Anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: Bóg z nami. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją małżonkę do siebie. Mt 1,21-21.24.
W Ewangelii, którą dziś czytamy, Maryja jest… zależna. Jej przyszłość zależy całkowicie od decyzji Józefa – od tego, czy Jej uwierzy; czy uwierzy Bogu. Maryja jest zależna i potrzebuje Józefa. Właśnie wróciła do Nazaretu po trzech miesiącach nieobecności, spędzonych w odległym Ein Karem. Kiedy opuszczała Nazaret, była już poślubiona Józefowi, ale jeszcze z nim nie mieszkała. Po trzech miesiącach wraca w ciąży, która za niedługi już czas zacznie być widoczna. To, czego Józef może być pewien, to że nie jest to jego dziecko. Czyje zatem jest? Boga. My to wiemy, ale postawmy się na miejscu Józefa – nawet jeśli był najufniejszym, najmniej podejrzliwym, najsprawiedliwszym człowiekiem w historii świata.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Jest w tym coś irytującego. Maryja jest niewinna, Józef jest niewinny. A znaleźli się w naprawdę fatalnej sytuacji. Przez kogo? Gdzie ten Ktoś teraz jest? Coś zamierza zrobić?
Owszem, Pan Bóg wkracza w pewnym momencie w tę historię, ale najpierw pozwala, by Józef sam próbował znaleźć wyjście, a Maryja była całkowicie zdana na niego i od niego zależna. Zresztą, nawet gdy już wreszcie zainterweniuje, to nie zrobi tego zmuszając Józefa do czegokolwiek. Bóg mówi do niego we śnie, przez co zostawia mu niejako „wyjście awaryjne”. Rano, po przebudzeniu, Józef będzie mógł zrobić to, co polecił mu anioł. Ale równie dobrze, z czystym sumieniem, będzie mógł machnąć ręką i powiedzieć: „Sen mara, Bóg wiara… Co to ja miałem…? A tak! Oddalić Maryję…”. Nawet po owym sennym objawieniu anioła i wyraźnej podpowiedzi ze strony Boga decyzja nadal należy do Józefa. I ma on prawo podjąć każdą możliwą decyzję. Do końca Maryja zależna jest od Józefa, zdana na niego. Potrzebuje go.
Reklama
To nie „podłe” ze strony Pana Boga? Najpierw o coś prosi, do czegoś zaprasza… A potem zostawia nas na łasce ludzi? Skazuje na zależność od innych? Nie powinien o nas zadbać osobiście, pousuwać przeszkody z drogi, zabezpieczyć nas pod każdym względem? Czy bycie zależnym od innych jest komfortowe, bezpieczne? Ludzie są przecież tak bardzo zawodni. Ludzie potrafią też być niewrażliwi, czasem okrutni. Mogą odmówić, upokorzyć. Ich możliwości często są bardzo ograniczone. Mogą pomóc tylko trochę, albo w nie do końca właściwy sposób. To naprawdę musi tak być, żebyśmy nawzajem się potrzebowali?
Widocznie tak, skoro Bóg nie oszczędził tego nawet Matce swojego Syna i to w tak dramatycznym momencie, w którym nieadekwatna ludzka decyzja mogła kosztować Ją i Syna Bożego życie. Najwidoczniej to jest konieczne, byśmy się nieustannie nawzajem potrzebowali. Może po prostu to także jest częścią bycia „na obraz i podobieństwo” Jego, który w Trójcy jest przecież Wspólnotą Dającą i Przyjmującą, a nie Samowystarczalną Samotnością?
Red.
Tekst pochodzi z książki „Nocą szukałam. Rekolekcje maryjne – zrób to (nie) sam”, ks. Michał Lubowicki
[zdjecie id="127073"][/zdjecie]Promuj akcję na swojej stronie internetowej
Wklej kod na swojej stronie internetowej (750px x 200px)
<a href="https://www.niedziela.pl/trzymajsiemaryi"><img src="https://www.niedziela.pl/download/baner-trzymajsiemaryi-750x200.jpg" alt="niedziela.pl - #TrzymajsieMaryi" /></a>
Wklej kod na swojej stronie internetowej (300px x 300px)
<a href="https://www.niedziela.pl/trzymajsiemaryi"><img src="https://www.niedziela.pl/download/baner-trzymajsiemaryi-300x300.jpg" alt="niedziela.pl - #TrzymajsieMaryi" /></a>
Jeżeli potrzebujesz banera o innym rozmiarze lub umieściłeś baner, napisz do nas: internet@niedziela.pl