Reklama

Niedziela Lubelska

Maryjny wymiar życiowego powołania Jacka Krawczyka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Poprzez świętość młodych Kościół może odnowić swój duchowy zapał i energię apostolską. Balsam świętości zrodzonej z dobrego życia wielu młodych ludzi może uleczyć rany Kościoła i świata, przywracając nas do tej pełni miłości, do której zawsze byliśmy wezwani: młodzi święci zachęcają nas do powrotu do naszej pierwszej miłości” (papież Franciszek). Do takich postaci, które swoim duchowym doświadczeniem ożywiają Kościół, należy Jacek Krawczyk z Palikówki, który przed 30. laty zmarł w młodym wieku. Pozostawił czytelne świadectwo świętości.

Jacek Krawczyk, urodzony 16 sierpnia 1966 roku w Palikówce koło Rzeszowa, jest wzorem chrześcijanina, który konsekwentnie dążąc do świętości osiągnął szczyty ewangelicznej doskonałości. Łącząc swoje życie z Chrystusem w modlitwie, działaniu i cierpieniu, znajdował na tej drodze nieustanne wsparcie i wspaniały przykład w Matce Najświętszej. Jej oddawał swoje młodzieńcze ideały i marzenia i w Jej ręce powierzał swoje radości i smutki. Zanosząc liczne prośby i dziękczynienia do Maryi, używał tekstów mistrzów katolickiej duchowości oraz układał własne modlitwy, które wyrażały głębię jego ducha.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Z Maryją był związany od młodości, gdyż jako dziecko w miesiącach: maj, czerwiec i październik, także razem z rodzicami brał udział w nabożeństwach ku czci Pana Jezusa i Matki Bożej, ucząc się litanii i różańca. Kiedy, ze względu na brak czasu rodzice nie mogli iść z nim na nabożeństwa, do kościoła prowadziła go babcia Aniela. Sakrament bierzmowania jako widzialny znak chrześcijańskiego wtajemniczenia umacniający w nim działanie Ducha Świętego, Jacek otrzymał w kościele parafialnym pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski i świętego Antoniego w Strażowie w dniu 20 maja 1981 roku.

U podstaw jego drugiego nawrócenia, które zapoczątkowało jego świadomą więź z Chrystusem i gotowość do głoszenia Ewangelii całemu światu, leżała codzienna modlitwa w sanktuarium Matki Bożej Rzeszowskiej w kościele bernardynów w Rzeszowie, gdzie zachodził przed lekcjami w szkole. Tam zrodziła się miłość do Chrystusa obecnego w Eucharystii i tam też pogłębiła się jego wiara, która kazała mu pragnąć służyć Bogu i ludziom. Jacek napisał o tym w grudniu 1990 roku w liście do ks. Janusza Nagórnego, promotora jego pracy magisterskiej na KUL. Tak to ujął: „Po drodze do szkoły miałem kościół oo. Bernardynów z cudowną Statuą Matki Bożej. Dzięki temu, że trafiłem do II LO, na mojej drodze «wyrósł» w klasztor. W tym sanktuarium przeżyłem swoje drugie nawrócenie. I po latach wiedziałem, dlaczego to wszystko tak się stało, choć na początku można było stawiać pytania”.

Reklama

Droga do szkoły wiodła z dworca kolejowego obok kościoła bernardynów, gdzie znajduje się cudowna figura Matki Bożej Rzeszowskiej. Jacek przyjeżdżając wcześniej pociągiem do miasta, udawał się na modlitwę do tego kościoła i zostawał tam na porannej Mszy świętej. Zapoznawszy się bliżej z ks. Władysławem Czyżewskim, który odprawiał tam Msze święte, Jacek od grudnia 1981 roku został ministrantem i pogłębił swoją miłość się do służby ołtarza. Nawiązał też serdeczną więź z o. Kolumbanem Kawą, który towarzyszył mu we wzrastaniu duchowym. Jacek spędzał z nim dużo czasu i rozmawiał na nurtujące go tematy.

Szczególna miłość do Matki Bożej uzasadniona była tym, że to w Jej sanktuarium w Rzeszowie przeżył „drugie nawrócenie” oraz, że znajdował w Niej najdoskonalszy wzór do naśladowania Jezusa. Ze wspomnień matki Jacka wynika, że to ich syn zapoczątkował w rodzinie wspólną codzienną modlitwę, która kończyła się Apelem Jasnogórskim. Rodzice w ufnej modlitwie powierzali go Bogu w momentach egzaminów, a szczególnie w okresie choroby. Mama jeździła na Jasną Górę, by tam polecać syna Matce Bożej.

Począwszy od szkoły średniej, Jacek często wyjeżdżał do Częstochowy - na czuwanie przed maturą, z grupą Odrodzenie a także indywidualnie – jak mówił: „do swojej Mateczki na Jasną Górę. Pisząc do rodziców listy z uczelni tak je zawsze kończył: „oddaję Was w opiekę swojej Mateczki, oddaję Was w opiekę Pani Jasnogórskiej”. Miał szczególne nabożeństwo do Matki Bożej. Prawie w każdą sobotę uczestniczył w nabożeństwie ku Jej czci. Nigdy też nie rozstawał się z różańcem. Był adiutorem, wyjeżdżając często do Częstochowy zapisywał chętnych do Rodziny Różańcowej. Podczas przyjazdów z uczelni do domu często rozmawiał z rodzicami na temat kultu maryjnego.

Reklama

Odpowiadając na pytanie: „dlaczego wierzę”, w wypracowaniu w I klasie Liceum w Rzeszowie 3 grudnia 1981 napisał takie słowa: „Wiara pomaga mi w życiu, szczególnie w tym trudnym okresie, jaki teraz nastał. Wiara dodaje mi otuchy. Często, będąc załamany, czytam Pismo Święte - to też pomaga. Człowiek odczuwa potrzebę posiadania kogoś bliskiego. Dla mnie tym bliskim człowiekiem a zarazem Bogiem jest Chrystus i Jego Matka. Wiem, że na nich zawsze mogę liczyć. Wiem, że Chrystus przyjdzie mi z pomocą, gdy Go o to poproszę. Tak więc życie bez Boga w sercu, to życie zaprzepaszczone”. W wypracowaniu na lekcję katechezy na zakończenie I klasy liceum w Rzeszowie Jacek wyznawał z pokorą: „Chrystus i Jego Matka są podporą w moim życiu. Podporą, pociechą, miłością. Jakże śliczny jest świat, będąc złączonym z Chrystusem i Jego Matką. Jakże dobrze jest być z Nimi”.

O swoim zmierzaniu do świętości w czerwcu 1982 roku napisał: „W drogę do świętości. Z Panem, w Panu i dla Pana. Kochając Boga, Matkę i bliźniego”. W innym wypracowaniu szkolnym na katechezie w klasie licealnej napisał, że „Sens życia jest w Chrystusie i Maryi”. Wzywając orędownictwa różnych patronów, Jacek ułożył tygodniowy harmonogram modlitw. W ten sposób każdy dzień tygodnia był poświęcony innej tajemnicy wiary lub osobie. Sobotę rezerwował do oddawania czci Matce Bożej, niedzielę zaś dedykował uczczeniu Trójcy Przenajświętszej. W poszczególne dni odmawiał specjalne modlitwy i starał się nawiązać w swej medytacji do przeżywanej tajemnicy wiary.

Zachęcając innych do okazywania zaufania, Jacek wskazywał też drogi uczenia się nadziei. Dla niego taką drogą było całkowite powierzenie się Matce Bożej, którym to przekonaniem dzielił się z innymi. W trakcie pobytu w Rzeszowie na praktyce w pogotowiu, napisał takie krzepiące słowa do Marka, swego kolegi ze studiów na teologii: „A Matka Boża! Pamiętaj o Niej. Wbrew temu, co mówią ci wszyscy „naukowcy” i heretycy. Ty ufaj Bożej Rodzicielce. Ona jest Twoją Matką i poprowadzi Cię tam, gdzie Bóg przeznaczył Ci miejsce. Swoje wątpliwości zostaw Jej. Ona sama wie, co jest najważniejsze dla Ciebie”.

Reklama

W Domu Rencistów prowadził nabożeństwa majowe, a inne spotkania z pensjonariuszami kończył modlitwą do Matki Bożej. Przygotowując mieszkańców tego domu na przeżycie Wielkiego Piątku przypominał, że właśnie tego dnia Maryja została przez Pana Jezusa na krzyżu ustanowiona naszą Matką. W uroczystość Zwiastowania zachęcał mieszkańców Domu Rencistów do ofiarowania swego życia Matce Bożej. Zapisywał ich też do Rycerstwa Niepokalanej.

