Znowu kłopoty z wenezuelskim prezydentem Hugo Chávezem. Tym razem obraził on honduraskiego kardynała Oscara Andrésa Rodrígueza Maradiagę. Nazwał go "papugą" i "imperialistycznym pajacem". Co wywołało
wściekłość przyjaciela Fidela Castro i Aleksandra Łukaszenki? Honduraski purpurat skrytykował wcześniej Cháveza, wzywając go do dialogu. Napomniał go także, aby pamiętał, że nie jest bóstwem, które może
deptać prawa kogokolwiek.
Słowa wenezuelskiego prezydenta wywołały liczne protesty w Hondurasie. Informował o nich honduraski serwis "La Prensa". Kard. Rodrígueza wziął w obronę prezydent kraju Manuel Zelaya, którego poparli
również parlamentarzyści, biznesmeni i obrońcy praw człowieka.
Prezydent Zelaya poinformował, że będzie dzwonił w tej sprawie do swego wenezuelskiego odpowiednika. Zapowiedział, że powie Chávezowi, kim jest osoba, którą tak bezceremonialnie zaatakował, i jakie
znaczenie ma dla państwa oraz jakim szacunkiem cieszy się w narodzie.
Do poczynienia odpowiednich kroków wezwał prezydenta honduraski parlament.
Jego przedstawiciel - poseł Roberto Micheletti Bain nazwał kard. Rodrígueza autorytetem dla wszystkich obywateli Hondurasu i zapowiedział, że władza nie pozwoli nikomu deptać godności purpurata.
Inny parlamentarzysta Juan Orlando Hernández nazwał wypowiedź Cháveza napaścią na wszystkich katolików.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu