Jeśli nie wiesz, nie wierzysz, nie pamiętasz o świecie innych istot żyjących tuż obok, to jakbyś żył w połowie zaledwie…
Baśnie otwierały oczy wyobraźni i duszy na inne światy, istniejące tuż obok, a niedostrzegalne dla niewrażliwych, samolubnych, zarozumiałych. Te światy wzajemnie się przenikały, choć były sobie często bardzo obce, a nawet wrogie, jakoś jednak wzajemnie bardzo siebie potrzebowały.
I nieważne, czy to był świat stworzeń naziemnych i podziemnych, ludzi i aniołów, żywych i umarłych, wielkoludów i karzełków… Jedna prawda była tu istotna: Nie zamykaj się w swoim świecie, gdy ktoś z tego tuż obok ma ci coś do powiedzenia, do dania, do odkrycia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tych światów istniejących obok siebie, o sobie często niewiedzących, ustawionych sobie naprzeciw - jest coraz więcej. I nie o bajeczne światy tu chodzi. Takie są światy choćby ludzi techniki i ludzi natury, ludzi książki i ludzi ekranu, profanów i odkrywców, ludzi wiary i niewiary, tych, co pędzą w wyścigu szczurów, i tych, co trwają poza nim, gdzie indziej, inaczej…
Od kilku lat mieszka na poddaszu. Nie ma nóg i choć ma wózek, to bardzo rzadko ktoś pomaga mu wydostać się po stromych schodach na ulicę czy do parku. Z początku siedział tylko przy oknie, jak ptak w klatce, i bezsilnie, bezgłośnie płakał, patrząc na coraz to szybciej poruszający się tłum na chodnikach, sznury samochodów, zmieniające się reklamy. Ale w końcu odkrył, że w tym jego bezruchu zaczyna się powoli ruch jego serca i duszy - dotąd jakby uśpionych, skamieniałych. Że odwracając oczy od tego świata za oknem, zaczyna dostrzegać, oglądać światy ciekawsze, spokojniejsze z ujawniającą się bardzo powoli ich głębią, tajemnicą. Odwiedzający go przyjaciel powiedział mu: „Ciebie może spotkać niejedno, co nie jest dane ludziom, którzy mogą używać nóg, ci bowiem przechodzą obojętnie koło tylu rzeczy i przed tyloma uciekają. Bóg przeznaczył ciebie, abyś był spokojnym punktem pośród ogólnej gorączki. Inni gonią za dniem, a skoro raz uda się im go doścignąć, tak są zdyszani, że wcale z nim rozmawiać nie mogą. Inni pędzą do czegoś niedoścignionego, a do ciebie to po prostu przychodzi…”. Uśmiechnął się trochę gorzko: „Tak, inni nawet śmierć gonią, a do mnie przyjdzie ona sama. Zresztą, przychodzi co i raz, siada w tym fotelu, coraz bardziej oswojona, i gadam z nią o życiu, bo tylko z nią teraz o tym pogadać można. I wiesz…tak się tu wtedy wiele dzieje, że lubię coraz bardziej ten pokój, choć ktoś z ulicy nie wytrzymałby tu godziny”. Przyjaciel zamyślił się. „No tak, czekającym zawsze coś się zdarza”. - powiedział, ale był pewien, że nie rozumie swego kolegi, uśmiechającego się w stronę fotela.
Co człowiekowi z nabierającego tempa wyścigu szczurów mógłby powiedzieć człowiek wyrzucony na poddasze, do hospicjum, człowiek z pustelni, z zamkniętego klasztoru, człowiek ze świata, bez którego ten świat popada coraz szybciej w szaleństwo?