Reklama

Młodzież jest wyzwaniem

Niedziela Ogólnopolska 51/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie jest tajemnicą, że wychowanie młodzieży jest dziś problemem. Rodzice nie mogą poradzić sobie ze swoimi dziećmi. Nauczyciele boją się swoich uczniów i Kościół też ma kłopot: Jak dotrzeć do tego pokolenia? Co robić, aby pomóc młodym ludziom?

MŁODZI CZYTAJĄ Z ŻYCIA

Reklama

Młode pokolenie nie ufa tekstom, ale doświadczeniu. Pokaż mi, jak żyjesz, a będę z tobą rozmawiał. Młodzi nie ufają słowom.
Podczas wizytacji kanonicznej w parafii biskup odwiedził jedną ze szkół średnich. Zorganizowano na sali gimnastycznej spotkanie młodzieży z biskupem. Biskup w swoim wystąpieniu zachęcał młodzież do życia według Ewangelii. Przemówienie przerodziło się w rozmowę. Młodzież przyznała biskupowi, że Ewangelia jest fantastyczna. Jako idea porywa, ale żyć według niej - jest niemożliwe. Biskup przekonywał, podając przykłady z życia. W pewnym momencie jeden z uczniów przerwał uzasadnienie biskupa i zapytał: "A jak Ksiądz Biskup żyje Ewangelią?" .
Na sali zapanowała głęboka cisza. Po chwili biskup spokojnym tonem odpowiedział: "Ja mam kolana twarde od modlitwy. Jeżeli chcesz, to ci pokażę". Cisza była jeszcze głębsza. A potem rozmawiali ze sobą tak, jakby od dawna się znali.
Kolana twarde od modlitwy - przekonujący argument.
Pokaż mi, jak żyjesz - a wtedy będę cię słuchał.
Powiedz, kim jesteś - a będę ci ufał.
Grupa studentów, która obejrzała Quo vadis, zaprosiła J. Kawalerowicza na spotkanie. Reżyser mówił dziesięć minut o filmie, a później studenci zadawali pytania. Pytano go ponad godzinę. Prawie we wszystkich pytaniach czuło się taki podtekst: zrobił pan film o rodzącym się chrześcijaństwie, a kim pan sam jest?
Wreszcie któryś ze studentów odważył się i zapytał. Niech pan nam powie, co było ważniejsze, co zdecydowało o robieniu tego filmu - literatura czy wiara? To są młodzi ludzie. Przyszedł do nich człowiek, który zrobił film o chrześcijaństwie - ale kim on jest?
Zapytali wprost o to, dlaczego go zrobił - dla Hollywood, dla pieniędzy...? Brutalnie, ale młodzi tacy są.
Głosząc Pana Jezusa, trzeba Nim żyć, bo młodzi ludzie samych słów już nie słuchają - oni patrzą i uczą się z życia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

KOCHAJ I WYMAGAJ

Reklama

Autorytatywnie ogłoszone nakazy młodzi ludzie odrzucają. Dla zasady. Oni się nie zastanawiają, czy masz rację, czy nie. Po prostu nie przyjmują! To jak do nich dotrzeć?
W Przystanku Jezus organizowanym przez bp. E. Dajczaka jeden z księży, który posługiwał animatorom, opowiadał później, czego oni szukają w Kościele. Przysłuchiwał się im przez kilka dni. Młodzież wierząca, już zaangażowana w ewangelizację, związana z Kościołem, szuka w nim ciepła, szuka miejsca, szuka ludzi, którzy są serdeczni.
W badaniach, które zostały przeprowadzone w całej Polsce wśród kandydatów na pierwszy rok studiów seminaryjnych, zapytano: Jakie wady najbardziej niepokoją cię u księży, których znasz?
17% wskazywało w swoich opiniach na pychę, zarozumiałość i arogancję. 16% badanych wskazywało na wady związane z kontaktami z ludźmi. 10% - na brak zaangażowania, zaś 7% badanych podkreśliło formalizm i rutynę.
Im więcej wymagań, tym więcej musi być miłości - inaczej od nas uciekną.
W 1997 r. w Kaliszu Jan Paweł II mówił o rodzinie, o czystości, stawiał konkretne wymagania. Stałem prawie na obrzeżach sektorów i po Mszy św. prowokując, zapytałem grupę młodzieży: "Czemu się włóczycie za tym Papieżem? Przecież on stawia wam takie wymagania!" . Jeden z chłopaków odpowiedział: "Tak, to prawda, wymaga od nas sporo, ale przecież on nas kocha - dlatego się za nim włóczymy".
Wymagań ewangelicznych młody człowiek bez miłości, niekochany, nie wytrzyma.
Młodzi ludzie sprawdzają nas, czy ich kochamy. Tak się dzieje, gdy przychodzimy na nową parafię, do nowej klasy - oni wprost mówią: wypróbujmy go, jak zareaguje. Zobaczmy, czy będzie o nas walczył. Czy mu na nas zależy, czy przyszedł tylko po to, aby uczyć? Weryfikują: kocha nas - czy tylko pełni zawód księdza?
Podejście z miłością bezwarunkową, a więc niezakładanie, że idzie się do młodych po to, by ich przekonywać czy nawracać - wydaje się koniecznym warunkiem zbliżenia się do nich. Chcę po prostu rozumieć młodych i z nimi być w imię Jezusa, bez narzucania się i ideologizowania. Ewangelia tak podawana staje się "tylko" i "aż" propozycją. "Tylko", ponieważ można ją odrzucić, i "aż", ponieważ człowiek może dokonać najważniejszego z wyborów w swoim życiu.

NIE TYLE "DLA NICH", CO "Z NIMI"

Reklama

Mamy duże doświadczenie duszpasterskiej pracy w stylu "robienia czegoś dla młodzieży". Okazuje się jednak, że oni tego nie chcą. Przeżywamy rozczarowanie: coś zorganizowaliśmy dla młodzieży - a oni nawet nie przyszli, a jeśli przyszli, to siedzą znudzeni.
Ks. Artur Godnarski, organizator Szkoły Nowej Ewangelizacji, poprosił kiedyś młodego księdza o pomoc w rekolekcjach ewangelizacyjnych. Podczas tych rekolekcji miało miejsce takie zdarzenie: Grupa animatorów, do której należał ów ksiądz, otrzymała zadanie przeprowadzenia katechezy w oparciu o fragment Ewangelii o wskrzeszeniu Łazarza. Wszyscy rozeszli się do grup i ksiądz po kaznodziejsku, monologując, usiłował przeprowadzić katechezę. Po 15 minutach sam zauważył, że nie idzie. Poszedł do ks. Artura i mówi: "Nie daję rady - oni mnie nie słuchają". Do tej grupy został więc posłany ktoś inny. Ten ktoś wszedł do kaplicy, wybrał kilka osób spośród uczestników rekolekcji i wyznaczył role Łazarza i Chrystusa. Zaczęła się katecheza. Grupa sama dla siebie prowadziła katechezę. Prowadzący pracował z młodymi - nie dla nich.
W wakacje przyszedł ten sam ksiądz do swojego proboszcza z zapytaniem: "A może ja bym pojechał do tej Szkoły Nowej Ewangelizacji?" . "Po co?". "No, bo oni uczą takich metod pracy z ludźmi, których ja nie umiem. Umiem pracować ´dla´, nie umiem pracować ´z´".
Sposób posługi, który uruchamia potencjał młodych. Sposób pełnienia służby - nie dla nich, ale z nimi.

KIERUNKI POSŁUGI WOBEC MŁODZIEŻY

Nasze doświadczenie pracy duszpasterskiej opiera się w dużej mierze na działalności masowej. Jeśli coś robić - to dla wszystkich, i wydaje się, że to powinno trafić do wszystkich.
A młodzi nie są środowiskiem jednorodnym. Od niewierzących, obojętnych, zagubionych, aż po tych, którzy są liderami kościelnymi.
Dlatego też spróbuję wyróżnić przynajmniej trzy kierunki pracy z młodzieżą.
Pierwszy - oswojenie z Kościołem.
Chodzi tu o ludzi z pogranicza, z kościelnej kruchty czy wręcz patrzących na Kościół z przylegających doń pijalni piwa. Do nich nie można przemawiać językiem podręczników teologicznych i nie można z nimi śpiewać Godzinek.
Trzeba wiedzieć, że wielu młodych ludzi komunikuje się dzisiaj za pomocą 200 słów. Zadaniem dla nas jest, jak wykorzystać te 200 słów, aby przekazać Dobrą Nowinę.
Trzeba wiedzieć, że przeciętny młody człowiek kilkanaście godzin dziennie słucha muzyki. Przy muzyce uczy się, jedzie autobusem, odpoczywa i przeżywa randki. Zadaniem naszym jest - nie rezygnując przynajmniej na początku ze zwyczajów młodych ludzi - próbować wykorzystać muzykę jako medium ewangelizacji. Dobrym przykładem może być tu
XVI Światowy Dzień Młodzieży w Rzymie i Światowy Dzień Młodzieży w Paryżu.
Trzeba wiedzieć, że nasza cywilizacja już dawno przestała być cywilizacją słowa, a stała się cywilizacją obrazów. Człowiek myśli obrazami, żyje obrazami, nie potrafi się bez nich obejść. Zadaniem naszym jest więc znów - nie narzekając tylko na siłę zła emanującego z mediów - wykorzystać obraz medialny jako współczesną formę "biblii pauperum".
Drugi kierunek - bardziej formacyjny - to nauczanie sztuki chrześcijańskiego życia. Dziś zbyt często nie dochodzi się do tego etapu. Pozostaje się (z całym szacunkiem dla chrześcijańskich zespołów muzycznych) na płaszczyźnie "chrześcijańskiego rocka" albo owych 200 słów. A to jest typowe dla preewangelizacji. To, co było dobre dla oswojenia młodych z Kościołem, nie może zastąpić solidnej, chrześcijańskiej formacji. Chodzi bowiem o to, aby człowieka poprowadzić głębiej.
Młodzi ludzie dzisiaj, wbrew pozorom, bardzo często nie potrafią żyć. Są konsumentami wrażeń. Kiedy pojawiają się realne życiowe problemy, rozbijają się o pierwszy napotkany kamień. Rozpada się małżeństwo, młodzi biorą narkotyki, piją albo zapracowują się na śmierć. Tych ludzi trzeba nauczyć sztuki życia, dojrzałego rozwiązywania problemów - rozumnie i z wiarą.
I jest jeszcze trzecie pole pracy z młodzieżą. Jest bowiem jeszcze w naszym Kościele kapitał, którego nie możemy zmarnować. To ludzie mocniej rozbudzeni religijnie, lepiej uformowani we własnych rodzinach, szczególnie obdarowani przez Opatrzność. Tych ludzi trzeba wyłowić z tłumu. Trzeba im dać szansę rozwoju.

JAK TO PRZEŁOŻYĆ NA PRAKTYKĘ ŻYCIA KOŚCIOŁA W POLSCE

Parafia jest "podstawową strukturą nośną duszpastersko" - przypomniał Jan Paweł II biskupom polskim w 1993 r. W parafii jest się ochrzczonym, przystępuje się do Pierwszej Komunii Świętej, w niej człowiek wzrasta w wierze i czerpie łaski ze skarbca Kościoła.
Młodość jest czasem szczególnym w życiu człowieka. Kiedy młody człowiek zaczyna dojrzewać, zaczyna też szukać czegoś więcej niż to, co jest w domu, w rodzinie. Budzą się w nim nowe potrzeby, aspiracje, które nie zawsze mogą być spełnione wśród najbliższych.
Podobnie ma się sprawa z parafią. Młodzi ludzie mogą nie znajdować odpowiedzi na swoje problemy w kazaniach swojego księdza, można powiedzieć, że tradycyjne duszpasterstwo sakramentalne przestaje już im wystarczać. Wówczas może przyjść im z pomocą propozycja innego środowiska kościelnego.
Aby młodzi ludzie mogli szukać nowych form przeżywania Kościoła, nowego środowiska wzrostu w wierze, dobrych, dostosowanych do ich mentalności kazań, to:
Po pierwsze - musi to w ogóle gdzieś być.
Po drugie - nie w każdej parafii da się wypracować określone propozycje dla młodzieży.
Po trzecie - nie każdy z duszpasterzy nadaje się do pracy z młodzieżą.
Dlatego oprócz parafii, która jest podstawowym środowiskiem wiary, należałoby pomyśleć o tworzeniu pewnych szerszych środowisk - czy to w ramach dekanatu, czy miasta.
Stawka jest wielka. Chodzi o to, by młodzi ludzie nie zatracili kontaktu z łaską, by zatem prowadzili życie sakramentalne, by nauczyli się żyć Mszą św. i regularną spowiedzią. Nie chodzi tu o dobre samopoczucie duszpasterzy. Jak dowodzą badania, istnieje ścisły związek pomiędzy intensywnością życia sakramentalnego a postawami moralnymi. Jeśli zatem nie chcemy, by w Polsce pogłębiała się ta zapaść na polu moralnym, jaka towarzyszy okresowi przeobrażeń już od przeszło dziesięciu lat, musimy starać się o odzyskanie młodzieży dla normalnego życia sakramentalnego.
Dane są niepokojące. Oblicza się w skali ogólnopolskiej, że na niedzielną Mszę św. chodzi około 30% młodzieży, w Warszawie zaledwie 18%. A obserwacje duszpasterzy zdają się być jeszcze bardziej pesymistyczne niż wyniki badań socjologicznych. W efekcie po 1989 r. z wielu kościołów po cichu wywędrowały nam Msze św. dla młodzieży. Wymagały one szczególnego zaangażowania duszpasterzy, potrzebowały szczególnej oprawy, dobrych kazań. Zaczęto jednak mówić: "Skoro nie ma młodzieży w Kościele, więc po co je organizować?".
Jeśli nie ma młodzieży i nie warto organizować Mszy św. dla młodzieży, to może trzeba zacząć odprawiać Msze św. za młodzież, za tych, których nie ma w Kościele, którzy się pogubili i odeszli od Chrystusa?
Młodzież jest wyzwaniem.
Jak jej pomóc? Wszyscy szukamy sposobów.
Kard. Paul Poupard na Kongresie Kultury Chrześcijańskiej w Lublinie powiedział: "Potrzeba dziś mężczyzn i kobiet mocnych, wspaniałomyślnych, doskonale dwujęzycznych - to znaczy zdolnych mówić językiem Boga w języku ludzkim, podwójnie biegłych - to znaczy kontemplujących Boga i biegłych w ludzkości, zakochanych w Bogu i ludziach".

Fotografie z książki ks. Krzysztofa Pawliny "Droga, której szukasz", Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2001.

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zasłonięty krzyż - symbol żalu i pokuty grzesznika

Niedziela łowicka 11/2005

[ TEMATY ]

Niedziela

krzyż

Wielki Post

Karol Porwich/Niedziela

Wielki Post to czas, w którym Kościół szczególną uwagę zwraca na krzyż i dzieło zbawienia, jakiego na nim dokonał Jezus Chrystus. Krzyże z postacią Chrystusa znane są od średniowiecza (wcześniej były wysadzane drogimi kamieniami lub bez żadnych ozdób). Ukrzyżowanego pokazywano jednak inaczej niż obecnie. Jezus odziany był w szaty królewskie lub kapłańskie, posiadał koronę nie cierniową, ale królewską, i nie miał znamion śmierci i cierpień fizycznych (ta maniera zachowała się w tradycji Kościołów Wschodnich). W Wielkim Poście konieczne było zasłanianie takiego wizerunku (Chrystusa triumfującego), aby ułatwić wiernym skupienie na męce Zbawiciela. Do dzisiaj, mimo, iż Kościół zna figurę Chrystusa umęczonego, zachował się zwyczaj zasłaniania krzyży i obrazów. Współczesne przepisy kościelne z jednej strony postanawiają, aby na przyszłość nie stosować zasłaniania, z drugiej strony decyzję pozostawiają poszczególnym Konferencjom Episkopatu. Konferencja Episkopatu Polski postanowiła zachować ten zwyczaj od 5 Niedzieli Wielkiego Postu do uczczenia Krzyża w Wielki Piątek. Zwyczaj zasłaniania krzyża w Kościele w Wielkim Poście jest ściśle związany ze średniowiecznym zwyczajem zasłaniania ołtarza. Począwszy od XI wieku, wraz z rozpoczęciem okresu Wielkiego Postu, w kościołach zasłaniano ołtarze tzw. suknem postnym. Było to nawiązanie do wieków wcześniejszych, kiedy to nie pozwalano patrzeć na ołtarz i być blisko niego publicznym grzesznikom. Na początku Wielkiego Postu wszyscy uznawali prawdę o swojej grzeszności i podejmowali wysiłki pokutne, prowadzące do nawrócenia. Zasłonięte ołtarze, symbolizujące Chrystusa miały o tym ciągle przypominać i jednocześnie stanowiły post dla oczu. Można tu dopatrywać się pewnego rodzaju wykluczenia wiernych z wizualnego uczestnictwa we Mszy św. Zasłona zmuszała wiernych do przeżywania Mszy św. w atmosferze tajemniczości i ukrycia.
CZYTAJ DALEJ

Patron Dnia: Święty Wincenty Ferreriusz, największy kaznodzieja u schyłku średniowiecza

[ TEMATY ]

św. Wincenty Ferreriusz

Domena publiczna/vaticannews.va/pl

Święty Wincenty Ferreriusz

Święty Wincenty Ferreriusz

Obdarzony był wieloma charyzmatami, m. in. darem uzdrawiania chorych i przepowiadania przyszłości. W historii zapisał się jednak jako niezrównany kaznodzieja: największy u schyłku Średniowiecza - pisze ks. Arkadiusz Nocoń w felietonie dla portalu www.vaticannews.va/pl i Radia Watykańskiego. 5 kwietnia przypada wspomnienie św. Wincentego Ferreriusza (1350 – 1419), prezbitera.

Św. Wincenty Ferreriusz urodził się w zamożnej i bogobojnej rodzinie w hiszpańskiej Walencji. W wieku 18 lat wstąpił do zakonu dominikanów. Wyświęcony na kapłana współpracował z kardynałem Piotrem de Luna, który po wyborze na papieża (Benedykt XIII), mianował Wincentego swoim kapelanem i spowiednikiem. Posługę na dworze papieskim w Awinionie, gdzie wówczas przebywał papież, Ferreriusz sprawował z niezwykłą pokorą, przestrzegając wszystkich narzuconych sobie wcześniej umartwień.
CZYTAJ DALEJ

Z modlitwą na ulicach Wrocławia

2025-04-05 14:02

Magdalena Lewandowska

Studenci nieśli krzyż przez centrum Wrocławia

Studenci nieśli krzyż przez centrum Wrocławia

Ponad 1000 osób przeszło ulicami Wrocławia w Akademickiej Drodze Krzyżowej.

Duży drewniany krzyż nieśli studenci ze wszystkich duszpasterstw akademickich, razem z nimi modląc się szli wrocławianie, klerycy, kapłani, siostry zakonne, towarzyszył im bp Maciej Małyga. Rozważając kolejne stacje Drogi Krzyżowej – w tym roku przygotowane przez ks. Wojciecha Brzoskiego, duszpasterza akademickiego z Poznania – przeszli spod Kościoła Uniwersyteckiego ulicami Rynku do Bazyliki Garnizonowej, gdzie Eucharystii przewodniczył o. kardynał Andres Arborelius, karmelita bosy ze Szwecji, ordynariusz Sztokholmu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję