Na zaproszenie "Związku Narodowego Polskiego Grupy 700" oraz
Kongresu Polonii Amerykańskiej na przełomie lutego i marca br. przebywał
w Południowej Kalifornii p. Tadeusz Domański, mieszkaniec Nowego
Targu. Z zawodu kierowca, ma na koncie ok. 35 tys. km, które przeszedł
lub przejechał na rowerze w czasie 7 pielgrzymek, jakie odbył w Europie.
Dodatkowo zaliczył już nie kilometry, ale 25 mil, jako że 3 marca
br. brał udział w maratonie, który wzorem maratonu w Nowym Jorku
od kilkunastu lat jest organizowany także w Los Angeles.
24 lutego br. p. Taduesz Domański był gościem w polonijnej
parafii Matki Bożej Jasnogórskiej w Los Angeles. Po każdej Mszy św.
w sali parafialnej kalifornijscy polonusi mieli okazję spotkać się
z nim i dowiedzieć się, jak zrodziła się inicjatywa pielgrzymowania: "
Po zamachu na życie Ojca Świętego 13 maja 1981 r. mój przyjaciel,
Lech Kubera, zaproponował mi, abyśmy w intencji wyzdrowienia Ojca
Świętego odbyli pielgrzymkę z Nowego Targu do Rzymu. Wystartowaliśmy
11 lipca 1981 r. i po 31 dniach dotarliśmy do Wiecznego Miasta na
Plac św. Piotra. Był to 12 sierpnia, Ojciec Święty jeszcze przebywał
w klinice, ale już 15 sierpnia - w święto Matki Bożej Wniebowziętej
pokazał się pielgrzymom w oknie na Placu św. Piotra. My jednak marzyliśmy
o osobistym spotkaniu. Dzięki sekretarzowi Ojca Świętego - ks. Stanisławowi
Dziwiszowi, dziś już biskupowi, następnego dnia, tzn. 16 sierpnia
rano byliśmy na audiencji w Castel Gandolfo".
Zapytałem p. Tadeusza Domańskiego o jego religijność.
Mój rozmówca powiedział: "Patrząc wstecz na moje życie, podzieliłbym
je na dwa okresy: do zamachu na Papieża i później. Przedtem byłem
niezbyt gorliwym katolikiem. Ta pierwsza pielgrzymka zmieniła mnie
zupełnie. Przemierzając kilometr po kilometrze, miałem czas na rozmyślanie
o moim życiu. Po powrocie postanowiłem zgłębić Pismo Święte. Od tamtego
czasu już kilka razy przeczytałem Biblię i za każdym razem odkrywam
coś nowego. Tamta pielgrzymka to były moje długie rekolekcje odprawiane
w marszu, w samotności. Zbliżyłem się wtedy do Boga i do Kościoła"
.
Cichym marzeniem i wielkim pragnieniem p. Domańskiego
jest uczczenie tragedii nowojorskiej. Chciałby zorganizować pieszą
pielgrzymkę z Los Angeles do Nowego Jorku, aby 11 września - w rocznicę
tragedii zameldować się w tzw. strefie 0, gdzie stały wieżowce World
Trade Center, a teraz po nich pozostało tylko rumowisko i krzyż,
jako symbol cierpienia, ale i zmartwychwstania.
Pomóż w rozwoju naszego portalu