Jacek jeszcze w okresie nauki w liceum w Rzeszowie ułożył specjalną modlitwę, w której odwoływał się do tekstów Wilhelma z Paryża i świętego Bernarda z Clairvaux, wyznających niezawodność wstawiennictwa Matki Najświętszej. Z miłością odmawiał różaniec i uczestniczył w nabożeństwach maryjnych w maju. Propagował je też wśród swoich podopiecznych w domu rencistów w Rzeszowie. „Niekiedy modlitwa była dla Jacka duchowym i fizycznym zmaganiem, gdy osłabione ciało, zdawało się nie pozwalać, by duch mógł wznosić się do Boga. O trudnościach w modlitwie pisał następująco: „ilekroć oczy same zamykają się nad brewiarzem, czy miesza myśl w czasie różańca. Bo tak naprawdę to nie sztuka się modlić i być na swój sposób dumnym ze swoich osiągnięć modlitewnych, gdy człowiek posiada to wszystko, czego tylko zapragnie”. Student z Palikówki był jednak wierny praktyce modlitwy i niejednokrotnie toczył walkę ze sobą, by być blisko Boga. O jego nastawieniu na wierność codziennemu stawaniu przed Bogiem świadczą listy z czasu wyjazdu do Gdańska, gdy przypominał rodzicom, by codziennie łączyli się z nim w modlitwie wieczornej.

Reklama

W jeden z ułożonych przez siebie modlitw Jacek wyznawał: „Tobie Boże w Trójcy Świętej Jedyny Tobie Matko Najświętsza. Ślubuję na życie Zbawiciela, na Jego Rany, Krew, Serce i Imię oraz Krzyż i Mękę. Ślubuję Bogu Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu oraz Matce Najświętszej: czystość, pokorę, posłuszeństwo, ubóstwo oraz wieczną służbę. Ślubuję walkę ze złem dla Waszej chwały. Ślubuję oddać swoje życie za grzeszników jako ofiarę przebłagalną. Dla Was żyć i dla Was umierać”.

W innej modlitwie prosił Matkę Jezusa: „Maryjo Matko Kościoła, Królowo świata, bądź mi Matką na drogach mego życia. Wyjednaj mi Matko pięknej miłości, Ducha miłości, co nigdy nie ustaje, Ducha mądrości Krzyża, co wiedzie do Zmartwychwstania”. Od młodości Jacek powtarzał słowa modlitwy ułożonej przez św. Brata Alberta, w której wypowiadał te słowa: „Oddaję Panu Jezusowi moją duszę, rozum, serce i wszystko, co mam. Ofiaruję się na wszystkie wątpliwości, oschłości wewnętrzne, udręczenia i męki duchowe – na wszystkie boleści ciała i choroby. A za to nic nie chcę ani teraz, ani po śmierci, ponieważ tak czynię z miłości dla samego Jezusa. Amen”.

Reklama

Powtarzając te słowa jako swoją modlitwę, Jacek nie zdawał sobie pewnie sprawy, że Chrystus potraktuje je tak bardzo na serio i przyjmie jego gotowość do ofiary z siebie. Jednak już w tym okresie licealista z Palikówki był zdecydowany oddać swe życie. Nie był to tylko młodzieńczy idealizm, ale odkrywanie wielkiej miłości, która dotknęła jego serca. Ta prawda wyjaśnia się po części w liście pisanym do narzeczonej wiele lat później, z dnia 24 kwietnia 1988 roku: „Czasem chciałbym być takim jak wszyscy: zwykłym szarym człowiekiem. Ale Ktoś obdarzył mnie wrażliwością i spojrzeniem bardziej przenikliwym niż normalnie i przez to nałożył krzyż, bardzo ciężki krzyż. I ten krzyż wytłacza ciągle piętno. Wierz mi, czasem się buntuję, ale potem…”. Jacek był świadom, że Bóg czegoś od niego chce, choć nie od początku wiedział, co to może być. Musiało jednak być to coś największego, co człowiek jest w stanie pomyśleć. Dlatego ciągle szukał Boga.

Matka Boża była dla niego wzorem miłości aż do końca. Podczas choroby nie rozstawał się różańcem, który był przy jego łóżku i chętnie odmawiał tę modlitwę, szukając pociechy i umocnienia w Niepokalanym Sercu Maryi. W rozważaniu stacji Drogi Krzyżowej Jacek napisał: „Miłość. Ona jedna nie poddaje się zwątpieniu i Maryja pokazała, jak wielka jest jej potęga”. Miłość była rozumiana przez Jacka nie jako uczucie, ale jako zdecydowana wola świadczenia dobra, która wyrażała się w modlitwie i działaniu. Wyraził to w liście do rodziców z 1 grudnia 1986 roku: „Miłość objawia się na modlitwie, konkretnym działaniu a nie na uczuciu, którego nie sposób ukierunkować - raz jest, innym razem go nie ma”.

Młody Krawczyk chciał siebie rozdawać innym i dostrzegał w tym sens swego życia. Pisząc do swojej mamy na Dzień Matki wypowiedział swoje życiowe credo, które zwarł w słowach: „życie ma sens dopiero wtedy, gdy oddaje się je w całości Bogu i ludziom”. Pragnąc żyć pełnią, Jacek niepodzielonym sercem kochał Boga i Jemu oddawał wszystkie swe siły. Podobnie pragnął się spalać w służbie innych i wyraził to w liście do rodziców: „Po to jestem na teologii i po to chcę być lekarzem, by ludziom dać maximum!”.

Zmarł 1 czerwca 1991 roku po prawie rocznej walce z chorobą nowotworową. Przez swoją postawę Jacek przypominał św. Maksymiliana, do którego postaci nawiązywał w swych rozważaniach, prosząc go, by wspierał go w miłowaniu i czczeniu Matki Bożej. Obecnie prowadzone są starania o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego tego młodego czciciela Maryi.

2021-06-01 10:27

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo księdza: Doświadczyłem cudu uzdrowienia w czasie Eucharystii

2024-10-02 21:06

[ TEMATY ]

Eucharystia

Karol Porwich/Niedziela

Kiedy Mszą Świętą, Eucharystią stanie się całe moje życie, zrozumiem Eucharystię - ks. Dominik Chmielewski.

W ołtarzu głównym parafii Bożego Ciała pod potężnym drewnianym krucyfiksem stoi gigantycznych rozmiarów malowidło: w jego centrum nakryty białym obrusem okrągły stół, za którym siedzi Chrystus, po bokach dwóch Apostołów. Chrystus, oparty o stół, łamie bochen chleba, przy jego prawej dłoni stoi bukłak z winem. Apostołowie ewidentnie nie bardzo rozumieją tę scenę. Na płótnie nie wyczuwa się napięcia, ale atmosferę rodzinnego rozluźnienia. Obraz nabiera kolorów i życia w chwili, kiedy w łomżyńskim kościele kapłan odprawia Eucharystię. Płótno bowiem wisi na takiej wysokości, iż wydaje się realnym tłem dla ołtarza. Kiedy kapłan podnosi hostię, a potem łamie ją, przecież za każdym razem ożywia scenę sprzed dwóch tysięcy lat…
CZYTAJ DALEJ

Czy moja miłość do bliźniego nie ma granic, na wzór miłości Jezusa?

2024-09-13 13:21

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii Łk 10, 25-37.

Poniedziałek, 7 września. Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Różańcowej
CZYTAJ DALEJ

Papież: kobiety pełnią odpowiedzialne funkcje w Watykanie

2024-10-08 12:21

[ TEMATY ]

Watykan

jezuici

papież Franciszek

kobiety

PAP/EPA/MASSIMO PERCOSSI

Temat kobiet i ich roli w Kościele, który pojawił się kilkakrotnie podczas podróży do Luksemburga i Belgii w dniach 26-29 września, był również centralnym punktem rozmowy papieża Franciszka ze 150 jezuitami, z którymi spotkał się w Brukseli. Jak podczas każdej podróży apostolskiej, Franciszek nie zapomniał o prywatnym spotkaniu z zakonnikami Towarzystwa Jezusowego, które odbyło się 28 września br. między wizytą na kampusie Université Catholique w Louvain i niespodziewanym przystankiem w brukselskiej hali Expo Heysel z udziałem 6000 młodych ludzi zgromadzonych na festiwalu „Hope Happening“.

Spotkanie ze współbraćmi nie tylko z Belgii, ale także z Luksemburga i Holandii odbyło się w Collège Saint-Michel. Było to poufne spotkanie, przeplatane pytaniami i odpowiedziami na tematy związane z misją Towarzystwa Jezusowego dzisiaj bądź z bieżącymi wydarzeniami na świecie i w Kościele - od sekularyzacji do inkulturacji, od Synodu do migracji - a także z piosenką zaśpiewaną na gitarze na otwarcie przez przełożonego Regionu Holandii, ojca Marca Desmeta. Jak zawsze, jezuickie czasopismo „La Civiltà Cattolica” opublikowało pełny tekst dialogu, w artykule podpisanym przez ojca Antonio Spadaro, który podkreśla jego „spontaniczność” i „bezpośredniość”.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję