Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Łapanka na ministrów

W Polityce z 12 kwietnia komentują upadki dwóch ministrów, którzy narazili się wpływowym lobby. Ministra zdrowia Marka Balickiego, który zadarł z Aleksandrem Naumanem, popieranym przez Mariusza Łapińskiego, dziś szefa mazowieckiej SLD i ministra skarbu Sławomira Cytryckiego, który chciał zdymisjonować mocno usadowionego w rożnych układach władzy prezesa PZU Zdzisława Montkiewicza. Autorka artykułu Czym rządzi Premier? Janina Paradowska przypomina w numerze z 12 kwietnia, że przed Cytryckim pozbawiono stanowiska ministra Wiesława Kaczmarka, który też był "w jawnym sporze" z szefem PZU Montkiewiczem. Zastanawiając się, co tu jest grane, pisze: "Jeżeli gdzieś jest ta szara strefa niejasnych interesów miedzy polityką i biznesem, to niewątpliwie sprawa PZU jest bardzo podejrzana".
Zdaniem Paradowskiej: "Takie właśnie sprawy stawiają na porządku dnia pytanie: kto tu tak naprawdę rządzi: premier czy też przedstawiciele biznesu? Skąd taka uległość żelaznego kanclerza Millera wobec świata dużych interesów? To są kwestie o wiele ważniejsze i o większym ciężarze gatunkowym niż afera Rywina. Tego typu niejasne związki każą stawiać rzeczywiście poważne pytania o oligarchizację życia publicznego. Tymczasem fakt, że kolejni szefowie jednej ze spółek z udziałem Skarbu Państwa bez większego trudu wymieniają ministrów, jest tematem co najwyżej kuluarowych plotek.
Na sugestie prezydenta, że może czas na zmianę układu rządzącego i premiera, Leszek Miller odpowiedział twardo, że nie poda się do dymisji. Został jednak z rządem bardzo osłabionym. Widzi to nawet jego własne zaplecze polityczne. Jeszcze niedawno rządowa posada była marzeniem niejednego działacza SLD. Dziś ministrów bierze się prawie z łapanki. Praktycznie nikt nie znał nowego ministra zdrowia Leszka Sikorskiego, a nawet mylono go z warszawskim działaczem Unii Wolności o tym samym nazwisku, zaś decyzja o powołaniu zapadła wówczas, gdy prezydent stanowczo sprzeciwił się dalszemu umacnianiu wpływów Mariusza Łapińskiego poprzez nominację wiernej mu Ewy Kralkowskiej i gdy nie udało się, mimo trwających prawie całą noc poszukiwań, znaleźć innego kandydata. Piotr Czyżewski też nie liczył na taki awans w Ministerstwie Skarbu, gdzie zarobił na opinię człowieka nadzwyczajnie miłego, tylko kompletnie niedecyzyjnego.
To z pewnością nie jest rząd, o jakim Leszek Miller mógłby marzyć. To jest rząd krótkoterminowego trwania, który w swoją strukturę ma wpisany niejeden konflikt i który bardzo potrzebuje wsparcia prezydenta, by zrealizować przynajmniej część «planu Millera». (...)".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Prezydent Klaus o Unii Europejskiej

Vaclav Klaus, niedawno wybrany prezydentem Czech, kolejny raz dał wyraz swemu wielkiemu sceptycyzmowi co do drogi, którą zmierza Unia Europejska. W wywiadzie udzielonym Tomaszowi Grabińskiemu z Gazety Wyborczej (nr z 4 kwietnia) pt. Unia to rozpędzony pociąg Klaus powiedział m. in.: - "Jedna kwestia, to jak ja bym sobie życzył, by UE wyglądała, a druga to moje przypuszczenia, dokąd UE prawie niepowstrzymanie zmierza. UE jak rozpędzony pociąg gna do przodu i nie widzę możliwości zmiany kierunku, który ten pociąg obrał, choć w zasadzie uważam go za zły. Nie czuję się jednak na siłach zmieniać zwrotnicy, by ten pociąg pojechał w inną stronę. Także moja ocena oparta o analizę tendencji dotyczącego tego, dokąd UE zmierza, jest w wielkim konflikcie z tym, czego ja bym sobie życzył.
Chciałbym, by utrzymano dotychczas dominujący międzyrządowy charakter współpracy krajów europejskich i abyśmy nie wpadli w supermację modelu ponadnarodowego. Obawiam się jednak, że coraz bardziej dąży się ku temu. W taki sam sposób interpretuję obecny Konwent, który nie jest demokratyczną wymianą poglądów Europejczyków, ale znowu jednokierunkowym naciskiem dominującej europejskiej warstwy prounionistycznej (...) - Sądzę, że są dwie wyraźne grupy interesów, które opowiadają się za głęboką unionizacją Europy. Z jednej strony to politycy, którzy są przyzwyczajeni, że śniadanie jedzą w Wenecji, obiad w Paryżu a kolację w Sztokholmie, a z drugiej eurobiurokraci. Obie te grupy czerpią profity z pogłębiania integracji europejskiej. Myślę, że zdecydowana większość Europejczyków nie jest tym zainteresowana, ale nie mają na to wpływu. Demokratyczny deficyt, który istnieje w Europie stanowi potężny problem (...)
Jestem czeskim politykiem i muszę być lojalny przede wszystkim wobec obywateli Czech, a nie wobec obywateli innych krajów. Mam za złe innym politykom europejskim że tak nie czynią. Po prostu chcę być przede wszystkim obywatelem Czech, nie obywatelem Europy. Jestem mieszkańcem kontynentu europejskiego, ale obywatelem Czech".

Reklama

Ataki na Kościół w SLD

Pomimo różnych pozorowanych zbliżeń do Kościoła ze strony niektórych przywódców SLD coraz bardziej ujawnia się siła faktycznej niechęci do Kościoła w kręgach partyjnego aparatu. Wyraźnie odsłonił to wojewódzki zjazd SLD w Bydgoszczy. Oto scenki z tego zjazdu, opisane w Gazecie Wyborczej z 31 marca przez Marcina Kowalskiego w tekście pt. Działacze Sojuszu boją się powtórki z AWS:
"Kościół atakował poseł Grzegorz Gruszka znany w Bydgoszczy z tego, że publicznie przyrównał biskupów do I sekretarzy PZPR: - Prawica musi pamiętać, że polityczne decyzje nie powinny zapadać w zakrystiach - wołał, obficie gestykulując. Dostał owację na stojąco.
Po Gruszce mównicę opanowała nauczycielka z Włocławka Elżbieta Michałek: - To, co powiem, może się wielu nie spodobać, ale muszę - zaczęła. - Trzeba ograniczyć lekcje religii w szkołach! Burza oklasków przerwała wystąpienie. - To skandal! Dzieci mają jeden wf, a dwie religie!? - kontynuowała, gdy ucichły brawa. - To ma być demokracja?
Po niej na mównicę wszedł Dyduch. Wyczuł, że sala ożywiła się na dźwięk słów krytykujących Kościół. Szybko przeszedł więc do omawiania wewnętrznej sytuacji w partii do deklaracji: - Jesteśmy krajem katolickim, ale to wcale nie znaczy, że nie możemy być państwem o standardzie demokratycznym z rozdziałem od Kościoła - przekonywał. - Inaczej zostaniemy stłamszeni przez Kościół, który coraz więcej chce i chce, i będzie bronił swoich przywilejów!
Po tych słowach oprócz dziennikarzy na sali nikt nie siedział. - Brawo! Brawo! - skandowali delegaci.
- Jak lewica rządzi, to Kościół najwięcej ciągnie - dodał sekretarz generalny SLD, gdy sala ochłonęła po aplauzach. - Państwo musi być świeckie, bo inaczej nie będzie tolerancji dla wyznań religijnych, nie będzie tolerancji seksualnej i innych - zakończył".

Reklama

O zamknięciu "Studia Otwartego"

Teresa Kuczyńska szerzej przedstawiła rolę Telewizji Puls w tekście Otwarte Studio - zamknięte (Tygodnik Solidarność z 11 kwietnia). Według red. Kuczyńskiej:
"Studio Otwarte Telewizji Puls było fenomenem w polskiej przestrzeni telewizyjnej. Toczone tam były debaty wolne od nakazów poprawności politycznej i przemilczeń wynikających z symbiozy polityków, biznesu i mediów w innych telewizjach. Studio Otwarte zostało jednak kilka dni temu zamknięte (...).
Kto jeszcze dziś pamięta, że istniał w Polsce Ludowej zapis na osoby. Przypomnę więc, że był to jeden z głównych elementów cenzury. Polegał on na listach osób, przekazywanych redakcjom gazet, radia i telewizji, których nie wolno publikować lub pokazywać. W ten sposób ludzie ci zapadali się w niebyt w odbiorze publicznym.
Gdyby nie Otwarte Studio Telewizji Familijnej Puls, nie wiedzielibyśmy, że takie zapisy wciąż istnieją. Choć dziś zestawiane nie przez monopolistyczną partię, ale przez klasę polityczną i media, żyjące z sobą w symbiozie. Uniemożliwiają one artykułowanie niewygodnych poglądów, zagrażających wspólnym interesom. Dzięki Studiu Otwartemu, które takich zapisów nie uznaje, mogliśmy poznać osoby mądre i odważne w formułowaniu swoich opinii, których w ogóle nie znaliśmy z innych mediów albo były nam dozowane ze zjadliwymi komentarzami. (...) Kiedy tak wiele się dziś mówi i pisze o kompromitacji elit i konieczności budowy nowej Rzeczypospolitej, to warto wiedzieć, że wiele osób, mających coś istotnego do powiedzenia narodowi, nie ma szans na to w obecnym układzie medialnym. Mogą one publikować swoje poglądy tylko w niszowych wydawnictwach. Dla tych innych są niewygodne. (...)
W czasie przedostatniego programu Studia Otwartego prof. Ryszard Legutko mówił: nastąpiła pozorna wymiana elit, pozorna transformacja. W Polsce brakuje zarówno równowagi politycznej, jak i medialnej. Cezary Michalski mówił: cały układ PRL-owski przeniósł się do III Rzeczypospolitej. Struktury społeczne nie otworzyły się na nowych ludzi. Teraz mamy kryzys tej konstrukcji. Poseł Marek Jurek: jednym z głównych zadań tego nowego establishmentu było niedopuszczenie opozycji prawicowej do mediów. W nowej Polsce nie stworzono żadnych możliwości dla istnienia mediów niezależnych od polityki i biznesu. Odcięto opozycję przede wszystkim od telewizji".

Jak kompromituje się telewizja

Rzadko zgadzam się z ocenami Ludwika Stommy w Polityce, ale tym razem - w tekście Wojna w telewizji (z 12 kwietnia) ma stuprocentową rację. Pisze bowiem o rozmiarach propagandowego zakłamania stosowanego w telewizji publicznej w komentarzach na temat wojny irackiej. Nie widać w nich bowiem nawet pozoru starań o obiektywizm i jest za to tym więcej złej, żałośnie nieudolnej propagandy, jak w najgorszych czasach PRL-u. Ludwik Stomma tak pisze na ten temat: "Jest wysoce kształcącą zabawą poskakanie sobie, kolejnego wieczoru wojny, po programach informacyjnych emitowanych przez różne kraje. Zacznijmy od słownictwa. Zdjęcia pokazują żołnierzy amerykańskich albo angielskich wśród glinianych domków nadeufrackiego miasteczka. Skąd oni się tam wzięli? W telewizjach francuskich mówi się najczęściej o «opanowaniu» przez Amerykanów takiej a takiej miejscowości. Szwajcarzy i Hiszpanie wolą na ogół neutralne «wejście» - wojska amerykańskie weszły do... Czasami, w przypadku szczególnie zaciekłych walk - «zdobyły».
Spośród tych wielu programów, które oglądałem, tylko w Polsce używa się śladem amerykańskim wartościującego określenia «wyzwoliły». W momencie, kiedy kamera pokazuje trupy i zniszczone domostwa «wyzwolonych», słowo to niebezpiecznie ślizga się na krawędziach kłamstwa. Pani Pieńkowskiej z TVP 1 najwyraźniej nie przychodzi to jednak do głowy. Sprawdziłem w komunikatach z końca II wojny światowej. Wojska sojusznicze przekroczywszy granicę Rzeszy walczyły o obalenie najstraszliwszego reżymu XX wieku. A jednak w doniesieniach prasowych używane było konsekwentnie capture, seize, a nie liberate, podobnie «zawojować», «wziąć», «dostać», a nie "oswobodzić". Rzecz językowo subtelna, a manipulacja niemała. (...)
Ogromna większość stacji zarówno oświadczenia władz wojskowych amerykańskich, jak i irackich opatruje tym samym komentarzem: «co jest w tej chwili niemożliwe do sprawdzenia», «czemu zaprzecza druga strona», «czego nasi dziennikarze nie mogli potwierdzić». Nie u nas. Zarówno na Polsacie jak i na kanałach publicznych komunikaty irackie uznawane są a priori za kłamstwo, amerykańskie natomiast podawane bez wątpliwości, niczym prawdy objawione. Dzięki temu np. An-Nasirija zdobywana była ostatecznie kilka dni po kolei, w Basrze wybuchło powstanie (to podług rzecznika wojsk angielskich), co rzetelniej widać informowany Blair zmienił od razu na «manifestację», ale «eksperci» na Woronicza pozostali przy wersji pierwszej.
Oglądamy leje po pociskach i zwłoki na bazarze w południowej części Bagdadu. Telewizja iracka podnosi niebotyczne larum, jakby nie wiedziała, że gdzie drwa rąbią... Rzecznik amerykański najpierw milczy, potem plącze się w zeznaniach, wreszcie przyznaje. Jedna ze stacji amerykańskich wysuwa jednak przypuszczenie, że to Saddam wymordował własnych obywateli, żeby wzmóc antyjankeskie nastroje. Rzecz jest poniekąd absurdalna, bo dyktator ma, ile zapragnie cywilnych ofiar i pomyłek, do których się jego przeciwnicy musieli przyznać. Toteż żadna z szanujących się rozgłośni nie podchwytuje karkołomnej sugestii. Tylko nasza telewizja i owszem...".

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prezydent: nie było żadnych wątpliwości, kto powinien otrzymać awans generalski

2024-05-03 09:32

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

WOT

PAP/Paweł Supernak

Nie było żadnych wątpliwości, kto powinien otrzymać awans generalski, kto powinien zostać mianowany na te najważniejsze stanowiska dowódcze w wojsku polskim - podkreślił prezydent Andrzej Duda w swoim wystąpieniu po wręczeniu nominacji na stanowisko dowódcy generalnego RSZ i na stanowisko dowódcy WOT.

Prezydent Andrzej Duda wręczył w piątek akty mianowania gen. broni Markowi Sokołowskiemu na stanowisko dowódcy generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych i gen. bryg. Krzysztofowi Stańczykowi na stanowisko dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej.

CZYTAJ DALEJ

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW

CZYTAJ DALEJ

Bp Andrzej Przybylski: my zrodziliśmy się z Boga, który jest Miłością

2024-05-03 19:56

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję