Niestety, dopiero skandal w watykańskim Sekretariacie Stanu pokazał, jak źle postępowano do tej pory, powiedział kard. Pell, który 8 czerwca skończy 80 lat. „O tym, że ludzie, z którymi współpracowali watykańscy inwestorzy, byli podejrzani i nie powinno się ich traktować poważnie, wiadomo było od dziesiątek lat”, stwierdził australijski hierarcha i przypomniał, że wielu z zewnętrznych partnerów finansowych było zaangażowanych w procesy sądowe i dochodzenia. „Nie wydaje mi się, żeby Sekretariatowi Stanu zostało jeszcze dużo pieniędzy. Mówiąc łagodnie, poniesiono spektakularną porażkę”, skonstatował kard. Pell.
Ponadto australijski purpurat skrytykował sposób, w jaki w 2017 roku odwołano byłego audytora generalnego Libero Milone. Jego zdaniem było to „niewłaściwe i niesprawiedliwe”. Również złym ruchem było zerwanie umów z zewnętrznymi konsultantami, takimi jak grupa PricewaterhouseCoopers International. Kard Pell uważa, że z perspektywy czasu wiele z tego, za czym opowiadał się do czasu urlopu w 2017 roku, okazało się słuszne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W 2014 roku papież Franciszek mianował kard. Pella prefektem nowo utworzonego wówczas Sekretariatu ds. Gospodarki. Latem 2017 roku kardynał musiał udać się do rodzinnej Australii, aby stanąć przed sądem w związku z zarzutami o nadużycia. Po spędzeniu nieco ponad roku w areszcie na podstawie wstępnych wyroków, został ostatecznie uniewinniony przez Sąd Najwyższy Australii w kwietniu 2020 roku z powodu braku dowodów. Jego następcą na stanowisku prefekta Sekretariatu ds. Gospodarki papież mianował w listopadzie 2019 roku hiszpańskiego jezuitę o. Juana Guerrero. Kard. Pell przyznał, że podziwia „integralność i kompetencje” o. Guerrero.
W rozmowie z Kathpress z okazji zbliżających się 80. urodzin kardynał wypowiedział się również na temat procesów synodalnych, takich jak zbliżający się synod plenarny w Australii czy Droga Synodalna w Niemczech, która również ma na celu odzyskanie przez Kościół zaufania utraconego w wyniku skandalu nadużyć na tle seksualnym. Zdaniem kard. Pella, skandal nadużyć w Kościele musi zostać rozwiązany, ale nie jest to powód do rezygnacji z istotnych stwierdzeń doktrynalnych Kościoła katolickiego. Myślenie, że ten straszny kryzys wymaga całkowitego przemyślenia naszych struktur lub sposobu życia, określił jako „absolutny błąd interpretacyjny”.
Reklama
„Nie potrzebujemy kolejnego Kościoła protestanckiego; liberalni protestanci tracą członków jeszcze szybciej i bardziej niż my” – powiedział były kardynał kurialny. Jego zdaniem, katolicy w Australii, podobnie jak w Niemczech, muszą sobie odpowiedzieć na kluczowe pytanie: „Czy jesteśmy sługami i obrońcami apostolskiej tradycji, wiary, objawienia, czy też ich władcami, żeby móc je fundamentalnie zmieniać?”.
Ludzie w Kościele nie zgrzeszyli ani nie popełnili wielkich błędów, podążając za nauczaniem Kościoła, podkreślił kard. Pell, dodając, że „ten, kto postępuje zgodnie z doktryną, nie popełnia nadużyć”. Odpowiadając na zarzut, że Kościół nie jest wiarygodny, dopóki nie traktuje kobiet na równi z innymi lub nie błogosławi homoseksualnych związków partnerskich, powiedział: „Przykro mi z tego powodu, ale to nie jest moje nauczanie; podążam za Jezusem Chrystusem. To, czego nauczał, przetrwało 2000 lat; dziś ma 1,3 miliarda wyznawców katolickich”.
Kard. Pell jest przekonany, że wiara chrześcijańska działa wtedy, gdy opowiada się za tym, czego nauczał Jezus Chrystus. Podkreślił, że jest to również widoczne z socjologicznego punktu widzenia. „Grupy religijne, które mają twardą, jasną doktrynę, przetrwają lepiej niż te liberalne. Dzieci liberalnych chrześcijan stają się agnostykami” – zauważył hierarcha.