Skoczek
Tomasz „Wędrowniczek” Nałęcz skradał się na tego konia cichcem i wreszcie wskoczył. Został rzecznikiem „ponadpartyjnego” kandydata na prezydenta Włodzimierza Cimoszewicza. Wróble na dachu ćwierkają, że po ewentualnym zwycięstwie nie pogardziłby posadą szefa prezydenckiej kancelarii. Tyle że Cimoszewicz „tonie” i realizacja ambicji Nałęcza jest raczej wątpliwa. No chyba że profesor w ostatniej chwili przeskoczy na jakiś inny, w danym momencie „dorodniejszy” kwiatuszek. To za każdym razem wychodzi mu bombowo.
1=3
Oświadczenia majątkowe Włodzimierza Cimoszewicza mnożą się jak grzyby po deszczu. To składane w Ministerstwie Spraw Zagranicznych miało być jedno, jedyne - jak deklarował wielokrotnie Cimoszewicz, a tu okazuje się, że są aż trzy. Kandydat na prezydenta zapewnia teraz, że kiedy mówił o jednym - to miał na myśli właśnie trzy. W świętym przekonaniu Cimoszewicza między jednym a trzy nie ma żadnej różnicy. Gorzej z matematyką, bo tam między jeden a trzy jest ciągle pewna różnica.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Potrzeba czasu
Aż dziesięć godzin zajęła Cimoszewiczowi konwersacja z prokuratorami, m.in. o swoich oświadczeniach majątkowych. Można się było spodziewać, że rozmowa potrwa dłużej, bo wytłumaczenie tajemniczego zjawiska rozmnożenia dokumentów musi być czasochłonne.
Marzenie ściętej głowy
Reklama
Nad Cimoszewiczem użalił się prezydent Aleksander Kwaśniewski. - Komisja wykańcza dobrego kandydata na prezydenta - rzekł Kwaśniewski w radiu. Wie, co mówi. On też miał kiedyś problem z akcjami - słynna sprawa Polisy. Ale wtedy, niestety, komisji śledczej nie było i sprawa przyschła albo - mówiąc inaczej - rozeszła się po kościach. Dziś też by się przydał lewicy taki scenariusz, tyle że to marzenie ściętej głowy. I dobrze.
Nikt?
Nikt w parlamencie nie popiera już rządu Marka Belki. Ostatnio niepopieranie uroczyście ogłosił SLD. Zastrzegamy jednak, że ten początkowy kwantyfikator może być niedokładny, bo nie ma danych na temat stanu poparcia, jaki rząd Belki ma u Andrzeja „Full Wypas” Pęczaka. Niestety, blokada informacyjna łódzkiego aresztu jest szczelna.
Speckłopoty
Kolejne kłopoty ma eseldowski specjalista od specsłużb, Zbigniew Siemiątkowski. Chodzi o sfałszowany papier, dzięki któremu Siemiątkowski miał dostęp do materiałów niejawnych. Prokuratura postawiła już zarzuty dwóm oficerom Agencji Wywiadu, którzy mieli maczać w tym palce i załatwili swojemu szefowi ten glejt. Siemiątkowski tłumaczy się, że nic nie wiedział. Z pewnością owi funkcjonariusze chcieli mu zrobić na złość.
(pr)