Wkrótce minie kwartał od pierwszego wystąpienia nowego premiera nowego rządu, które to exposé porównywane było z „koncertem życzeń” w stylu wczesnego Edwarda Gierka - dla każdego coś miłego - z motywem przewodnim: więcej zaufania władzy do obywateli. W zderzeniu z kampanią wyborczą PO rodziło to nadzieje na solidną obniżkę podatków; jak bowiem inaczej władza może okazać więcej zaufania do obywateli, niż mówiąc im: ufamy, że potraficie lepiej wydawać swoje pieniądze niż urzędnicy?.
Niestety, żadne obniżki podatków nie nastąpiły, gorzej, polityka rządu staje się z miesiąca na miesiąc coraz bardziej kosztowna. Z zadeklarowanego zaufania władz do obywateli skorzystali natomiast nie wszyscy, ale niektórzy - obywatele specjalnej kategorii. Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie wypuszczenia z Polski niejakiego Mazura, przedsiębiorcy podejrzanego o zlecenie zabójstwa gen. Marka Papały, szefa policji. Ci, którzy wypuścili go z Polski, umożliwiając ucieczkę, z pewnością bardzo chwalą sobie okazane im zaufanie... Tuż przed świętami z zadeklarowanego zaufania skorzystał inny przedsiębiorca, Krauze, podejrzewany z kolei o udział w przecieku, wskutek czego spaliła na panewce wielka akcja antykorupcyjna. Dopóki przy władzy był PiS, dżentelmen ten nie wyściubiał nosa z zagranicy, ale teraz, gdy nowa władza ufa już (wybranym?) obywatelom, wnet sam pośpieszył do prokuratora. Żeby uchronić go przed dociekliwością dziennikarzy - o fakcie przesłuchania poinformowano media kilka dni po fakcie... Niemal w przededniu jego powrotu do kraju sąd uniewinnił Aleksandrę Jakubowską, zamieszaną w słynną aferę medialną, każąc nam - pozostałym obywatelom - wierzyć, że całą tę aferę wymyśliła jedna osoba, mało znana urzędniczka w Ministerstwie Kultury, która w chwili jakiejś niewytłumaczalnej pomroczności (jasnej?...) dopisała w ustawie słowa „lub czasopisma”.
Widać zatem od razu, że swoisty klimat „zaufania władz do obywateli” - do niektórych, wybranych obywateli - narasta gwałtownie, z czego cieszą się zapewne i inni wybrani obywatele, mający jeszcze nie tak dawno, pod rządami PiS-u, raczej duże powody do obaw. Co do pozostałych obywateli, niestety: jak gdyby nie dotyczyło ich zwiększone zaufanie nowej władzy. Rząd nie wierzy górnikom, iż słusznie domagają się podwyżek, więc zmuszeni są strajkować; podobnie nie ufa niezadowolonym lekarzom, i to tak bardzo, że minister zdrowia odżegnuje się, jakoby w ogóle rząd miał cokolwiek wspólnego z podwyżkami dla lekarzy w... państwowej służbie zdrowia. „To nie rząd daje podwyżki, to dyrektorzy szpitali” - powiada przedstawiciel rządu, wzbudzając przysłowiowe pytanie: „Kpi czy o drogę pyta?”... Także sędziowie nie cieszą się zaufaniem nowej władzy: i im rząd p. Tuska nie uwierzył, że powinni zarabiać więcej, czego domagają się, ufni jeszcze w przyrzeczenia rządu poprzedniego, który podzielał ich opinię...
Po kwartale rządów gabinetu Tuska można więc już zweryfikować deklarowane przez niego „większe zaufanie do obywateli”: jest to, owszem, większe zaufanie, ale tylko do obywateli, których egzemplifikację stanowią takie nazwiska, jak Mazur, Krauze, Jakubowska. Zważywszy natomiast, że szybko odsunięto od śledztw w ważnych sprawach aferalno-korupcyjnych tych prokuratorów, którzy zdążyli już pod rządami PiS-u wgryźć się w te trudne, skomplikowane sprawy - krąg „obdarzonych zaufaniem” wybranych obywateli poszerza się jakby o nowy „element”. Mnie to nie dziwi, bo przypominam sobie, że podczas ostatnich wyborów prawie 95 proc. skazanych, odsiadujących kary więzienia z prawem głosowania, głosowało właśnie na Platformę Obywatelską.
A o niższych podatkach już w ogóle nie słychać, chociaż nie ma lepszego dowodu większego zaufania władzy do obywateli niż znacząca ich obniżka...
Pomóż w rozwoju naszego portalu