Wycofanie się sił USA z Afganistanu publicyści określają jako oznakę zmierzchu supermocarstwa amerykańskiego. Stany Zjednoczone skompromitowały się definitywnie na Bliskim Wschodzie, a i inni sojusznicy muszą poważnie zastanowić się, w jakim stopniu mogą liczyć na wypełnianie zobowiązań przez Waszyngton - twierdzą.
Przyznają jednocześnie, że Europa nie jest zdolna do prowadzenia, a nawet określenia, wspólnej polityki obronnej i musi wierzyć w amerykański parasol ochronny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Najwięcej krytycznych wobec USA tekstów zamieścił dziennik „Le Figaro”, który przez tydzień opublikował cztery komentarze redakcyjne potępiające strategię i taktykę amerykańską od początku interwencji w Afganistanie w 2001 r. Szczególnie atakowani są obecny prezydent USA Joe Biden i jego poprzednik Donald Trump.
W tekście zatytułowanym „Kapitulacja” czytamy, że gdy „Ameryka oddaje Afganistan pod panowanie talibów, Europejczycy są na pierwszej linii: tragedia humanitarna, exodus uchodźców, siedlisko islamskiego terroryzmu (w Afganistanie - PAP)... Niezależnie od tego, czy nastąpi najgorsze, ucieczka z Afganistanu pozostanie niezmywalną plamą na bilansie prezydentury Joe Bidena”.
Redakcja dziennika ocenia, że Biden, mając do wyboru „wojnę albo utratę honoru”, wybrał to drugie „i pozostaje z klęską”.
Reklama
„Wynikiem 20 lat wojny będzie podwójna porażka geostrategiczna. Dżihadyści na całym świecie nabiorą wigoru z powodu ujawnienia amerykańskiej słabości. A Chiny, tak samo jak Rosja, nie omieszkają wypełnić próżni pozostawionej przez Amerykę” – przewiduje autor komentarza.
„U odpowiedzialnych za amerykańską politykę wyczuwa się przede wszystkim chęć przeczekania, aż media zajmą się czymś innym. Wiedzą oni, że w końcu to Europa, a nie USA, drogo zapłaci za ich niekonsekwencję” – pisał politolog i publicysta „Le Figaro” Renaud Girard.
W piątek na stronie internetowej tej gazety Cedric Bannel - były dyplomata, publicysta i pisarz, przedstawiany jako osoba dobrze znająca Afganistan - oskarża Waszyngton o „utrzymywanie wioski potiomkinowskiej”, która „na naszych oczach znikła wraz ze swą fałszywą administracją, fałszywą służbą publiczną, fałszywą armią, ale z prawdziwymi kontami bankowymi w rajach podatkowych Dubaju, Londynu czy Panamy”.
Pascal Jalabert, szef paryskiego biura zgrupowania gazet regionalnych Ebra, powiedział w debacie radia France Info, że postępowanie Bidena to „kontynuacja polityki (poprzedniego demokratycznego prezydenta USA Baracka) Obamy, który rozpoczął wychodzenie (sił USA) z Afganistanu i uniemożliwił ówczesnemu prezydentowi Francji interwencję w Syrii, tym samym +wpuszczając+ tam Rosjan". "USA egoistycznie odmawiają interwencji tam, gdzie jej interesy nie są bezpośrednio zagrożone” - ostrzegł.
„USA na bezładnym wycofaniu się z Afganistanu tracą prestiż i wiarygodność na scenie światowej” – oceniał w tym samym programie Guilhem Ricavy, szef redakcji grupy dzienników „La Provence”.
Reklama
Profesor w dziedzinie geopolityki Frederic Encel przyznał w wywiadzie dla Radio J, że to, co się dzieje w Afganistanie, „w połączeniu z coraz silniejszą niechęcią amerykańskiej opinii publicznej do wysyłania (żołnierzy) daleko od kraju, wpłynie na potencjalnych i obecnych sojuszników” USA, którzy wahać się będą przed zacieśnieniem więzów z tym krajem.
Encel wyraził przekonanie, że „w perspektywie strategicznej i długookresowej” jesteśmy świadkami „nowej sekwencji globalnej dyslokacji amerykańskiej w stronę Indo-Pacyfiku, rozpoczętej przez prezydenta Baracka Obamę".
Według politologa „z punktu widzenia Białego Domu i Pentagonu niezależnie od tego, jak żałosny jest odwrót”, lepiej jest opuścić kraj, „w którym nie ma się realnych interesów”, „na rzecz strefy o nieskończenie większym znaczeniu strategicznym”.
Gerard Chaliand, uznawany za jednego z najlepszych we Francji specjalistów w dziedzinie geostrategii i nieregularnych konfliktów, uznał w wywiadzie radiowym, że rozwój wypadków w Afganistanie „nie pozwoli Francji na spełnienie wielokrotnie wyrażonego pragnienia, by oddalić się od USA w ramach bardziej niezależnej Europy”.
Rzeczywistość UE to „brak wspólnej obrony, brak wspólnego bezpieczeństwa i sprzeczna ocena zagrożeń”. (…) „Dlatego, gdy chodzi o bezpieczeństwo, Europa dalej będzie zależna od USA” - podsumowuje ekspert. (PAP)
llew/ jo/ akl/