Prokurator generalna USA bada ściganie działaczy pro-life
Za rządów Bidena działacze pro-life byli ścigani, a niektórzy zostali skazani na kilka lat więzienia. Pam Bondi chce się dowiedzieć, czy działania poprzedniego rządu miały podłoże polityczne.
Nowa prokurator generalna Stanów Zjednoczonych Pam Bondi ogłosiła po zaprzysiężeniu, że przeprowadzi dochodzenie w sprawie prześladowania działaczy pro-life i konserwatystów przez administrację Bidena.
Bondi zainicjowała już zmiany w Departamencie Sprawiedliwości w związku z obawami o upolitycznienie sądownictwa. Jednym z pierwszych kroków było powołanie grupy roboczej w celu zbadania procedur, na które mogły mieć wpływ uprzedzenia polityczne. Bondi chce przywrócić bezstronność Ministerstwa Sprawiedliwości i zagwarantować, że wymiar sprawiedliwości będzie mógł funkcjonować bez wpływów politycznych.
Nowa prokurator generalna chce zbadać szereg spraw, w których administracja Bidena ścigała działaczy pro-life. Chce się dowiedzieć, czy prześladowania te były obiektywnie uzasadnione, czy też miały podłoże polityczne.
Za rządów Bidena aktywiści pro-life, którzy demonstrowali przed klinikami aborcyjnymi, byli ścigani. Kilkoro z nich skazano więc na kilka lat więzienia. Prezydent Trump krótko po objęciu urzędu ułaskawił 23 z nich.
Niepełnosprawne dzieci narysowały laurki dla parlamentarzystów, by w ten sposób ratować życie dzieci takich jak one.
W tym roku udało się zebrać rekordową w historii polskiego ruchu pro-life liczbę podpisów pod zakazem aborcji eugenicznej, w wyniku której zabijanych jest ponad 1000 dzieci rocznie. Pod projektem ustawy #ZatrzymajAborcję podpisało się ponad 830 tys. osób. - Oprócz tego mamy wyjątkowe wsparcie niepełnoprawnych dzieci - mówi "Niedzieli" Kaja Godek, pełnomocnik inicjatywy #ZatrzymajAborcję.
Prokuratura Rejonowa w Radomiu przedstawiła dzisiaj nowe informacje w sprawie tragicznej śmierci ks. Jarosława Wypchły, proboszcza z Domaszna.
Audi, którym podróżowało dwóch mężczyzn, wjechało w samochód kierowany przez duchownego. Po zdarzeniu obaj twierdzili, że nie pamiętają całego zdarzenia i nie wiedzą, kto kierował. Z zebranych materiałów dowodowych wynika natomiast, że śledczy wiedzą już, kto kierował autem w chwili wypadku.
W Paryżu rozpoczął się w poniedziałek proces sprawcy ataku terrorystycznego, dokonanego 29 października 2020 roku w bazylice w Nicei, w którym zginęły trzy osoby. Oskarżony, obywatel Tunezji Brahim Aouissaoui oświadczył przed sądem, że ma amnezję i nie pamięta swych działań.
"Nie pamiętam faktów, nie mam nic do powiedzenia, bo nic nie pamiętam" - oświadczył Aouissaoui. Od początku śledztwa przekonywał on, że nie pamięta ani ataku, ani swojego wcześniejszego życia w Tunezji. Podczas przesłuchania przed sądem w poniedziałek powiedział też, że nie zna nazwiska swojego adwokata. Potwierdził zaś swoją tożsamość.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.