Reklama
Wspominałem już na łamach Niedzieli o wizycie naszej 3-osobowej delegacji redakcyjnej w Ameryce. Teraz, w świąteczny czas, nawiążę jeszcze do tej podróży, przedstawiając
po kolei jej etapy.
Była to moja pierwsza wizyta na kontynencie amerykańskim i odkąd jestem związany z Niedzielą - pierwsza tak długa przerwa w pracy na miejscu - trwała pełne
trzy tygodnie. Pojechaliśmy na zaproszenie chicagowskiej edycji naszego tygodnika - Niedzieli w Chicago, funkcjonującej tam od marca br. Nie ograniczyliśmy się jednak tylko do Chicago,
przebyliśmy mnóstwo mil, odwiedzając Venice na Florydzie, Detroit, Toronto i London w Kanadzie oraz Nowy Jork. Tak najogólniej wyglądał plan naszej podróży.
We wszystkich miejscach tego ogromnego kontynentu są mniejsze lub większe skupiska Polaków, ogniskujące się wokół świątyń katolickich i duszpasterzy. Nasze wizyty też wokół nich oscylowały.
Nacechowane były ogromną otwartością gospodarzy, zarówno kapłanów, jak i osób świeckich. Myślę, że trzeba nam się uczyć od Polonii takiego zaangażowania laikatu w życie parafialne,
religijne, takiej współpracy duszpasterzy ze świeckimi. Było to niezwykle budujące.
W Chicago zatrzymaliśmy się u ks. Piotra Galka, brata redaktora chicagowskiej Niedzieli - ks. dr. Adama Galka, w parafii św. Domicylli. Gościnny Ksiądz Piotr zostawił nam
klucze do swojej plebanii i bardzo się starał, byśmy czuli się jak w domu.
Niedziela w Chicago zdobyła już sobie swoją pozycję, ale znana chicagowskiej Polonii jest i Niedziela ogólnopolska. Spotkań i rozmów było więc dużo, w niedziele
przy wypełnionych kościołach odprawiałem średnio trzy Msze św. i głosiłem kazania. Polacy przychodzą na te Msze św. gromadnie, a po nich spotykają się ze sobą, wymieniają
doświadczenia, są dla siebie otwarci. Łączy ich też wiele zadań parafialnych, które podejmują, inspirowani przez duszpasterzy czy przewodników stowarzyszeń religijnych.
Chicago jest miastem bardzo polskim. Niemal wszystko można tu załatwić, posługując się językiem polskim, a w sklepach i restauracjach otrzymać polskie przysmaki, takie
jak bigos, żurek i wiele potraw regionalnych.
Któregoś dnia odbyłem tam jedno z naszych ważniejszych spotkań, podczas którego nastąpiło podpisanie z archidiecezją chicagowską umowy pastoralnej dotyczącej wydawania Niedzieli
w Chicago. Umowę tę z ramienia archidiecezji podpisywał biskup pomocniczy w Chicago Tomasz Paprocki. Złożyliśmy też wizytę kard. Francisowi George’owi, przedstawiając
sprawę zasad funkcjonowania pisma, dziękując za jego życzliwość i otwarcie dla tego dzieła. Ksiądz Kardynał był bardzo serdeczny i choć nie zna języka polskiego, bardzo
wiele rozumie, a bywa, że po polsku wypowiada całe zdania.
Jedno z ważniejszych spotkań to także wizyta u prezesa Kongresu Polonii Amerykańskiej - Edwarda Moskala. I on przyjął nas bardzo serdecznie. Środowisko to zna
nasz tygodnik i wypowiada się o nim życzliwie. Udzielałem również wywiadu dla Dziennika Związkowego - ukazał się w jednym z numerów.
Nasza obecność bardzo ożywiła środowiska polonijne. Zapraszano nas do rozgłośni radiowych, proszono o rozmowy, a nawet o wizytę w jednej ze stacji
telewizyjnych. Dość powiedzieć, że w tych dniach zabrakło Niedzieli w kościołach. Sprawiło nam to tym większą radość.
Pragnąłbym też zwrócić uwagę na aspekt pastoralny obecności naszego pisma na kontynencie amerykańskim. Księża bardzo żywo je odbierali, podkreślając, jak ważną rolę duszpasterską spełnia wśród wiernych,
dzielili się swoimi spostrzeżeniami odnośnie do lepszej informacji lokalnej, podpowiadali, szczerze doradzali. Nie wszystkie uwagi można jednak wprowadzić w życie, gdyż tamtejszy zespół redakcyjny
Niedzieli nie jest zbyt duży. Jest w nim jednak Boży zapał, jest ochocza i oddana praca, miłość do ludzi i otwarcie na krytykę. Myślę więc, że z Bożą pomocą
dzieło będzie się rozwijało. Nadzieje ku temu daje także powołanie tzw. rady programowej Niedzieli w Chicago - ok. 10 kapłanów polskich, którzy będą z nią współpracować i pomagać
w jej dotarciu do wiernych. A Polacy na obczyźnie niezwykle chłoną wszystko, co wiąże się z Ojczyzną. Już gdy wracaliśmy do kraju, były telefony, że nasza wizyta jest
żywo komentowana w Chicago, że trzeba znów przyjechać, bo to ożywia i duszpasterstwo, i polskość.
Bardzo ciekawe i praktycznie niepowtarzalne były nasze spotkania w różnych kościołach. Wszędzie szczególne miejsce zajmował obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Można by nawet
tę naszą podróż nazwać pielgrzymowaniem po ośrodkach polonijnych do Matki Bożej Częstochowskiej. Na pamiątkę naszej wizyty także ofiarowywaliśmy wiernym obrazki z Matką Bożą z Jasnej
Góry - znak jednomyślności w wierze.
Wiele jest w Ameryce nowych świątyń, wiele ich jest jeszcze w budowie. Na uwagę zasługuje np. kościół i klasztor Cystersów w Willow Springs. W tej
parafii jest wielu górali. Jakże pięknie i gromko śpiewali oni podczas Mszy św. w noc czuwania. Mogłem tam wtedy również wygłosić konferencję.
Podczas naszej podróży, która miała charakter pastoralny, spotykaliśmy się z niezwykłą otwartością kapłanów i świeckich. Tak było wszędzie. Wyłoniła się przy okazji nowa potrzeba:
podobnego do chicagowskiego spotkania z Polonią kanadyjską, bardzo liczną, w Toronto. I dla nas byłyby to ciekawe doświadczenia.
I był jeszcze nowojorski etap naszej podróży, mniej przygotowany i bardziej spontaniczny. Spotkałem się tam przede wszystkim z moimi przyjaciółmi z czasów, gdy byłem
duszpasterzem akademickim w Częstochowie - Mariolą i Andrzejem Lewandowskimi, którzy przybyli tu po stanie wojennym w Polsce wraz z maleńką córeczką,
trzy ich następne córki urodziły się już w Nowym Jorku. I tu zostaliśmy serdecznie przyjęci przez księży misjonarzy w kościele polskim na Greenpoint. Sprawowałem także
Mszę św. dla tutejszej Polonii - kościół był pełen ludzi - i głosiłem konferencję podczas 40-godzinnego nabożeństwa. Odprawiałem też Mszę św. w kościele Świętego Krzyża,
gdzie pracuje nasz nowojorski korespondent - ks. Ryszard Koper. Było jeszcze wiele spotkań, rozmów - z duszpasterzami, z przedstawicielami Kurii w Nowym Jorku
i kolejna prośba: nowojorska Polonia także potrzebuje Niedzieli, chciałaby jednak więcej materiału z tej części Ameryki.
Odwiedziliśmy, oczywiście, tzw. Strefę Zero, po pamiętnym zamachu terrorystycznym 11 września 2001 r. To, co ujrzeliśmy, do głębi nami wstrząsnęło.
Byliśmy również w Doylestown - Amerykańskiej Częstochowie (pisałem o tym na łamach Niedzieli Częstochowskiej, nr 48), gdzie przyjął nas serdecznie o. prowincjał Krzysztof
Wieliczko, paulin. Mieliśmy możliwość zwiedzić to imponujące sanktuarium, będące w swej najistotniejszej części powtórzeniem Kaplicy Jasnogórskiej: z czarnym hebanowym ołtarzem,
tabernakulum, rzeźbami, złoceniami, kratami. Było to wzruszające. Duże wrażenie zrobił na nas polski cmentarz przylegający do sanktuarium, gdzie spoczywa ok. 7 tys. Polaków. To miejsce było ostatnim etapem
naszej podróży, którym chcieliśmy podkreślić znaczenie Jasnej Góry dla Polaka-katolika i znaczenie duszpasterstwa maryjnego, które daje człowiekowi ogromną moc i bardzo sprawdza
się w życiu.
Tak dobiegła końca nasza podróż. Po 8-godzinnym locie, pod miłą i czujną opieką personelu samolotu, wylądowaliśmy w Warszawie.
* * *
Pragnę podziękować w tym miejscu przede wszystkim gościnnym Gospodarzom, ale także moim towarzyszom podróży: ks. Jackowi Kowalikowi oraz red. Mariuszowi Książkowi. Ks. Jacek wspomagał mnie
swoją bardzo dobrą znajomością języka angielskiego, czasami zastępował, reagował na potrzeby duszpasterskie środowiska. Pan Mariusz wykazał swoją spostrzegawczość, szybką orientację w rozkładzie
miast, do tego stopnia, że mieszkający w Chicago księża niejednokrotnie pytali go o drogę. Ta pomoc była bardzo potrzebna, bo wizyta była odpowiedzialna i dość skomplikowana,
wymagająca bieżących konsultacji.
Matce Bożej Częstochowskiej dziękowałem przez cały czas i dziękuję raz jeszcze za opiekę nad nami i naszą redakcją. Pod Jej okiem mogliśmy czuć się bezpieczni.
Dziękujemy za wszystko serdecznie Panu Bogu - Jego Świętej Opatrzności, która kierowała naszymi krokami.
PS
Wkrótce ukaże się album z naszej amerykańskiej podróży, w którym zamieścimy teksty wygłoszonych kazań i przemówień, wraz ze wskazaniem miejsc duszpasterstwa
polskiego, a także zdjęcia dokumentujące nasze wędrowanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu