O tym, jaką była Matką śp. Pani Marianna, mieliśmy na co dzień świadectwo jej dzieci, a przede wszystkim syna - kapłana, który od wielu lat kilka razy w tygodniu odwiedzał rodzinny dom i odprawiał dla sędziwych rodziców Mszę św. Niedawno, na I niedzielę Wielkiego Postu, okładkę Niedzieli zdobiło zdjęcie Marianny i Mariana Skubisiów - małżeństwa, które przeżyło ze sobą 67 lat, dochowało się czwórki dzieci, kilku wnuków i kilkunastu prawnuków. Zdjęcie wyrażało przesłanie Orędzia Ojca Świętego Jana Pawła II na Wielki Post 2005, którego tematem były słowa Pisma Świętego: „Bo tu jest Twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi” (Pwt 30, 20). Jan Paweł II zachęcał w nim do pogłębiania refleksji nad rolą, jaką odgrywają w społeczeństwie i Kościele osoby w podeszłym wieku, i spoglądania na długowieczność jako na specjalny dar Boży. Kilka tygodni później byliśmy świadkami umierania Jana Pawła II. Ojciec Święty zostawił nam wielką katechezę krzyża - człowieczego losu prowadzącego do Domu Ojca.
Podobną katechezę - miłości do rodziców mieliśmy i my w redakcji, gdy wychodząc z pracy, obserwowaliśmy Księdza Redaktora udającego się do domu rodzinnego w Chruszczobrodzie. W jego opowieściach o Mamie i Tacie zawsze było tyle ciepła, oddania i synowskiej miłości. We wspomnieniach jawił się obraz rodziny zanurzonej w historię, w wielkie i małe zdarzenia z obszaru domu rodzinnego - ojcowizny, małej ojczyzny - Chruszczobrodu i ziemi zawierciańskiej, a także tej wielkiej ojczyzny - Polski. W tej rodzinnej katechezie, której byliśmy na co dzień świadkami, uwidaczniały się słowa z wielkopostnego Orędzia: „Jeżeli prawdą jest, że człowiek żyje z dorobku tych, którzy go poprzedzili, a jego przyszłość w decydującej mierze zależy od tego, w jaki sposób zostały mu przekazane wartości kultury narodu, do którego należy, to mądrość i doświadczenie osób starszych mogą oświecać jego kroki na drodze postępu ku coraz pełniejszej formie cywilizacji”.
O pobożności małżonków świadczyły ich dzieci: w ich wspomnieniach rodzice jawili się jako osoby często modlące się razem. Mimo podeszłego wieku, chorób i niepełnosprawności małżonkowie razem uczestniczyli we Mszy św. i przyjmowali Jezusa Eucharystycznego. Byli razem we wszystkich najważniejszych momentach swego życia, także w chwili śmierci żony. Pani Marianna odeszła w momencie, gdy małżonek złożył na Jej czole pożegnalny pocałunek.
W czasie pogrzebu, a wcześniej w swoistym pożegnaniu z Matką na łamach Niedzieli, Ksiądz Redaktor przywoływał wspomnienia rodziców o białych kwiatach, które ujrzeli w 1938 r. na ścianie rodzinnego domu. Białe kwiaty Państwo Skubisiowie wiele lat później odczytali jako znak kapłaństwa ich syna. W dniu pogrzebu syn odwołał się również do tego obrazu i dziękując tak licznie przybyłym na pogrzeb Matki kapłanom, stwierdził, że te kwiaty mogą być również symbolem tej uroczystości. Przewodniczący Mszy św. żałobnej abp Stanisław Nowak - metropolita częstochowski, żegnając Matkę kapłana, mówił o macierzyństwie - tym fizycznym, związanym z cierpieniem, poświęceniem i trudem towarzyszącym narodzinom i wychowaniu dzieci, i o macierzyństwie duchowym - gdy jedno z dzieci zostaje kapłanem.
Dla nas, uczestniczących we Mszy św. żałobnej za duszę śp. Marianny, było to pożegnanie kogoś bliskiego, kogo wielu z nas znało osobiście lub z opowieści jej dzieci. Jesteśmy przekonani, że śp. Pani Marianna teraz będzie wstawiać się za nami wszystkimi w niebie...
Pomóż w rozwoju naszego portalu