O trudnościach Kościoła w prowadzeniu dialogu ze światem, o współczesnej nowomowie i wyjaśnianiu pojęć przez Jana Pawła II - z dr. Joaquinem Navarro-Vallsem, dyrektorem Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, rozmawia Włodzimierz Rędzioch
Włodzimierz Rędzioch: - Podczas prawie całego pontyfikatu Jana Pawła II pełnił Pan funkcję dyrektora Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej i dlatego uważany był Pan za „głos” Papieża i Stolicy Apostolskiej. Nie było to zadanie łatwe, ponieważ nie jest tajemnicą, że Stolica Apostolska, podobnie jak cały Kościół katolicki, ma trudności w prowadzeniu dialogu z dzisiejszym światem i w informowaniu o aktualności wartości ewangelicznych, tzn. prawdziwie humanistycznych. Dlaczego tak się dzieje?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Dr Joaquin Navarro-Valls: - Według mnie, największym problemem w przekazywaniu wartości, w tym konkretnym przypadku - wartości transcendentnych, i informowaniu o nich jest utrata powszechnego systemu punktów odniesienia. To, że rozumiemy się, gdy rozmawiamy, zawdzięczamy faktowi, iż słowa, których używamy, są „zakotwiczone” w systemie odniesienia uznawanym przez daną społeczność i zdeterminowanym przez jej historię i kulturę. W innych epokach takie pojęcia, jak: natura ludzka, osoba, sumienie, Bóg, życie wieczne czy też rodzina, miłość ludzka, płciowość - miały dla zdecydowanej większości ludzi jasne znacznenie, ponieważ były częścią uznawanego systemu odniesienia. Jednym słowem - przez wieki na obszarach, które dziś nazywamy chrześcijańskim Zachodem, ludzie zgadzali się co do znaczenia słów. Potwierdza to sztuka, historia i literatura tych epok. Gdy mówiono o Bogu, wszyscy wiedzieli, o Kim jest mowa. Podobnie było, gdy mówiono o sumieniu, godności ludzkiej, rodzinie czy życiu wiecznym.
Obecnie sytuacja uległa zmianie, ponieważ społeczeństwa zachodnie straciły swą jednolitość kulturalną, a różnorodne systemy odniesienia istnieją w tej samej wspólnocie, co sprawia, że słowa, których się używa, zatracają swój prawdziwy sens. Można stwierdzić, że współczesne społeczeństwa straciły wspólne „słownictwo”.
Podam konkretny przykład. Niedawno rozmawiałem ze skandynawskim profesorem, który powiedział, że gdy w swym kraju wymawia słowo „rodzina”, nikt nie wie, o czym mówi, ponieważ ponad 50% jego rodaków to ludzie, którzy współżyją bez ślubu, lub osoby samotne - single - z dziećmi. Na dodatek pewne posunięcia polityczne i eksperymenty legislacyjne dotyczące rzeczywistości rodzinnej sprawiły, że dziś w tym kraju za rodzinę uważa się jakąkolwiek grupę ludzi żyjących pod wspólnym dachem.
- W Polsce niektórzy wmawiają nam, że tak powinno wyglądać „nowoczesne, wolne i postępowe” społeczeństwo, a nasze przywiązanie do rodziny tradycyjnej - jak ją nazywają - to oznaka „zacofania”...
- Rodzina nie jest jedynym pojęciem, które stało się dwuznaczne. Podobnie jest z pojęciem natury ludzkiej. W chrześcijańskim systemie wartości Bóg stanowi punkt odniesienia dla człowieka. Gdy uważa się, że Bóg jest bez znaczenia, człowiek sam siebie określa. W rezultacie takiego sposobu myślenia człowiek staje się sam dla siebie tajemnicą, staje się „pytaniem bez odpowiedzi”. Jest to zjawisko bardzo powszechne w dzisiejszym świecie, a w takiej sytuacji przekazywanie wiary, szczególnie wiary chrześcijańskiej, staje się problemem. Brakuje odpowiedniego słownictwa, aby proces komunikowania osiągnął swój cel, jakim jest przekazywanie prawdy.
- Już ponad pół wieku temu George Orwell ostrzegał ludzkość przed „Wielkim Bratem”, który narzuci nam „nowomowę” …
Reklama
- Dziś, gdy zabrakło słownictwa, które ma odniesienie do wspólnych wartości, próbuje się opracować język alternatywny, szczególnie w dwóch sferach: w dziedzinie naukowo-technologicznej i w sferze przemysłu mass mediów. Pojęcia opracowywane w środowisku, które badacze określają mianem „kompleksu naukowo-technologicznego”, stały się dla wszystkich dominującym wzorcem zrozumienia świata i jego zarządzania, a często także parametrem, który służy poznaniu i interpretowaniu złożonych spraw ludzkich. Inną sferą powstawania nowych pojęć, które stają się powszechne, jest wielki przemysł rozrywkowy, a w szczególności telewizja i kino.
Współczesny klimat kulturalny redukuje sferę racjonalności do wymiaru czysto instrumentalnego, utylitarystycznego, „numerycznego” i statystyczno-socjologicznego. W ten sposób myślenie traci swoje właściwości metafizyczne, a wzorzec nauk doświadczalnych staje się parametrem i kryterium racjonalności. Tak osłabione myślenie nie jest już w stanie zrozumieć istoty ludzkiej inaczej jak tylko z perspektywy relatywistycznej i pragmatycznej. W końcu wszystko staje się jedynie opinią.
- Jakie działania podejmował Jan Paweł II, aby przeciwstawić się niepokojącemu zjawisku utraty ogólnie uznawanych wartości?
- Jan Paweł II, a wcześniej jeszcze kard. Wojtyła, podjął się misji „odzyskania” wspólnego słownictwa, które jest konieczne, by zrozumieć ludzką rzeczywistość i wartości chrześcijańskie. Gdy przyszły Papież pisał w 1960 r. książkę Miłość i odpowiedzialność, zdawał sobie sprawę, że niektóre pojęcia moralne, jakimi się zajmował, były trudne do zrozumienia dla współczesnej mentalności, ponieważ brak jest w niej jasnego pojęcia człowieka. Dlatego kilka lat później napisał następne dzieło Osoba i czyn, zawierające podstawy antropologiczne, które pozwalają zrozumieć to wszystko, czego etyka chrześcijańska wymaga od człowieka. W Magisterium Jana Pawła II jeszcze bardziej widać tę samą wolę „odbudowy” pojęć.
- Chyba najlepszym tego dowodem jest cykl rozważań zatytułowanych „Mężczyzną i kobietą stworzył ich”. Chciałbym jednak wspomnieć inny papieski dokument - encyklikę „Fides et ratio”, który uznawany jest za istotne narzędzie dialogu Kościoła ze współczesnym światem…
Reklama
- Encyklika Fides et ratio jest narzędziem, dzięki któremu można przeanalizować jeden z nierozwiązanych problemów nowoczesności: pesymizm wypływający z rzekomej niemożności poznania prawdy przez ludzki rozum poza sferą doświadczalną. Natomiast Jan Paweł II twierdził, że z pomocą ludzkiego rozumu - pomimo ograniczeń ludzkiej natury - można odkryć podstawowe prawdy naszej egzystencji, tzn. odpowiedzieć w sposób racjonalny na kwestie ostateczne, na które nie można znaleźć odpowiedzi w sferze naukowo-doświadczalnej. Dlatego nie należy się dziwić, że dokument ten spotkał się z wielkim zainteresowaniem również w środowiskach dalekich od Kościoła katolickiego.
- Ojciec Święty Jan Paweł II przyczynił się do wyjaśnienia wielu podstawowych pojęć dotyczących człowieka. Które z nich były najważniejsze?
- Prawdopodobnie największy wysiłek Jan Paweł II włożył w wyjaśnienie pojęcia ludzkiej miłości. Jak już wspomniałem, pomieszanie pojęć antropologicznych we współczesnym świecie sprawiło, że zrozumienie moralności chrześcijańskiej jest dziś bardzo trudne. Papież był tego świadomy i dlatego poświęcił całą serię katechez środowych wyjaśnieniu antropologicznych, filozoficznych i biblijnych podstaw miłości. Jednakże nauczanie papieskie nie było powtórzeniem postulatów dogmatycznych. Papież nie kładzie na barki człowieka obowiązków, których on nie może udźwignąć, lecz pomaga mu zrozumieć, że akceptowanie odpowiedzialności moralnej jest jedynym sposobem, by stał się tym, kim jest, tzn. osobą.
- Jan Paweł II nazywany jest również Papieżem praw człowieka…
Reklama
- To prawda, ale gdy mówimy o prawach człowieka, musimy wspomnieć o dwuznaczności tego terminu w dzisiejszym świecie. Nikt nie podaje w wątpliwość znaczenia praw człowieka jako fundamentu demokracji i państwa prawa. Praw ludzkich nie można jednak oddzielić od ich podstawy antropologicznej, tzn. sposobu postrzegania człowieka. Prawa człowieka zawarte w Powszechnej Deklaracji Narodów Zjednoczonych z 1948 r. są częścią całości praw, które odzwierciedlają pewną specyficzną antropologię. Jeden z twórców wspomnianej Karty - Charles Malik miał powiedzieć, że „gdy pojawiają się rozbieżności co do znaczenia praw człowieka, wynikają one z różnego rozumienia natury ludzkiej”, którą można poznać w sposób racjonalny i logiczny. To spostrzeżenie pozwoliło zwolennikom tej uroczystej Karty stwierdzić, że „prawa te są nienaruszalne”. Innymi słowy - nie mogą być zmienione ani przez polityków, ani przez nikogo, ponieważ są wrodzone i dane każdemu człowiekowi od urodzenia przez sam fakt, że jest on istotą ludzką.
Dziś jednak rozpowszechnianie się praw człowieka łączy się z pewnym paradoksem. Z jednej strony państwa zachodnie zachęcają, a nawet wymagają respektowania tych praw, z drugiej - nie chcą w sposób racjonalny i obiektywny określić, czym są te prawa. Jeżeli prawa człowieka nie są określane w sposób jasny i racjonalny, jeżeli nie mają charakteru powszechnego i mogą być zmieniane na drodze kompromisów politycznych, możemy mówić o zagrożeniu anarchią etyczną.
- Na Zachodzie w tej atmosferze anarchii etycznej próbuje się wprowadzić na drodze parlamentarnej „nowe” prawa człowieka, takie jak powszechne „prawo” do aborcji czy „prawo” zawierania związku małżeńskiego przez osoby tej samej płci...
Reklama
- To prawda. Jan Paweł II podejmował problematykę praw człowieka wielokrotnie w czasie swego pontyfikatu. Papież uważał, że „ramą” praw człowieka jest porządek naturalny, gdyż jedynie wtedy odpowiadają one naturalnym, podstawowym wymaganiom istoty ludzkiej. W swym przemówieniu w siedzibie Narodów Zjednoczonych w 1979 r. stwierdził on, że „ogół praw człowieka odpowiada istocie godności osoby, traktowanej integralnie, a nie sprowadzonej jedynie do jednego wymiaru”, i dodał, że „prawa człowieka dotyczą zaspokojenia jego podstawowych potrzeb”.
Dla Jana Pawła II prawa zawarte w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka są tym, co człowiekowi się należy; tym, co odpowiada potrzebom człowieka pojmowanego integralnie. W przemówieniu z 1980 r. Papież wyjaśnia także, dlaczego należy kłaść nacisk na pojęcie „człowiek integralny”: „Jesteśmy synami epoki, w której rozwój różnorodnych dyscyplin naukowych sprawia, że łatwo odrzucamy pełną wizję człowieka, by zastąpić ją wieloma koncepcjami częściowymi, które - ograniczając się do tego czy innego aspektu compositum humanum - nie odnoszą się do integrum człowieka lub zostawiają go poza polem widzenia”.
- Na ile udało się Janowi Pawłowi II wywierać wpływ na wielkie zmiany kulturalne zachodzące w naszej epoce?
- Wywieranie wpływu na kulturę i na nowe określanie parametrów pojęciowych epoki wymagało od Papieża zastosowania środków wyjątkowych, gdyż chodziło o odwrócenie jednej z najbardziej charakterystycznych tendencji kulturalnych naszych czasów - czynienie subiektywnym zjawiska religijnego. Takim środkiem były papieskie podróże, które są jedną z cech charakterystycznych pontyfikatu. Podróże te nie tylko przyczyniły się do rozprzestrzeniania na całym świecie wartości ewangelicznych, lecz - wzbudzając ciekawość mass mediów, szczególnie telewizji - sprawiły, że ludzie naszej epoki zaczęli interesować się kwestiami religijnymi. Dziś człowiek nie może się już obejść bez stawiania sobie pytań o charakterze transcendentnym i religijnym.
- I w dużej mierze jest to zasługa Jana Pawła II. Dziękuję za rozmowę.