21 grudnia 1966 r. kard. Stefan Wyszyński otrzymał telegram od
Ojca Świętego Pawła VI z upoważnieniem do udzielenia przez wszystkich
biskupów ordynariuszy błogosławieństwa apostolskiego na zakończenie
roku Tysiąclecia Chrztu Polski. W depeszy były także życzenia dla
narodu polskiego. Upoważnienie oznaczało jedno - Papież nie przyjedzie
do Polski. Oczywiście, Ksiądz Prymas przewidywał, że tak się stanie,
bo takie zakończenie sprawy sugerowały komunikaty Radia Watykańskiego
na temat bożonarodzeniowych planów Pawła VI, jak i artykuły w polskiej
prasie, będące wyrazem aktualnego nastawienia władz komunistycznych
do ewentualnego przyjazdu Następcy św. Piotra. Jednak gdzieś w sercu
tliła się jeszcze nadzieja, że wiara narodu polskiego wsparta zostanie
obecnością Ojca Świętego.
Ostatnie godziny roku jubileuszowego kard. Stefan Wyszyński
spędził w archikatedrze św. Jana w Warszawie. Tuż przed północą przy
wtórze dzwonów katedralnych i wszystkich warszawskich świątyń zostały
odśpiewane Ciebie, Boga, wysławiamy i Wierzę. Zarówno katedra św.
Jana, jak i kościoły w całej Polsce, mimo noworocznych zabaw i bali,
były wypełnione wiernymi.
O północy rozpoczęła się Msza św. Prymas Tysiąclecia wygłosił
kazanie, w czasie którego dokonał pierwszego podsumowania zakończonego
Milenium Chrztu Polski, podkreślając dary, jakich Bóg udzielił
całemu narodowi i każdemu Polakowi z osobna. Nakreślił zadania duszpasterskie
Kościoła w Polsce, które miały opierać się na "Społecznej Krucjacie
Miłości".
Po powrocie do domu raz jeszcze wrócił do oceny minionych
dziesięciu lat: Wielkiej Nowenny i Tysiąclecia Chrztu Polski. Zapiski
z tą datą są wyjątkowo obszerne. O osobowości Księdza Prymasa najwięcej
zdaje się mówić krótki końcowy fragment podkreślający zasługi ludzi,
którzy zaangażowali się w to dzieło. Kard. Wyszyński, autor samej
koncepcji obchodów Milenium i przygotowań do niego, jak również inspirator
wielu konkretnych działań, nie przypisał sobie zasług, lecz dostrzegał
innych:
O zasługach ludzi trudno mówić dziś sprawiedliwie. Działali
oni w środowisku ludzi wierzących, mogli drażnić obojętnych i "postępowych",
którzy w swej zarozumiałości przypisywali sobie pełniejsze rozumienie
katolicyzmu. Środowisko modlących się było głównym odbiorcą pracy
Wielkiej Nowenny. Ostrożnych zraziła polityczna propaganda antynowennowa.
Również tych, dla których tematyka Wielkiej Nowenny była zbyt trudna
i obfita, tak że za nią nie nadążali - praca pozostawiła na boku.
Nie mówię o wrogości do Wielkiej Nowenny ateistów z "Argumentów",
członków partii i "Paxu". Rezerwę zachował "Tygodnik Powszechny"
i "Znak", wraz z ośrodkami KIK. - Mocno poparły Wielką Nowennę zakony,
zarówno męskie, jak i żeńskie. Wielką zasługę w dziedzinie organizacji
wykonawczej ma zakon Ojców Paulinów, głównie ojcowie Wrzalik, Tomziński,
Kosiak i o. Teofil, przeor; poparli oni pracę Instytutu Prymasowskiego
i nieśli pomoc członkiniom w ich pracy organizacyjnej i propagandowej.
- Wielkie zasługi ma Komisja Maryjna, a głównie biskup Z. Goliński
i biskup J. Czerniak. Wszystkich innych ludzi, którzy od początku
Wielkiej Nowenny stanęli wytrwale przy Episkopacie, nagrodzi Jezus
Chrystus, którego Matka została tak uczczona w Polsce milenijnej.
Po zakończeniu niezwykle pracowitego roku Ksiądz Prymas
udał się na zimowy odpoczynek do Lasek, gdzie przebywał w dniach
10-29 stycznia.
W tym czasie, 20 stycznia, w Warszawie doszło do posiedzenia
Komisji Wspólnej Episkopatu i Rządu. Już początek zapowiadał, że
atmosfera będzie gorąca. Szczególnie "podminowany" zdawał się być
reprezentant rządu Zenon Kliszko. Dopiero wrócił z Moskwy, z tajnej
narady z przywódcami sowieckimi. Nie potrafił ukryć atmosfery tamtych
obrad i zmęczenia. Już na wstępie pełnym pretensji głosem zapytał
o to, co dzieje się z bp Klepaczem, który jest członkiem Komisji,
a nie przybył na spotkanie. W tym czasie bp Klepacz już bardzo poważnie
chorował, a właściwie umierał.
Na początku biskupi złożyli protest przeciwko planom likwidacji
seminariów.
Posiedzenie dotyczyło uchwalenia regulaminu seminariów.
Trwało blisko dwie i pół godziny i mimo wybuchów wściekłości Zenona
Kliszki miało dość monotonny przebieg. Najpierw Kliszko mówił, że
punktem wyjścia jest fakt, że seminaria podlegają Minsterstwu Oświaty
na podstawie rozporządzenia tegoż Ministerstwa z 1961 r. Na co bp
Zygmunt Choromański odpowiadał, że nie, i nie ma mowy o nadzorze
Ministerstwa nad seminariami. Wtedy Kliszko ze wściekłością odczytywał
przywieziony przez siebie regulamin seminariów, który zawierał: prawo
wizytacji i hospitacji, dołączenie do przedmiotów obowiązkowych wykładanych
w seminariach nauki o Polsce współczesnej, prawo do wydawania zarządzeń
powizytacyjnych, prawo do oceny programów nauczania, również teologii,
obowiązek zgłaszania kandydatów na rektorów i wykładowców, przedstawienie
szczegółowego programu wykładów. Oczywiście, biskupi sprzeciwili
się kategorycznie takim żądaniom, argumentując, że nie pozwalają
na to ani przepisy prawa kościelnego, ani odpowiednie rozporządzenia
Stolicy Apostolskiej. Zaraz też próbowali przedstawić swój projekt
regulaminu opartego na naczelnej zasadzie, że seminaria nie mogą
być nadzorowane przez państwo. Ale rozwścieczony do czerwoności Kliszko
nie pozwalał. I tak kilka razy według tego samego schematu. Kliszko
i Sztachelski - jak to określił na podstawie relacji bp. Choromańskiego
Ksiądz Prymas - byli usposobieni odpornie na wszelkie argumenty,
bp Dąbrowski z tej samej parafii, a bp Choromański odpowiadał spokojnie
i wytrwale - Nadzór nie.
Nic zatem dziwnego, że w tym składzie, zwłaszcza z nie panującym
nad sobą Kliszką, nie mogło dojść do jakiegokolwiek porozumienia.
Storna kościelna przystała na propozycję przedstawicieli władzy,
aby odpowiedni dokument przygotowała podkomisja z udziałem bp. Bronisława
Dąbrowskiego i kierownika Urzędu do Spraw Wyznań Aleksandra Skarżyńskiego.
Widać było, że komunistom bardzo zależało na pośpiechu. Kard. Wyszyński
domyślał się, że związane jest to z udaniem się do Moskwy, tym razem
z oficjalną wizytą, przedstawicieli rządu.
27 stycznia zmarł bp Michał Klepacz. Cztery dni później
Ksiądz Prymas podczas pogrzebu podkreślił jego zasługi dla Kościoła
w Polsce. Mówił m. in.:
Mimo swej niezwykłej dyskrecji i subtelności, miał biskup
pełne rozeznanie i zrozumienie doniosłości problemów i spraw, które
musiał dotykać. A dotykał ich wielokrotnie. [...] Pozostał tej pracy
wierny do końca.
30 stycznia doszło do spotkania podkomisji w sprawie seminariów.
Aleksander Skarżyński zapoznał się z propozycją regulaminu przedstawioną
przez Episkopat, ale nie zajął w tej sprawie żadnego stanowiska.
Bp Dąbrowski przedłożył mu natomiast pisemną opinię o projekcie rządowym.
Tego samego dnia świat obiegła sensacyjna wiadomość: papież
Paweł VI 2 lutego miał przyjąć przebywającego we Włoszech przewodniczącego
Rady najwyższej ZSRR Nikołaja Podgornego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu