatu Polski - że przyczyną medialnego ataku na jego osobę i pontyfikat jest m.in. nastawienie wobec jego nauczania, wyrażonego chociażby w encyklikach "Redemptor hominis" i "Veritatis splendor", a także wobec głoszonej przez niego teologii ciała, „co nie odpowiada współczesnym ideologiom propagującym hedonizm, relatywizm i nihilizm moralny”. Pretekst do ogromnego ataku na osobę papieża stanowi to, że jego nauczanie „staje w poprzek tego, co jest subiektywizmem i relatywizmem”.
Jan Paweł II był i jest atakowany przez środowiska proaborcyjne i feministyczne właśnie za bezkompromisową obronę życia. Ma również wrogów w „zorganizowanym sprzysiężeniu”, które obejmuje - jak pisał sam papież - „instytucje międzynarodowe, fundacje i stowarzyszenia, które prowadzą programową walkę o legalizację i rozpowszechnienie aborcji na świecie” (n. 59). Do tego należy dodać przemysł farmaceutyczny, gdyż – jak zauważa papież – inwestuje on ogromne fundusze w produkcję środków, które pozwalają na zabicie dziecka w łonie matki. Red. Polak konkluduje też, że nauczanie papieża pozostanie zawsze niewygodne dla ideologii niezgodnych z chrześcijańską antropologią.
Reklama
Bogumił Łoziński w tekście "Oskarżenia bez pokrycia" przytacza dwa przykłady, na których zbudowano medialne przekonanie o tym, że Jan Paweł II rzekomo wiedział o przestępstwach seksualnych dokonywanych przez duchownych, ale nie podjął żadnych kroków, aby temu przeciwdziałać. Pierwszym jest przypadek Marciala Maciela Degollado z Meksyku, założyciela zgromadzenia Legionistów Chrystusa, który przez dziesięciolecia molestował seksualnie dzieci i seminarzystów.
"Oskarżyciele Jana Pawła II twierdzą, że papież musiał wiedzieć o zbrodniach Maciela, a mimo to go nie ukarał, a wręcz krył. Aby udowodnić swoje tezy, zestawiają ze sobą różne wydarzenia, które pasują do ich wersji, nie mając jednak żadnych dowodów na ich poparcie. Rozpowszechniają jedynie tendencyjne interpretacje czy wręcz insynuacje" - pisze Łoziński.
Drugim jest przypadek kard. Theodore’a McCarricka, który przez dziesięciolecia wykorzystywał seminarzystów i nieletnich chłopców. Janowi Pawłowi II zarzuca się, że mianował go metropolitą waszyngtońskim, mimo że wiedział o jego przestępstwach. Jego historię przytacza w swojej książce "Bielmo" Marcin Gutowski, dziennikarz TVN24.
"Wysłuchuje opowieści osób skrzywdzonych przez McCarricka, które opowiadają o swojej traumie. To wywołuje współczucie, co jest zrozumiałe, bo przecież niewątpliwie doznały potwornej krzywdy, tyle że odpowiedzialność za tę krzywdę jest przenoszona ze sprawcy na Jana Pawła II" - analizuje red. Łoziński.
Na zakończenie swojego tekstu podkreśla: "Trudność w obronie Jana Pawła II wynika ze znanego mechanizmu, że łatwiej jest rzucić oskarżenie, niż się przed nim bronić, gdyż odparcie zarzutów zawsze wymaga obszernych wyjaśnień. Jednak nie można nieprawdy i insynuacji pozostawić bez odpowiedzi. Aby prawda zwyciężyła, musi być ukazywana".
Reklama
Z kolei Grzegorz Górny w tekście "Pułapka ahistoryczności" podkreśla, że dziś wiele mediów, zwłaszcza lewicowo-liberalnych, krytykuje Jana Pawła II za jego stosunek do pedofilii wśród duchownych. Publicyści podejmujący ten temat, opowiadając o wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lub nawet kilkunastu lat, najczęściej popełniają błąd ahistoryzmu, interpretując fakty i zjawiska w oderwaniu od ich ówczesnego kontekstu historycznego. "Rzutują naszą obecną wiedzę, świadomość i wrażliwość na czasy minione, tak jakby nie różniły się one niczym od teraźniejszości. A przecież jeszcze w latach 70. i 80. XX w. pedofilia była tolerowana i zachwalana w środowiskach europejskiej lewicy" - argumentuje Górny, pokazując, że jeszcze w latach 70. środowiska intelektualnej lewicy we Francji czy Niemczech promowały ideę legalnej pedofilii.
W odróżnieniu od wspomnianych osobistości życia publicznego - pisze red. Górny - Jan Paweł II w ocenie tego typu zjawisk miał inne zdanie i był zawsze pryncypialny. Podejmował w tych sprawach kroki, w miarę jak wychodziły na jaw kolejne nadużycia i ujawniała się ich skala. Początkowo też Jan Paweł II liczył, że poszczególne episkopaty same poradzą sobie ze skandalami pedofilskimi. Gdy okazało się, że to nie działa, a skala zjawiska jest większa, niż przypuszczano, zaczął podejmować kolejne działania. Ich zwieńczeniem było stworzenie systemowego mechanizmu zwalczania pedofilii na poziomie Watykanu.
Zbiorową publikację katolickich tygodników uzupełniają teksty Mileny Kindziuk (UKSW), ks. prof. Dariusza Kowalczyka SJ ("Idziemy"), ks. Sławomira Odera (postulator w procesie kanonizacyjnym Jana Pawła II) i Bronisława Wildsteina.