Reklama

Niedziela Lubelska

Pomocnicy na kołach. Wkład Lublina w rozwój polskiej motoryzacji

Ks. Mieczysław Puzewicz

Henryk Komajda, jeden z lubelskich miłośników starych lublinów.

Henryk Komajda, jeden z lubelskich miłośników starych lublinów.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Polskie samochody dobrze służyły w duszpasterstwie.

Tarpan, syrenka, polonez, warszawa, duży i mały fiat, mikrus, nysa - to niegdysiejsze polskie samochody osobowe i dostawcze. Jelcz, żubr, grom i star to z kolei marki pojazdów ciężarowych i autokarów. Wszystkie powstawały w Polsce. Lubelskim wkładem w rozwój polskiej motoryzacji - niestety upadłej w końcu ubiegłego wieku - były lubliny i żuki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Prezent od Stalina

Pierwszy egzemplarz małej ciężarówki pod nazwą „Lublin 51” wyjechał z nowopowstałej, lubelskiej fabryki samochodów 7 listopada 1951 r. Był to w zasadzie prezent od Stalina, który zarządził, aby we wszystkich krajach socjalistycznych produkowano pojazdy na bazie radzieckich. Najpierw przyjechały z ZSRR gotowe już samochody GAZ, a lubelscy robotnicy jedynie wymieniali sowiecką tablicę na „Lublin 51”, potem ruszyła produkcja własna. Przy pełnym załadunku mieściło się na niej 2,5 tony, spalanie kosmiczne - prawie 27 litrów na 100 km. Powstało kilka wersji tej ciężarówki, od sanitarek, przez wozy strażackie po kino objazdowe. Po śmierci Stalina z radością rozstano się z tym koszmarnym szmelcem, a lubelski inżynier Stanisław Tański wymyślił zgrabną i oszczędną maszynę, którą nazwał „żuk”. Kojarzyła mu się ze żwawym owadem. Żuki zdominowały polski rynek, jeździły także po drogach 31 krajów na 5 kontynentach. Zaczęły także trafiać do parafii.

Reklama

Żuki w parafii

- Nie wyobrażam sobie, jak wyglądałaby budowa kościoła bez najlepszego pomocnika, jakim był żuk - mówi ks. Ryszard Jurak, budowniczy świątyni i wieloletni proboszcz parafii Świętej Rodziny w Lublinie. Za kierownicą kilkuletniego wozu zasiadał od 1982 r. sam proboszcz. Najpierw na plac budowy dowoził wodę w beczkowozie (2 tys. litrów). Na pace mieściło się także 5-6 robotników; okazyjnie woził również księży. Starsze siostry betanki pamiętają wyprawy do Kłodzka czy Częstochowy, gdy siedziały na drewnianej ławce w tylnej części pojazdu. Mała awaryjność żuków sprzyjała ich popularności, ponadto, jak wspomina ks. Jurak, wiele rzeczy można było naprawić samemu. To lubelskie auto pracowało przy budowie właściwie wszystkich kościołów w diecezji, powstających po 1980 r. Żukiem powoził ks. Stefan Soszka przy wznoszeniu kościoła św. Józefa, i ks. Jerzy Ważny przy św. Jadwidze. Żuki były też środkiem transportu dla obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, peregrynującego po diecezji przed millenium chrześcijaństwa w Polsce (1966).

Duchowieństwo za kierownicą

Pierwszy powojenny biskup lubelski, bł. kard. Stefan Wyszyński, wizytował parafie w asyście banderii czyli 12 koni idących w parach zaraz za bryczką. Jego następcy zasiadali już w pojazdach mechanicznych, z początku w słynnych warszawach a następnie w polonezach, rzadziej w dużych fiatach. Niewątpliwie jednak biskupi, a ich śladem również księża, stanowili awangardę miłośników motoryzacji. Dojazdy na wizytacje, bierzmowania i jubileusze stawały się łatwiejsze dzięki samochodom, tak samo obsługa kaplic filialnych przez proboszczów. Panowała przy tym niepisana zasada, że wikariuszowi nie wypadało mieć lepszego automobilu niż proboszcz. Ostatni lubelscy biskupi mieli dystans do samochodów. Abp Bolesław Pylak, wieziony kiedyś przez jednego z księży dość wysłużonym autem, pogratulował kierowcy: - „Ty to masz dobrze!”. Zaskoczony szofer zapytał dlaczego i usłyszał: - „Takiego grata to nikt ci nie ukradnie!”. Abp Józef Życiński wymagał niegdyś od swojego doktoranta filozoficznego uzasadnienia różnicy pomiędzy trabantem a syrenką.

Jubileusz 70-lecia pojawienia się pierwszego lubelskiego samochodu jest w sumie uroczystością smutną. Po wielkiej fabryce pozostało jedynie kilka hangarów i ponure złomowiska.

2021-11-08 06:26

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek przybył do Indonezji

2024-09-03 07:04

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/ADI WEDA

O godz. 11.30 czasu lokalnego 3 września samolot Airbus 330 włoskich linii lotniczych ITA z papieżem na pokładzie wylądował na lotnisku "Soekarno-Hatta" w Dżakarcie. Franciszek jest trzecim papieżem, który odwiedza Indonezję, po świętym Pawle VI w 1970 roku i świętym Janie Pawle II w 1989 roku. Od stolicy Indonezji rozpoczął on swą 45. podróż zagraniczną, w ramach której do 13 września odwiedzi także Papuę-Nową Gwineę, Timor Wschodni i Singapur.

U podnóża samolotu papieża powitali m. in. przedstawiciele Konferencji Episkopatu Indonezji z arcybiskupem Dżakarty, kard. Ignatiusem Suharyo Hardjoatmodjo, nuncjusz apostolski w Indonezji abp Piero Pioppo, minister ds. religijnych indonezyjskiego rządu oraz dwoje dzieci w tradycyjnych strojach, które ofiarowały mu kwiaty.
CZYTAJ DALEJ

Ks. Studenski na XIV Tydzień Wychowania: obecna sytuacja to najgorszy czas na to, by odgradzać szkołę od rodziny i Kościoła

2024-09-03 17:46

[ TEMATY ]

Tydzień Wychowania

ks. Marek Studenski

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Marek Studenski

Ks. Marek Studenski

„Obecna sytuacja to najgorszy czas na to, by się dzielić, odgradzać szkołę od rodziny i Kościoła i w ten sposób pozbawiać się skutecznych metod i środków pomocy dzieciom i młodzieży” - zauważa konsultor Komisji Wychowania Katolickiego KEP ks. dr Marek Studenski, autor specjalnych materiałów duszpasterskich na rozpoczynający się 8 września br. XIV Tydzień Wychowania. Hasłem jego tegorocznej edycji są słowa: „Wychowujmy razem”. Są one zachętą do tego, by rodzina, Kościół i szkoła współdziałały w procesie wychowania.

W konferencji dla rodziców, nauczycieli, katechetów i duszpasterzy ks. Studenski omawia rolę rodziny, Kościoła i szkoły w procesie wychowania oraz zagrożeń wynikających z braku współpracy między tymi instytucjami. Duchowny przypomina, że w systemach totalitarnych próbowano narzucić rodzinom obcą wizję wychowawczą, często eliminując wpływ rodziny i Kościoła na edukację.
CZYTAJ DALEJ

Narzędzia używane przez obecną władzę nawiązują do epoki Gomułki

2024-09-03 13:02

[ TEMATY ]

rząd

edukacja

Jan Żaryn

PAP/Piotr Nowak

Odpersonalizowanie historii i pomijanie szeregu ważnych wątków w imię „postępowej” i kosmopolitycznej narracji - tak charakteryzuje zmiany w podstawie programowej z historii prof. Jan Żaryn. Zwraca uwagę m.in. na fakt, że w myśl nowego programu w historii państwa i narodu polskiego Kościół katolicki jest wielkim nieobecnym. Historyk odnosi się bardzo krytycznie również do innych zmian zapowiadanych i forsowanych w ostatnim czasie przez MEN. W części z nich widzi ideowe nawiązanie do czasów Gomułki.

MEN wprowadza zmiany w podstawie programowej w nauczaniu historii. Na czym te zmiany polegają i jak Pan, Panie Profesorze, je ocenia?
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję