Nie każda sprawa i nie każdy czyn, który koliduje z regułami wyznaczonymi przez prawo czy normy współżycia społecznego nadają się do prokuratora.
Zdarza się, że zwracamy się do prokuratora, gdy ktoś zniszczy nam podczas dyngusa ubranie, zostawi pod drzwiami śmieci, wyrzuci przez okno zawartość kubła lub wytrzepie na nas wycieraczkę. Na ogół
nie zależy nam, by sprawcę wsadzono za kratki, ale by naprawiono wyrządzoną szkodę, więc nie ma potrzeby biegać do prokuratora. Czyny te nie należą do przestępstw, ale do tzw. czynów niedozwolonych,
a art. 415 kodeksu cywilnego mówi, że jeśli ktoś wyrządzi ze swej winy drugiemu szkodę, jest zobowiązany do jej naprawienia i właśnie tego powinniśmy się domagać. Szkoda
musi jednak powstać w wyniku bezprawnego działania, czyli takiego, które stoi w kolizji z prawem.
Na samym początku musimy ustalić, czy czyn, który nas dotknął, jest dozwolony czy nie. Jest to bardzo ważne, bowiem osobie odpowiedzialnej za czyn, który wyrządził nam szkodę, trzeba przypisać
winę, przy czym może to być również wina nieumyślna.
Wyrzucony przez okno podczas przyjęcia kieliszek może stać się powodem żądania odszkodowania i nie pomoże tłumaczenie, że była głucha noc. Gdyby jednak z tego samego okna wypadał
gruz, a teren był ogrodzony i oznaczony, że odbywa się tam remont, poszkodowany przechodzień może mieć kłopoty z uzyskaniem odszkodowania. Każde konkretne zdarzenie wymaga
szczegółowej analizy i sąd taką przeprowadzi.
Załóżmy, że pan X jest właścicielem sadu, który zmarniał, bo pobliska fabryka miała awarię i wyemitowała szkodliwe substancje. Niewątpliwie mamy tu do czynienia ze szkodą i winą.
Właściciel sadu może domagać się odszkodowania bez biegania do prokuratora i zawiadamiania go o przestępstwie.
Pamiętajmy zatem, że szkoda, którą odnieśliśmy w wyniku czyjegoś działania, które trudno uznać za przestępstwo, umożliwia pociągnięcie sprawcy do odpowiedzialności cywilnej.
Szkoda ta może odnosić się do sfery materialnej, jak i niematerialnej.
Czynów niedozwolonych mogą dopuścić się również nasze dzieci. Wówczas obowiązek naprawienia szkody spoczywa - gdy dziecko nie ukończyło 13 lat - na rodzicach dziecka, opiekunach, nauczycielach, jednym
słowem na tych, którzy sprawują nadzór nad małoletnim. Jeśli jednak ta osoba wykaże, że uczyniła wszystko, by wywiązać się z obowiązku, sąd może ją zwolnić z odpowiedzialności za szkodę.
Sąd Najwyższy orzekł (24 września 1971 r.), że brak nadzoru ze strony osób starszych nad zabawą dzieci 12-13 letnich nie może być poczytany za brak nadzoru. Co możemy wówczas
zrobić? Możemy zażądać od małoletniego naprawienia szkody, jeśli będzie to mieściło się w granicach norm współżycia społecznego. Możemy zażądać, by np. pomalował płot, pomógł naprawić huśtawkę,
posprzątał plac zabaw - trzeba go tylko do takiej formy odszkodowania zobowiązać.
Gdy małoletni ukończy 13 lat, prawo czyni go odpowiedzialnym za swoje czyny, zatem odpowiada za szkodę osobiście, chyba, że okaże się, że jest niepoczytalny lub mało dojrzały
psychicznie, to znaczy, że nie miał rozeznania popełnionego czynu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu