Reklama

Pamiętnik ks. Andrzeja Czechowicza (11)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedyś, gdy byłem pytany z polskiego, posłużyłem się w opowiadaniu takim określeniem: "Gospodyni wyniosła świniom chlać". Profesor Budkowski przerwał mi: "Jak powiedziałeś? Powtórz jeszcze raz". Zaczerwieniłem się po uszy. Na kilkakrotne naleganie, bym jeszcze raz powiedział, co gospodyni zrobiła, zawołałem w największym zdenerwowaniu: "Mówiłem przecież wyraźnie, że dała świniom chlać". Profesor oczywiście nie wyśmiał mnie. Wyjaśnił spokojnie, że takiego wyrazu nie zna. Pierwszy raz go słyszy. Ja znowu od dziecka innego nie słyszałem. Gdy profesor wyjaśnił znaczenie dialektu i przedstawił wielką wartość słownictwa polskiego ludu, naznosiłem mu takich wyrażeń gwarowych cały stos, tak że starczyłoby ich na pracę doktorską.

Zdarzały się przypadki wyśmiewania uczniów przez profesorów. Taki humor cechował niekiedy profesora Wierzbickiego. Uczeń nic mu nie odpowiada. Prowadzi go do tablicy, daje kredę i każe pisać dyktowane litery: E, E, g, E, h, g, k, n, l. Potem obrócił ucznia do klasy, przy głowie opartej o tablicę narysował wielkie uszy i czytał triumfalnie napisany skrót: Esel, Esel, grosser Esel hast geschrieben, kanst nicht lesen.

Na godzinach lekcyjnych czułem się pewny siebie. Patrzyłem z uśmiechem na kolegów, jak trzęsą się ze strachu przed lekcją i męczą zapytani. Nie rozumiałem tego, jak można nie odrobić lekcji. Pozwalałem sobie na niewinne żarty z nauczyciela. Profesor Golenia lubił wyrywać do odpowiedzi ucznia, który nie uważał. Zamknąłem łaciński podręcznik, lekkim zagięciem kartki zaznaczyłem miejsce lektury i symuluję drzemkę. Nie czekałem długo. "Dalej, Czechowicz" - woła profesor i bierze notes do zapisania murowanej dwói. W jednym momencie wstaję, bez przerwy czytam tekst i płynnie tłumaczę. Miałem potem spokój przez pół roku. Trzeba z uznaniem podkreślić, że się nie obraził i dał mi stopień bardzo dobry.

Niektórych profesorów nie lubiłem. W klasie drugiej uczył przyrody Bohdan Szechowycz, słabo po polsku mówiący Ukrainiec. Wywołuje mnie do tablicy. Przy tablicy stał jako pomoc naukowa szkielet ludzki. Nic nie mówiąc, dotykał trzciną szybko tego szkieletu i trzeba było równie śpiesznie wygłaszać nazwy wskazanych kości po polsku i po łacinie. Mimo przygotowania, zagubiłem się, a Szechowycz do mnie: "Ty, Czechowycz, ty się nazywasz prawie tak jak ja, ale ja tobie dać dwójkę". Przepadł w mojej opinii na zawsze.

Najwięcej sympatii mieli u mnie trzej profesorowie Żydzi. Dr Aleksander Koller uczył języka francuskiego, angielskiego i stenografii. Mówiono mi, że został profesorem później w Tel Awiwie. Pięknym człowiekiem był nasz germanista Leopold Żarnowicz. Wreszcie matematyk Samuel Herstein. Odwiedził mnie raz w domu na Wysokiej i w potocznej mowie zwracał się do mnie, on jedyny z wychowawców, po imieniu. Odnosiłem wrażenie, że ci profesorowie mnie rozumieją. Im zawdzięczam, że od piątej klasy umieszczono mi na świadectwie notatkę: "Do następnej klasy chlubnie uzdolniony". Bardzo mnie to budowało.

Warunki mego życia nie stanowiły podłoża do rozwijania zamiłowań osobistych. Trzeba mieć na nie czas i pieniądze. Gdy nosiłem jeszcze srebrne paski, bawiłem się chętnie ze swoimi rówieśnikami na wsi. Razem ze Staszkiem Puszem i innymi w porze letniej graliśmy w kiczki, łowili koszem ryby, wykopywali trzmiele, topili chomiki, puszczali orły.

Gdy byłem już przy złotych paskach, książki stały się dla mnie towarzyszem, zabawą, miłością. Czerpałem je z wypożyczalni szkolnej i miejskiej. Niełatwo było dostać książkę dobrą i ciekawą. Nie wracały zwykle do szafy, tylko krążyły po kumotersku od czytelnika do jego przyjaciela. Na pierwszy ogień służyli potrzebom Verne, Kraszewski, Sienkiewicz. Ciekawą książkę dzieliłem jak czekoladę na kawałki, żeby nie pochłonąć całej przez jeden wieczór, ale na drugi dzień używając rozkoszy czytania. Byłem prawdopodobnie w czwartej klasie, gdy dokonałem wielkiego dzieła: założyłem własną bibliotekę. Stanowiły ją: Ben-Hur, Quo vadis, Szary proch i trzy inne, otrzymane jako nagrody pilności.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Watykan/ Kardynał Krajewski o stanie papieża: wiemy to, co mówią lekarze

2025-02-22 22:11

[ TEMATY ]

kard. Krajewski

Urszula Buglewicz/Niedziela Lubelska

Papieski jałmużnik kardynał Konrad Krajewski, jeden z najbliższych i najbardziej zaufanych współpracowników papieża Franciszka, powiedział, że o jego stanie dowiaduje się od lekarzy i nie wie nic więcej. W sobotę Watykan poinformował o pogorszeniu się stanu zdrowia papieża; o kryzysie oddechowym, podaniu tlenu i transfuzji krwi.

Kardynał Krajewski, który jest prefektem Dykasterii ds. Posługi Miłosierdzia oświadczył włoskiej agencji Ansa: "Nie mogę nic powiedzieć, my nie wiemy nic więcej od tego, co mówią lekarze".
CZYTAJ DALEJ

Nowa Ruda-Słupiec. Ból, refleksja i modlitwa – pożegnanie ks. ppor. Sebastiana Makucha

2025-02-22 18:00

[ TEMATY ]

bp Ignacy Dec

diecezja świdnicka

pogrzeb kapłana

śmierć kapłana

ks. Sebastian Makuch

ks. Mirosław Benedyk/Niedziela

Kondukt żałobny na cmentarz parafialny

Kondukt żałobny na cmentarz parafialny

W sobotnie południe 22 lutego, w kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Nowej Rudzie-Słupcu odbyły się uroczystości pogrzebowe śp. ks. ppor. Sebastiana Makucha.

Mszy św. przewodniczył biskup senior diecezji świdnickiej bp Ignacy Dec, który wygłosił również homilię. Eucharystię koncelebrowało blisko 100 kapłanów, a w liturgii uczestniczyły liczne rzesze wiernych. Modlitwie towarzyszył śpiew chóru Beate Marie Virginis z Bielawy pod kierunkiem Anny Kupiec.
CZYTAJ DALEJ

Jeśli papież tymczasowo nie może sprawować urzędu

2025-02-23 14:50

Vatican News

Franciszek w klinice, a Watykan w stanie oczekiwania. Papież od kilku dni przebywa w klinice Gemelli. Lekarze zalecili mu całkowity odpoczynek. Niemniej jednak Watykan funkcjonuje: mianowani są biskupi, publikowane są teksty papieskie. Ale co dzieje się dalej? - zastanawia się watykanista, rzymski korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA, Ludwig Ring-Eifel.

„Jak czuje się chory papież? Czy przeżyje ciężką infekcję dróg oddechowych? A jeśli tak, to w jakim stopniu będzie później zdolny do mówienia i działania? Oprócz tych niepokojących obaw, wiele osób zastanawia się obecnie nad jeszcze jednym pytaniem: co dalej wydarzy się w Watykanie?
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję