- Po burzy zapanował wielki spokój, całkowita cisza, z adoracją w wielkiej monstrancji z katedry w Toledo. W centrum wielkiego zgromadzenia był Jezus w Eucharystii – powiedział włoski jezuita. Dodał, że „to poczucie pokoju i cisza były odczuwane przez ponad milion młodych ludzi zgromadzonych w Madrycie”.
- Dla mnie był to naprawdę jedne ze szczytowych momentów pontyfikatu Benedykta. Była to metafora całego jego pontyfikatu. Po problemach, burzach, napięciach nadszedł w końcu ostatni punkt – adoracja i jedność z Bogiem w pokoju, przed Chrystusem obecnym w Eucharystii – wskazał o. Lombardi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przypomniał, że gdy w swej autobiografii Joseph Ratzinger/Benedykt XVI pisze o swoich święceniach kapłańskich sprzed 70 lat, jest jasne, że był to kluczowy moment, od którego zaczęło się jego życie pełne „służby, głębokiej miłości Boga i nauki”.
Według o. Lombardiego Benedykt XVI rozumie, że ten duch służby powinien odzwierciedlać się w szacunku dla liturgii. – Nie dostrzegłem [u niego] żadnych szczególnych momentów mistycznych, takich jak przejawy nadzwyczajnej pobożności lub coś przewyższającego doświadczenie chrześcijańskie. Zawsze był w stanie doskonałego spokoju i głębokiego uczestnictwa – stwierdził włoski jezuita.