Wypłynęła światłem z rannej tęczy,
Mgłą, jak lekką szatą, owinięta
Córa ziemi - bez zmazy poczęta...
Przed Nią ziemia rozmodlona klęczy,
Ku Niej sierot bezdomnych rączęta
Świecą w rannej modlitwie i tęczy...
Wypłynęła lekką mgłą owiana,
Niepokalana...
Po promieniach, po drgających, kroczy
Na świecące łzami ros niziny,
Siostra nędznych - a sama bez winy...
Ku Niej smutne, roztęsknione oczy
Obracają sieroce dzieciny...
Ona - strojna w ranny brzask uroczy,
Spływa... zorzą poranną skąpana,
Niepokalana...
I po trawkach zieleniejących płynie,
Śnieżną stopką otrącając rosy...
Dziewiczości - kłaniają się kłosy;
A co kwiatek liliowy minie,
To on w czyste wpatrzony niebiosy,
Świeży pączek młodości rozwinie,
Drży - bo kwitnąć kazała mu z rana
Niepokalana...
Płynie czysta - po nizinnej ziemi,
Wśród narzekań, smutków i niedoli...
Tu skinieniem budzi żyzność roli,
Tam pięknością - ptaszęta oniemi...
Płynie... płynie po nizinnej ziemi
W dziewiczości świetlnej aureoli,
Nad niedolą sierot rozpłakana,
Niepokalana...
Pod biedaczą strzechę szczęściem rzuci,
To sierocą łezkę światłem zetrze...
Za Jej przejściem - bóle, smutki bledsze,
Bo się Ona za nieszczęsne smuci.
Świeci... płynie gwiazdką przez powietrze...
Za Nią wietrzyk szeleszcząco nuci,
Ku Niej głosy płyną co dzień z rana:
Niepokalana...
Pomóż w rozwoju naszego portalu