Topnienie kandydatów
Lista kandydatów na szefa SLD kurczyła się w ubiegłym tygodniu niczym lód na Antarktydzie z powodu ocieplenia klimatu. Po kolei rezygnowali: Jerzy Szmajdziński, Krzysztof Janik i inni. To, czego większości polityków nie brakuje - oprócz pieniędzy - to instynkt samozachowawczy. Podpowiada on, że z tonącego okrętu raczej się ucieka, a nie wchodzi nań.
Awersja do telefonów
Ważną prezentacyję w dyskusyi o ratowaniu grosza wspólnego i reputacyi polityków miał najsłynniejszy z żyjących nam Jagiełłów - poseł Andrzej. Stanąwszy na trybunie sejmowej, mocnym głosem chłostać począł siebie samego, a i swoich kamratów, w ławach naprzeciw zasiadających, nie oszczędził: „Postarajmy się, aby nasze rachunki za telefony biurowe i służbowe telefony komórkowe były jak najmniejsze. Powinniśmy się stać wzorem do naśladowania, a nie pożywką dla dziennikarzy szukających sensacji” (Gazeta Wyborcza, 3 marca). Toć nawet imć Freud zbyteczny, aby orzec, że po tej jednej wiekopomnej pogawędce ze starachowickim grodem awersja do piekielnych maszyn, co ich telefonami zowią, jest ze wszech miar słuszna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Sejmowe targi
W Sejmie trwały targi. Jak miejsce wskazuje, nie są to ani słynne targi poznańskie, ani nawet warszawskie, mimo tego, że odbywają się w stolicy. Ale ad rem. Targowało się SLD z FKP, personalizując - Miller z Jagielińskim. Jagieliński ma do zaoferowania głosy w Sejmie, a Miller dysponuje stanowiskami w rządzie. Targi były długie, bo Jagieliński tanio skóry sprzedać nie chciał. Ponoć w jego klubie jest tyle mózgów, że łykną każdy fotel, od rolnictwa poczynając, a na edukacji kończąc. To po prostu chodzące omnibusy. No i jak się przyjrzeć dokładnie, to wszystko szczera prawda. Taki Andrzej Jagiełło na telefonach zna się jak mało kto, może więc wziąć z powodzeniem infrastrukturę. Z kolei Jerzy Pękała jak ulał pasuje do sportu - ze wskazaniem na boks uliczny, na co ma stosowny certyfikat komisji etyki poselskiej. Średnio co drugi poseł FKP nadaje się do edukacji. Z racji tego, że skończyli ją dosyć wcześnie, wiedzą, co znaczy wykształcenie.
Zwyżka dolara
W tym tygodniu nie mają szczęścia posłowie na „J”. No tak jakoś losowo wypadło. Czysty przypadek. Jagiełło, Jagieliński, a teraz nawet dwa razy „J”, bo to Jaskiernia i do tego Jerzy. Znowu chodzi o jego miłość do „jednorękich bandytów”. Tym razem do J. J. przyczepił się poseł detektyw Krzysztof Rutkowski, który twierdzi, że J. J. jednak wziął łapówkę, i to w dolarach (Rzeczpospolita, 1 marca). Nie wiadomo, czy to od tego, ale dolar na świecie od razu poszedł w górę.