Bezrobocia nie należy mylić z niechęcią do pracy. Tego, kto w
Warszawie może pracować, ale nie chce, należy oceniać inaczej, niż
człowieka, który żyje w regionie dotkniętym trzydziestoprocentowym
bezrobociem i chętnie podjąłby jakąkolwiek pracę, lecz nie ma gdzie
się zatrudnić. W stosunku do pierwszych trzeba by zastosować słowa
św. Pawła: "Kto nie chce pracować, niech też i nie je". Drugim -
zobowiązani jesteśmy udzielić pomocy, jako że ich trudności są konsekwencją
niesprawiedliwego urządzenia świata, w którym zapisał się nasz grzech:
brak miłości.
Bóg sądzi człowieka z jego wolnych wyborów. Grzechem jest
to, co zostało nieodwołalnie postanowione w sercu, nawet jeśli nie
udało nam się dopiąć swego do końca. I na odwrót: szczerze postanowione
dobro, mimo niezawinionego niespełnienia go, jest zasługą przed Bogiem.
W tym kluczu zostali ocenieni robotnicy, którzy w Chrystusowej przypowieści
zostali najęci do pracy w winnicy na godzinę przed końcem dnia. Gospodarz
winnicy wziął pod uwagę ich gotowość do pracy. Mimo że nikt ich nie
najął, do ostatniej godziny nie stracili nadziei, nie rozeszli się
do domów. Wytrwale czekali, i to się opłaciło.
Pozostaje jeszcze kwestia tych, którzy czuli się pokrzywdzeni,
bo otrzymali po denarze, mimo że pracowali cały dzień. Warto zaznaczyć,
że przypowieść o robotnikach dotyczy Królestwa Bożego, a nie podaje
modelowego urządzenia zakładu pracy, gdzie przy podziale dochodu
wypracowanego przez załogę należy uwzględnić zaangażowanie każdego
z jej członków. Zapłata, która czeka nas w Królestwie Bożym, jest
w całości wysłużona przez Chrystusa - jest łaską. Każdy, nawet jeśli
służył Bogu od niemowlęcia, otrzymując wieczną nagrodę, dostaje nieskończenie
więcej, niż mu się należy z tytułu zwykłej sprawiedliwości. Pamiętajmy
o tym zawsze, a zwłaszcza wtedy, gdy zastanawiamy się, czy to sprawiedliwe,
że Jezus obiecał życie wieczne łotrowi na krzyżu i wielu innym pracownikom
ostatniej godziny.
Fakt, że Bóg hojnie nagradza nawet tych, którzy mieli dobre
chęci, ale nie zdążyli się dla Niego spracować, jest także dla nas
pociechą, przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, nikt z nas nie
może powiedzieć o sobie, że idealnie wypełnia Bożą wolę i być może
w ostatniej godzinie otworzą się nam oczy na zadania, które powinniśmy
wykonać. Po drugie zaś - jest pewnie trochę naszej winy w tym, że
wielu ludzi nie usłyszało jeszcze wezwania do Chrystusowej winnicy.
I dobrze, że przez nas nie muszą stracić wszystkiego, bo wtedy nasza
odpowiedzialność byłaby nie do udźwignięcia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu