Są ludzie, którzy pomimo odejścia do wieczności pozostają na zawsze w pamięci żyjących. Na parafialnym cmentarzu w Łyszkowicach jest grobowiec, na którym do dzisiaj nieznane ręce zapalają znicze i kładą świeże kwiaty. Na skromnej tabliczce napis: „śp. Maria Nevé”. Mało kto wie, że była to osoba serdecznie wspominana przez wielu żołnierzy i oficerów II Rzeczypospolitej. Mieszkała w Warszawie. Żyjąc w tzw. wyższych sferach, sens życia znalazła w pracy społecznej na rzecz wojska.
W 1922 r. trafiła do stowarzyszenia Polski Biały Krzyż, którego zadaniem była pomoc w organizowaniu czasu wolnego dla żołnierzy i społeczna opieka nad wojskiem. Członkowie stowarzyszenia prowadzili zbiórki na rzecz wojska, zakładali świetlice wojskowe, organizowali przedstawienia i spotkania kulturalne, przygotowywali paczki świąteczne i odwiedzali żołnierzy w koszarach. Byli sercem i duszą z tymi, od których zależało bezpieczeństwo Ojczyzny, a swoją postawą w kontaktach towarzyskich pozyskiwali „możnych tego świata” i zwracali uwagę na rangę wojska w społeczeństwie. Do pracy na rzecz wojska pani Maria zachęciła też swoją córkę Irenę.
Po upadku Powstania w 1944 r. Maria Nevé, tak jak wielu, została wysiedlona. Po zakończeniu działań wojennych straciła wszystko. W Warszawie nie było już dla niej miejsca. Losy rzuciły ją do Łowicza, gdzie podjęła pracę w Państwowym Gimnazjum i Liceum. Znając dobrze języki francuski, angielski i rosyjski, cały wolny czas poświęcała korepetycjom i służbie potrzebującym. Zmarła 19 grudnia 1955 r. w Łowiczu, a przygarnął ją cichy łyszkowicki cmentarz.
Może gdzieś w Polsce czy w świecie żyje jeszcze jakiś stary wiarus, który zachował we wspomnieniach panie z Białego Krzyża, takie jak śp. Maria Nevé. Może te wspomnienia przekazał też swoim potomkom...
Pomóż w rozwoju naszego portalu